Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Potomkowie Jacka Kuronia otworzą tanie jadłodajnie
Wojciech Karpieszuk, warszawa.gazeta.pl
Były "zupki kuroniówki", które rozdawał ubogim minister Jacek Kuroń. Teraz rodzina Kuroniów chce otworzyć tanie jadłodajnie. Dwóch klientów zapłaci za obiad. I tak zafunduje posiłek trzeciej osobie.
- Koncepcja jadłodajni, którą chcemy otworzyć, jest inna od tradycyjnego baru mlecznego. Stawiamy na ekonomię społeczną: dwie osoby, które zjedzą u nas posiłek, ufundują obiad trzeciej - tłumaczy Włodzimierz Cała z Fundacji Kuroniówka.
Nazwa nie jest przypadkowa. Założyła ją pod koniec zeszłego roku rodzina Kuroniów.
- Fundacja ma pomagać potrzebującym. Nawiązujemy do tradycji rodzinnych. Już mój pradziadek Henryk wyznawał filozofię, że wszystkich należy nakarmić. Gotował gar zupy i każdy, kto odwiedzał mieszkanie na Mickiewicza, chciał czy nie chciał, siadał do stołu i jadł zupę - wspomina Kuba Kuroń, syn Macieja i wnuk Jacka.
Tani obiad z kosmetyczką
Bar ma być miejscem integrującym lokalną społeczność. Plan jest taki, by dyżurowali w nim wolontariusze - udzielą porad prawnych i ekonomicznych. Będzie kącik dla dzieci. Kosmetyczka za darmo doradzi, jak ubrać się na rozmowę kwalifikacyjną. Na obiady mają przychodzić komercyjni klienci i osoby ubogie wskazane przez ośrodki pomocy społecznej, seniorzy.
- Im więcej takich jadłodajni powstanie, tym lepiej. Kiedy już zaczniemy, z chęcią zdradzimy know-how każdemu, kto chciałby prowadzić podobne bary - mówi Joanna Liszkiewicz-Kuroń, mama Kuby i założycielka fundacji.
Fundacja stara się o dwa miejskie lokale z preferencyjnym czynszem przy placu Hallera. Jeden z nich stoi pusty od siedmiu lat. Ma 400 m kw. Tu byłaby jadłodajnia. - Obok w suterenie jest lokal po cukierni - w sam raz na kuchnię centralną, gdzie można przygotowywać posiłki i je rozwozić - objaśnia Joanna Liszkiewicz-Kuroń.
W czwartek spotkali się z przedstawicielami wspólnot mieszkaniowych z pl. Hallera. - Wydają się pozytywnie nastawieni. Ale mają też obawy. Bo z czym kojarzy się ludziom "bar dla potrzebujących"? Że przyjdzie tłum bezdomnych. Zjedzą za darmo, w bramie oddadzą mocz, a później będą okupować pobliską ławkę i pić alkohol. My nie chcemy prowadzić takiego miejsca - zastrzega Włodzimierz Cała.
Takich stołówek w Polsce nie ma. Pomoc ma być skoordynowana z ośrodkami pomocy społecznej. Z darmowych posiłków skorzystają ci, którzy spełniają tzw. kryteria dochodowe i rodzinne. - Jeden warunek: muszą być trzeźwi i schludni - mówi Włodzimierz Cała. Oprócz seniorów czy osób przewlekle chorych na pomoc mogą liczyć też ci, którzy mają różne problemy, ale chcą coś zmienić w życiu. - Ci, którzy rokują. Nie będziemy karmić za darmo osób, które wystają przy ławeczkach, a pieniądze wydają na alkohol - mówi Joanna Liszkiewicz-Kuroń.
- Skąd pieniądze na prowadzenie baru? - zapytałem.
- Mamy doświadczenie w gastronomii. Obliczyliśmy, że to się zbilansuje dzięki tym, którzy zapłacą za obiady. Zjedzą smacznie za mniej niż gdzie indziej. I będą mieli świadomość, że pomagają - przekonuje pani Joanna. Wyliczenia są takie: zestaw obiadowy kosztuje 12-13 zł. Z czego 3 zł trafi na dofinansowanie darmowego posiłku wycenianego na mniej więcej 5 zł. Reszta przekazywana będzie na opłaty stałe.
