W Polsce może przebywać nawet ponad pół miliona nielegalnych imigrantów. Nierzadko to ludzie, którzy wrośli już w lokalną społeczność, ale nie zawsze z własnej winy, nie posiadają prawa do przebywania w naszym kraju. Polskie prawo nie jest humanitarne wobec imigrantów - twierdzi Kajetan Wróblewski z Fundacji Proksenos. Debatę w Klubie „Goście Gazety” opisuje Jakub Halcewicz-Pleskaczewski.
Imigranci boją się urzędów. Procedury dotyczące legalizacji pobytu traktują jako uciążliwe i „złośliwe”. Już samo zgłoszenie się do urzędu jest dla nich jednoznaczne z „ujawnieniem się” i przymusowym wyjazdem z Polski. Najtrudniejsze jest, kiedy po długotrwałym pobycie, już zadomowieni, nie mogą lub nie potrafią spełnić warunków koniecznych do otrzymania kolejnego pozwolenia. Sytuację ma poprawić abolicja, czyli zalegalizowania pobytu na jakiś czas (2 lata) przy niewygórowanych wymaganiach. Abolicja ma być wprowadzona wraz z nową ustawą o cudzoziemcach - tłumaczy Ewa Piechota z Urzędu ds. Cudzoziemców.
Uczestnicząca w spotkaniu wietnamska opozycjonistka, Ton Van Anh zwróciła uwagę, że oceniając sytuację imigrantów często zapomina się o tym, co czeka ich po powrocie do ojczystego kraju. Deportacje mogą oznaczać represje, a nawet śmierć. Uchodźcy spodziewają się u nas ochrony. Na tysiąc wniosków o status uchodźcy, składanych ostatnio przez Wietnamczyków, pozytywnie rozpatrzono dwa - wylicza Ton Van Anh.
więcej:
Polska, Przystanek wolności, Jacek Halcewicz-Pleskaczewski, Gazeta Wyborcza, 23 lutego 2011 r.