Choć jest niewielkiego wzrostu i drobna, to zaraża swym ciepłem i kipiącą energią. 78-letnia Małgorzata Gruczelak z Rybnika została wolontariuszką i od kilku miesięcy leje miód w serca niepełnosprawnych w stowarzyszeniu Oligos. Jest kandydatką do tytułu „superbabci” w konkursie śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.
Obecnie jest na emeryturze. Przez ponad 30 lat uczyła geografii i astronomii w elitarnym I Liceum Ogólnokształcącym im. Powstańców Śląskich w Rybniku. Od przeszło czterech miesięcy realizuje się w zupełnie nowej dla siebie roli – jest wolontariuszką w stowarzyszeniu Oligos na rzecz Dzieci, Młodzieży oraz Absolwentów Specjalnego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Rybniku.
W każdy poniedziałek prowadzi zajęcia dla niepełnosprawnych, opowiada o podróżach, geografii, ciekawostkach i rzeczach zupełnie zwyczajnych. Dla pracowników stowarzyszenia i jego podopiecznych jest babcią Małgosią, żywym srebrem, jak zwykli ją nazywać. Trafiła tu trochę przez przypadek, ale od zawsze lubiła pomagać innym.
– Przyszłam do Oligosu z 16-letnim wnukiem, który też chciał zostać wolontariuszem. Gdy zobaczyła mnie Pani Ela, prezes stowarzyszenia, zaproponowała mi wolontariat. Powiedziała, że przydałaby się tu taka ciepła babcia. Na początku potraktowałam to jako żart, ale okazało się, że mówiła zupełnie poważnie. W ten sposób w wieku 78 lat zostałam wolontariuszką – śmieje się Małgorzata Gruczelak.
"Superbabcia Małgosia"
Niepełnosprawni podopieczni uwielbiają jej słuchać. Babcia Małgosia do każdych zajęć przygotowuje się jak do wykładu z prawdziwego zdarzenia. Sporządza notatki, wertuje książki, przynosi czasopisma. Odkrywa przed niepełnosprawnymi świat, jakiego jeszcze nie znali. Mówi im o zwierzętach, przyrodzie, otaczającym ich świecie. Gdy staruszka opowiada swym ciepłym głosem, na sali jest cisza jak makiem zasiał. Wszyscy słuchają z oczami utkwionymi w żywiołowej seniorce. Dla każdego ma zawsze jakieś upominki. A to cukierki, a to torby śniadaniowe, a to inne drobiazgi. Na walentynki wycięła dla swoich dzieci, jak nazywa niepełnosprawnych z Oligosu, papierowe serca z gazetek reklamowych. Tak symbolicznie, żeby również poczuli się kochani.
Małgorzata Gruczelak jest także jedną z kandydatek do tytułu „superbabci” w konkursie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach na najbardziej aktywnych seniorów województwa. W stowarzyszeniu wszyscy trzymają za nią kciuki i wierzą w sukces popularnej babci. – Pani Małgosia jest niesamowita. Żywe srebro! Malutka, szybciutka i niezwykle pogodna, a przy tym bardzo zaangażowana. Zawsze przychodzi przygotowana na swoje zajęcia – mówi Elżbieta Piotrowska, prezes Oligosu.
Dlaczego to robi?
W działania społeczne od zawsze włączała się często i chętnie. Wiele doświadczeń wyniosła także ze szkoły, gdzie starała się traktować swoich uczniów z należytą godnością i szacunkiem. Niedawno podarowała świerk ze swojego ogrodu na świąteczną dekorację rybnickiego rynku. Szczególnie wrażliwa jest na los ubogich, którym pomaga, jak tylko może. Do dziś zresztą koresponduje i wysyła paczki do zaprzyjaźnionych rodzin, które poznała w ramach akcji charytatywnej „Bieszczady”.
– Od dłuższego czasu szukałam własnego miejsca. Gdy zaproponowano mi wolontariat w Oligosie, od razu poradziłam się moich synów, którzy jednym chórem poparli ten pomysł. Tak zostałam wolontariuszką. Teraz żyję pracą w Oligosie – tłumaczy emerytka.
Największy sukces
– Nie mam wielkich sukcesów. Nie uważam się też za kobietę roku, czy kobietę spełnioną. Jestem normalną babcią, a nawet już prababcią. Jeśli ktoś by do mnie przyszedł po pomoc, poradę, żeby coś załatwić, nie odmówię – wyjaśnia pogodnym tonem babcia Małgosia.
Największa porażka
Co lubi?
Wbrew pozorom, nie ma zbyt wiele wolnego czasu na emeryturze. Lubi czytać prasę codzienną i oglądać wybrane programy telewizyjne. Od polityki trzyma się z daleka. Jej ulubionym serialem jest „Ojciec Mateusz”, którego stara się śledzić na bieżąco. Jest także oddaną fanką Elżbiety Jaworowicz, która jest dla niej wzorem niesienia pomocy innym ludziom. Małgorzata jest także miłośniczką języka niemieckiego, posługuje się nim biegle. Przez jakiś czas pomagała nawet jako tłumacz w kontaktach miasta Rybnik z niemieckimi partnerami.
– Trzeba też posprzątać dom, mam ogródek, o który dbam. Wciąż samodzielnie koszę trawę. To już nie idzie tak szybko, jak kiedyś. Czasem odrabiam lekcje z geografii z moim 16-letnim wnukiem – wyjaśnia seniorka.
Plany na przyszłość
– Dalej chcę przychodzić do Oligosu i być z tymi dziećmi. Obiecałam im, że któregoś dnia wezmę je do mojego ogrodu. Chciałabym im też pokazać pobliską rzekę Rudę. Już nawet wstępnie rozmawiałam z opiekunkami na ten temat. Obiecałam także przyprowadzić do ośrodka mojego kota, Bartusia, który jest bardzo mądrym zwierzęciem. To są moje najbliższe plany. W moim wieku nie wybiegam za daleko w przyszłość – dodaje z uśmiechem.
Źródło: inf. własna