- Liczymy też na sponsorów. Już mamy deklaracje od firm, które chcą się dołożyć do wyposażenia. Architekt wnętrz Krzysztof Skłodowski i grafik Kuba Orliński za darmo przygotują nam projekty - opowiada Włodzimierz Cała.
Kuba Kuroń: - Nie będziemy na fundacji zarabiać ani złotówki. Dajemy nazwisko. Nie możemy pozwolić na żadną wpadkę.
Praga Północ zachwycona
Część kucharzy ma być praktykantami ze szkół gastronomicznych i Ochotniczych Hufców Pracy. - Z chęcią przeszkolimy ich do zawodu - mówi Kuba Kuroń, który poszedł w ślady ojca i jest kucharzem. W fundacji jest odpowiedzialny za szkolenia z "racjonalnego gospodarowania tym, co się ma". - Chciałbym uczyć prostego i smacznego gotowania z tanich produktów. Tak by zamiast wydawać ostatnie pieniądze na fast foody czy kebaby, przygotować choćby potrawkę z kurczaka. Żeby dzieciaki nie jadły tylko kanapek.
Trwają prace nad jadłospisem w "Kuroniówce". W menu domowe obiady, także kuchni międzynarodowej. Najtaniej zapłacimy za zestaw dnia. Taki sam będzie oferowany jako posiłek darmowy, osoba go odbierająca dostanie go na specjalną kartę. Ma to wyglądać tak, jakby nią płaciła.
W dzielnicy pomysł się spodobał. - Czekamy na opinię wspólnot mieszkaniowych. Taki lokal na terenie Pragi Północ na pewno się przyda. A może pomysł uda się rozszerzyć na kolejne dzielnice? - podpowiada Barbara Dżugaj, rzeczniczka Pragi Północ. Fundacja stara się jeszcze o drugi lokal na Woli.
Pomoc zaoferowało Centrum Informacji Społecznej, które nieopodal pl. Hallera prowadzi biuro darmowych porad obywatelskich. - W stołówce mogliby dyżurować nasi wolontariusze - mówi Ija Maria Ostrowska z CIS. I przypomina: - To Jacek Kuroń w 1996 roku pomagał nam tworzyć pierwsze biuro porad obywatelskich w Polsce.
Fundacja Kuroniówka poszukuje wolontariuszy i tych, którzy mogliby pomóc przy profesjonalnym pozyskiwaniu środków. Profil fundacji: www.facebook.com/kuroniowka.
Tani obiad z kosmetyczką
Bar ma być miejscem integrującym lokalną społeczność. Plan jest taki, by dyżurowali w nim wolontariusze - udzielą porad prawnych i ekonomicznych. Będzie kącik dla dzieci. Kosmetyczka za darmo doradzi, jak ubrać się na rozmowę kwalifikacyjną. Na obiady mają przychodzić komercyjni klienci i osoby ubogie wskazane przez ośrodki pomocy społecznej, seniorzy.
- Im więcej takich jadłodajni powstanie, tym lepiej. Kiedy już zaczniemy, z chęcią zdradzimy know-how każdemu, kto chciałby prowadzić podobne bary - mówi Joanna Liszkiewicz-Kuroń, mama Kuby i założycielka fundacji.
Fundacja stara się o dwa miejskie lokale z preferencyjnym czynszem przy placu Hallera. Jeden z nich stoi pusty od siedmiu lat. Ma 400 m kw. Tu byłaby jadłodajnia. - Obok w suterenie jest lokal po cukierni - w sam raz na kuchnię centralną, gdzie można przygotowywać posiłki i je rozwozić - objaśnia Joanna Liszkiewicz-Kuroń.
