Za mało pieniędzy, silna konkurencja i uprzywilejowanie instytucji publicznych i firm, brak dialogu i współpracy z administracją, za mało rozwinięty rynek usług społecznych, zbytnie uzależnienie osób potrzebujących od dostarczanych im usług, rosnące koszty świadczenia usług społecznych – to tylko niektóre z problemów, z którymi borykają się organizacje pozarządowe, dostarczające usługi społeczne w Unii Europejskiej.
O roli organizacji pozarządowych w świadczeniu usług społecznych użyteczności publicznej rozmawiali uczestnicy konferencji zorganizowanej w Warszawie przez Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej oraz Radę Działalności Pożytku Publicznego. Spotkanie było okazję do zapoznania się z doświadczeniami i problemami w realizacji usług społecznych organizacji z Niemiec, Litwy, Łotwy, Słowacji, Czech i Polski .
Berlin
Niemiecki system świadczenia usług społecznych niejednokrotnie wskazywany jest jako wzór do naśladowania – zapewnia bowiem osobom potrzebującym wysokiej jakości usług, które są dla nich dostępne w szerokim rozumieniu tego słowa (a więc nie tylko finansowo, ale także np. komunikacyjnie). Jednak z perspektywy Niemców system ten staje się coraz droższy. W samym Berlinie co roku na usługi społeczne wydaje się 2,5 mld euro.
– W wyniku obecnego systemu finansowania rośnie popyt na usługi społeczne po stronie usługodawców, a to pobudza zapotrzebowanie na takie usługi – mówiła prof. Barbara John, przewodnicząca Parytetowego Związku Krajowego Berlina. – Z jednej strony mamy też ciągłe negocjacje o większe środki pomiędzy różnymi państwowymi płatnikami a instytucjami społecznymi i niepotrzebną konkurencję między organizacjami. A z drugiej strony rośnie presja finansowa z powodu zmniejszających się środków publicznych. Nie możemy już wydawać tyle pieniędzy na usługi, nawet biorąc pod uwagę warunki niemieckie.
Receptą na to – zdaniem prof. John – powinna być ściślejsza współpraca wszystkich środowisk do tej pory zaangażowanych w pomoc osobom potrzebującym, aby na jak najwcześniejszym etapie rozpocząć z nimi pracę, która pozwoli im w przyszłości na samodzielnie i niezależne życie.
– Najdroższe rozwiązanie to umieszczenie dziecka z niepełnosprawnościami w domu opieki. Kosztuje to ok. 9 tys. euro miesięcznie. I nie daje takiej osobie większych szans na samodzielne życie. A można temu zapobiec, pracując z tym dzieckiem i jego rodzicami od samego początku. W takim systemie każde euro dałoby większą wartość i dla dziecka, i dla pozostałych osób z jego otoczenia – mówiła Barbara John.
Nowy model, który – wzorując się na austriackim Gratzu – wprowadza Berlin spotkał się jednak z krytyką. I to zarówno ze strony organizacji, które poczuły się zagrożone utratą zleceń na realizację usług społecznych, jak i ze strony administracji, która już się przyzwyczaiła, że przekazuje pieniądze znanym organizacjom i wie, czego może się spodziewać w zamian.
Słowacja
W 5,5-milionowej Słowacji rynek usług społecznych jest zdominowany przez instytucje państwowe. Organizacji pozarządowych świadczących takie usługi jest mało i są słabo finansowane. Dostrzegają jednak konieczność zmian systemowych.
– Chcemy reformy opieki społecznej i usług społecznych, ponieważ obecne rozwiązania nie obejmują holistycznie potrzeb klientów instytucji pomocowych – mówiła Elena Kopcowá, prezydent Stowarzyszenia TENENET. – Klienci są bardzo uzależnieni od usług społecznych, które są im dostarczane przez różne instytucje. Chcemy zwiększyć jakoś naszych usług, aby zaktywizować klientów, aby stali się bardziej niezależni, odpowiedzialni za swoje życie.
Czechy
W Czechach organizacje pozarządowe (które zresztą nie są prawnie zdefiniowane) muszą konkurować o zlecenia na realizację usług publicznych z tzw. organizacjami dotowanymi. Nie jest to konkurencja w pełni uczciwa, ponieważ organizacje dotowane są zazwyczaj powoływane przez samorząd i przez nie wspierane. Ponad to mogą startować w konkursach o dotacje, mają dostęp do nieoprocentowanych pożyczek i odpisów amortyzacyjnych. To sprawia, że są m.in. lepszymi pracodawcami, mogą zatrudniać osoby z większymi kompetencjami.
