Im biedniejsza gmina, tym mniejsza kwota zasila gminną kasę z funduszy unijnych w przeliczeniu „per capita”. Tym samym bogate gminy rosną w siłę, a biedne – otrzymując nierzadko kilkukrotnie mniejszą pomoc – są skazane na pogorszenie sytuacji ekonomicznej.
Nasz Dziennik zwraca uwagę na pogłębiającą się dysproporcję pomiędzy gminami o słabej kondycji finansowej oraz ich mocniejszymi sąsiadami. Pomoc unijna wydaje się trafiać tylko do bogatych – tak twierdzi europoseł Janusz Wojciechowski z Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Poseł uważa, ze NIK powinien skontrolować mechanizmy przydzielania samorządom unijnych dotacji. Kontrola powinna wykazać, czy kryteria w procesie podziału funduszy są jednolite dla wszystkich ubiegających się o środki i czy procesowi nie towarzyszy dyskryminacja.
Przypuszczenia posła oparte są o rankingi skuteczności polskich gmin w pozyskiwaniu środków z UE, publikowane w mediach. Rankingi te wykazują, iż najsłabsze samorządy wiejskie pozyskały średnio 100 zł na jednego mieszkańca, podczas gdy te najbardziej operatywne (także z obszarów wiejskich) mogły liczyć na nawet 80 razy wyższe dofinansowanie.
Na polityczne aspekty podziału środków unijnych zwraca uwagę także posłanka Izabela Kloc (PiS), zastępczyni przewodniczącego sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Posłanka przyznaje, że kryteria naboru wniosków są mało precyzyjne.
Problemem tym zajmował się także Instytut Sobieskiego w raporcie „Dostęp do informacji oraz systemy wyboru projektów w ramach 16 Regionalnych Programów Operacyjnych".
Więcej w Naszym Dzienniku z 16 marca 2010 r. w artykule Marcina Austyna.
Źródło: "Nasz Dziennik"