„Czy teraz pomoc jest tylko dla Ukraińców?” – takie pytanie bardzo często słyszymy w naszym Punkcie pomocy w Armii Zbawienia. Ludzie widzą ograniczenia tam, gdzie ich nie ma. Najczęściej jest to wynik propagandy w telewizji lub mylne wyobrażenie oparte na fałszywych informacjach. Lubimy łamać te mity i stereotypy, więc odpowiadamy, że „Jeszcze dla osób z Afryki, Azji i, nie uwierzy Pani, ale też dla osób z Polski”…
Nasz zespół w Armii Zbawienia bardzo różnorodny – Polska, Ukraina, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania i nie tylko. Więc bardzo lubimy to, że tworzymy Polskę wielokulturowym krajem. Przychodzą do naszego punktu też osoby z całego świata – Zimbabwe, Filipiny, Kolumbia, Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Kongo. Czasami nam brakuje wspólnego języka żeby się porozumieć, ale kiedy masz otwarte serce to zawsze znajdziesz możliwość zrozumieć.
Gdyby mnie zapytali, co najbardziej lubię w swojej pracy – to byłaby nasza otwartość i możliwość pomagania bez dyskryminacji. Za każdym człowiekiem, co ma „inne” i często trudne dla nas imię, albo jeszcze może nie mówi dobrze po polsku lub ma inne poglądy, zawsze jest historia, której nie znamy.
Nie wiemy, ile ten człowiek zdołał, przez co przeszedł i jaką dużą miał odwagę, żeby zostawić swoje życie i ruszyć w niewiadome nowe miejsce.
Niedawno zgłosił się do nas pewien pan (obcokrajowiec). Pierwsze pytanie, które przyszło mi do głowy: dlaczego mówi, że nie pracuje, po co przyjechał do Polski… Ale nie zdążyłem zapytać, a już usłyszałem historię o tym, jak dziecko i brat tego pana zostali zabici w ich kraju. Nie wyobrażam sobie, jak dużo miał on sił, żeby to przeżyć, wyjechać do innego kraju i teraz przyjść i prosić o pomoc.
Nie da się zapomnieć starszej pani z Ukrainy, która przeżyła okropne doświadczenie – gdy uciekała z wnuczkami spod ostrzałów, jedną z dziewczynek wtedy zabito. Babcia miała zostawić ciało wnuczki i biec dalej, żeby uratować drugie dziecko. Przyszła do nas prosić o pomoc, skromnie pytając o ciepłe ubrania dla dziewczynki.
Niestety, mówiąc o złych obcokrajowcach, co tylko żyją z naszych podatków, zapominamy o takich osobach. Zapominamy, że są osoby, które straciły wszystko i Polska stała się ich schronem i ratunkiem.
Polska stała się domem dla wielu ludzi z całego świata i nie tylko z krajów „biednych”. Coraz częściej spotykamy osoby, o których nie moglibyśmy pomyśleć. Pewnego dnia w naszych drzwiach był pan, który przyjechał z Wielkiej Brytanii. Brytyjczyk, nauczyciel, został oszukany przez jakąś firmę i nie mógł wrócić do domu, bo przez pandemię granice były zamknięte. Armię Zbawienia (The Salvation Army) kojarzył od małego, więc przyszedł do nas po pomoc, kiedy już było ciężko. Dla niego wszędzie było zamknięte, bo jak obywatel Wielkiej Brytanii może być potrzebujący? Takie podejście miały do niego pracowniczki państwowych instytucji pomocowych.
Może dzisiaj w komunikacji miejskiej, w sklepie lub po prostu na ulicy zobaczysz obcokrajowca, który potrzebuje pomocy.
Pamiętaj, że nic nie kosztuje otworzyć serce na innego człowieka. Obcy akcent, to oznaka odwagi, bo człowiek próbuje mówić do ciebie w innym języku. Bądźmy do siebie nawzajem życzliwi.
W Armii Zbawienia wszyscy są mile widziani i my stanowczo sprzeciwiamy się dyskryminacji we wszystkich jej formach.
Źródło: Kościół Armia Zbawienia w Rzeczypospolitej Polskiej