Czeskie organizacje muszą także konkurować z podmiotami komercyjnymi.
Łotwa
Łotwa jest liczebnie mniejsza od Słowacji (ma zaledwie 1,5 mln mieszkańców), ale za to znacznie rozleglejsza. I chociaż państwo zapewnia minimalny koszyk usług społecznych dla wszystkich obywateli (nie ważne gdzie mieszkają i w jakiej są sytuacji materialnej) oraz wyznacza minimalne wymagania jakościowe, to jednak nie wszyscy mieszkańcy mają dostęp do potrzebnych im usług społecznych.
– Duży obszar, który zajmuje Łotwa powoduje, że jest wiele miejsc, do których usługi nie są dostarczane – mówiła Gunta Anča, członkini EKES, przewodnicząca Łotewskiej Federacji Osób Niepełnosprawnych i wiceprzewodnicząca Europejskiego Forum Niepełnosprawności.
Nie są ich w stanie także zapewnić organizacje pozarządowe, które – przy ubieganiu się o zlecenia na świadczenie takich usług – muszą konkurować z biznesem, nie mając żadnych przywilejów. A najważniejszym kryterium przy zamówieniach publicznych jest cena.
Z tym wiąże się Innym problem łotewskich organizacji pozarządowych dostarczających usługi społeczne, czyli ich niestabilna sytuacja finansowa, opierająca się głównie na projektach.
– W 2011 r. w rejestrze dostawców usług społecznych było 418 organizacji pozarządowych. W 2013 – już tylko 184. Dlaczego? Ponieważ zakończyły się projekty unijne, organizacje zaprzestały swych działań, mimo że dostarczanie usług powinno być kontynuowane – wyjaśniała Gunta Anča.
Polska
Pierwszeństwo dla not for profit
Cezary Miżejewski wspomniał także o wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (sprawa C-113/13), który daje podstawę władzom krajowym do preferowania podmiotów not for profit w realizacji określonych usług przed podmiotami komercyjnymi. W Polsce wyrok ten mógłby być podstawą do zapisana pierwszeństwa zlecania pewnych usług w trybie zapisanym w ustawie o działalności pożytku publicznego przed trybem wynikającym z ustawy Prawo Zamówień Publicznych.
– Wyrok Trybunału Sprawiedliwości może być istotnym zwrotem w dyskusji o tym czy i kiedy usługi społeczne mają charakter gospodarczy – uzupełniał Krzysztof Balon, członek EKES i współprzewodniczący Rady Działalności Pożytku Publicznego. Przypomniał, że zasada, która jest szczególnie chroniona w Unii Europejskiej, dotyczy wolnej konkurencji. – Jednak trudno sobie wyobrazić, aby w jakimkolwiek państwie ktoś zaakceptował konstytucję, której naczelną zasadą jest ochrona wolnej konkurencji. Może więc przyszedł czas, aby ten kręgosłup zmiękczyć. Wyrok TS UE w pośredni sposób tę sytuację modyfikuje.
Wspólny rynek usług społecznych
– Na początku naszej konferencji prof. John powiedziała, że Europa jest obszarem uprzywilejowanym jeśli chodzi o usługi społeczne. Ta dyskusja pokazała, jak wiele jest różnic między nami, ale także, jak wiele wspólnych mamy problemów – podsumowywał spotkanie Jarosław Duda, wiceminister pracy. I wymienił zagadnienia poruszone w wystąpieniach:
-
usługi powinny mieć na celu wyrównywanie szans poprzez edukację i integrację;
-
cena nie powinna być kryterium realizacji usług;
-
powinniśmy zwrócić uwagę na pierwszeństwo sektora obywatelskiego przed sektorem for profit (szczególnie lokalnie);
-
usługi powinny być dostępne nie tylko w dużych ośrodkach, ale także w tych zagrożonych wykluczeniem;
-
koszty powinny być refundowane ze środków publicznych (na pewno w części);
-
istotne są standardy świadczenia usług i ich mierzalność.
– Co dalej? Potrzebujemy wspólnego rynku usług społecznych – uważa minister Duda. – Powinniśmy także myśleć o tym, co będzie po roku 2020, kiedy wyczerpią się fundusze strukturalne. To duże wyzwanie. Trzeba określić sobie priorytety. Dla mnie to osoby z niepełnosprawnościami, ale także młodzież. Kluczowy jest udział sektora pozarządowego w kształtowaniu polityki społecznej, a także udział partnerstw społeczno-publicznych w realizowaniu zadań publicznych.
Jarosław Duda: Powinniśmy także myśleć o tym, co będzie po roku 2020, kiedy wyczerpią się fundusze strukturalne. To duże wyzwanie.