Artur Osiecki pisze w Rzeczpospolitej o tym, że zdaniem ekspertów instytutu Open Europe pomoc z polityki spójności powinna trafiać tylko do najbiedniejszych państw Unii i że W Polsce się to nie podoba.
Dyskusja o przyszłości unijnej polityki spójności nabiera tempa.
Głos zabrali eksperci z londyńskiego instytutu Open Europe. Proponują, by z funduszy strukturalnych korzystały jedynie państwa, w których DNB lub PKB (per capita) nie przekracza 90 proc. średniej unijnej. Taka reguła obowiązuje obecnie w odniesieniu do Funduszu Spójności.
W efekcie zamiast do 27 krajów wsparcie trafiałoby jedynie do 14 państw (głównie tzw. nowej Europy). Wyłączeni byliby z niego wszyscy płatnicy netto do wspólnej kasy.
Eksperci z Open Europe podkreślają, że w ten sposób wsparcie trafiałoby do najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej, gdzie przynosi największe efekty. Większość krajów (22 – 23) płaciłaby też niższe składki na politykę spójności, gdyż jej budżet byłby znacznie niższy.
Pula na lata 2007 – 2013 nie wynosiłaby, tak jak obecnie, 347,1 mld euro, lecz jedynie 199,9 mld euro.
Polecamy artykuł: Polityka spójności po brytyjsku, Artur Osiecki, Rzeczpospolita, 24.02.2012
Źródło: Rzeczpospolita