W czwartek spotkali się z przedstawicielami wspólnot mieszkaniowych z pl. Hallera. - Wydają się pozytywnie nastawieni. Ale mają też obawy. Bo z czym kojarzy się ludziom "bar dla potrzebujących"? Że przyjdzie tłum bezdomnych. Zjedzą za darmo, w bramie oddadzą mocz, a później będą okupować pobliską ławkę i pić alkohol. My nie chcemy prowadzić takiego miejsca - zastrzega Włodzimierz Cała.
Takich stołówek w Polsce nie ma. Pomoc ma być skoordynowana z ośrodkami pomocy społecznej. Z darmowych posiłków skorzystają ci, którzy spełniają tzw. kryteria dochodowe i rodzinne. - Jeden warunek: muszą być trzeźwi i schludni - mówi Włodzimierz Cała. Oprócz seniorów czy osób przewlekle chorych na pomoc mogą liczyć też ci, którzy mają różne problemy, ale chcą coś zmienić w życiu. - Ci, którzy rokują. Nie będziemy karmić za darmo osób, które wystają przy ławeczkach, a pieniądze wydają na alkohol - mówi Joanna Liszkiewicz-Kuroń.
- Skąd pieniądze na prowadzenie baru? - zapytałem.
- Mamy doświadczenie w gastronomii. Obliczyliśmy, że to się zbilansuje dzięki tym, którzy zapłacą za obiady. Zjedzą smacznie za mniej niż gdzie indziej. I będą mieli świadomość, że pomagają - przekonuje pani Joanna. Wyliczenia są takie: zestaw obiadowy kosztuje 12-13 zł. Z czego 3 zł trafi na dofinansowanie darmowego posiłku wycenianego na mniej więcej 5 zł. Reszta przekazywana będzie na opłaty stałe.
- Liczymy też na sponsorów. Już mamy deklaracje od firm, które chcą się dołożyć do wyposażenia. Architekt wnętrz Krzysztof Skłodowski i grafik Kuba Orliński za darmo przygotują nam projekty - opowiada Włodzimierz Cała.
Kuba Kuroń: - Nie będziemy na fundacji zarabiać ani złotówki. Dajemy nazwisko. Nie możemy pozwolić na żadną wpadkę.
Praga Północ zachwycona
Część kucharzy ma być praktykantami ze szkół gastronomicznych i Ochotniczych Hufców Pracy. - Z chęcią przeszkolimy ich do zawodu - mówi Kuba Kuroń, który poszedł w ślady ojca i jest kucharzem. W fundacji jest odpowiedzialny za szkolenia z "racjonalnego gospodarowania tym, co się ma". - Chciałbym uczyć prostego i smacznego gotowania z tanich produktów. Tak by zamiast wydawać ostatnie pieniądze na fast foody czy kebaby, przygotować choćby potrawkę z kurczaka. Żeby dzieciaki nie jadły tylko kanapek.
Trwają prace nad jadłospisem w "Kuroniówce". W menu domowe obiady, także kuchni międzynarodowej. Najtaniej zapłacimy za zestaw dnia. Taki sam będzie oferowany jako posiłek darmowy, osoba go odbierająca dostanie go na specjalną kartę. Ma to wyglądać tak, jakby nią płaciła.
W dzielnicy pomysł się spodobał. - Czekamy na opinię wspólnot mieszkaniowych. Taki lokal na terenie Pragi Północ na pewno się przyda. A może pomysł uda się rozszerzyć na kolejne dzielnice? - podpowiada Barbara Dżugaj, rzeczniczka Pragi Północ. Fundacja stara się jeszcze o drugi lokal na Woli.
Pomoc zaoferowało Centrum Informacji Społecznej, które nieopodal pl. Hallera prowadzi biuro darmowych porad obywatelskich. - W stołówce mogliby dyżurować nasi wolontariusze - mówi Ija Maria Ostrowska z CIS. I przypomina: - To Jacek Kuroń w 1996 roku pomagał nam tworzyć pierwsze biuro porad obywatelskich w Polsce.
Fundacja Kuroniówka poszukuje wolontariuszy i tych, którzy mogliby pomóc przy profesjonalnym pozyskiwaniu środków. Profil fundacji: www.facebook.com/kuroniowka.
Źródło: http://warszawa.gazeta.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.