Podatki, kontrole, korupcja i ogólna refleksja nad jakością dialogu między organizacjami i administracją
Szczególnie trudny przebieg rozmów nad rozwiązaniami podatkowymi dla trzeciego sektora skłania do refleksji nad jakością dialogu między organizacjami pozarządowymi i administracją rządową. Wraz z ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, której wprowadzenie niewątpliwie należy uznać za przełom, w życie weszło szereg rozwiązań podatkowych, które okazały się niekorzystne dla trzeciego sektora. Z jednej strony ustawa stworzyła nową jakość w stosunkach między organizacjami pozarządowymi i administracją publiczną, dała nowe sposoby finansowania, etc., a z drugiej trochę jakby mimo woli dała reprezentantom państwa asumpt do ograniczenia możliwości działania organizacji pozarządowych w innych obszarach.
Najlepszym wyrazem tej tendencji było wprowadzenie do ustawy o podatku
od osób fizycznych zapisu, który zmniejszył atrakcyjność darowizn przekazywanych organizacjom
pozarządowym przez zwykłych obywateli. Począwszy od 1 stycznia 2004 r. osoby fizyczne mogły
odliczyć od podatku darowizny, których wartość nie przekroczyła 350 zł. Tymczasem osoby
przekazujące darowizny na rzecz organizacji pozarządowych na wcześniejszych zasadach dokonywały
zwykle wyższych wpłat licząc jednocześnie na godziwe zwolnienia z tego tytułu. W lutym Rada
Działalności Pożytku Publicznego powołała specjalny zespół, który miał zająć się między innymi tą
sprawą. Przez długie miesiące nie udało się dojść do niczego.
Bóg raczy wiedzieć, dlaczego dialog w kwestiach podatkowych okazał się tak bezproduktywny. Może
problem tkwił w postawie minister Muchy, której uczestnictwo na sesjach RDPP sprawiało wyraźne
trudności. Może była to kwestia ogólnego niezrozumienia przez urzędników resortu finansów istoty
działalności organizacji pozarządowych. A może rzeczywiście, jak twierdzili urzędnicy, dla budżetu
państwa istniało realne ryzyko katastrofy spowodowanej masowym przekazywaniem darowizn dla NGO-sów.
W każdym razie w kwestii znowelizowania przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych ze
strony Ministerstwa Finansów przez długi czas słychać było po prostu twarde "niet".
Później nastąpił kryzys rządowy, który zdaniem przedstawicieli resortu finansów wykluczał
podejmowanie jakichkolwiek decyzji w tej i wielu innych sprawach. Nastąpił pat. W kwietniu doszło
do spotkania członków RDPP z samym ministrem Raczko, który obiecał, że tzw. "sprawą
PIT-u" zajmie się, ale dopiero po dokonaniu odpowiednich symulacji finansowych. Andrzej Raczko
już nie jest ministrem finansów, wyników symulacji nie znamy, ale rząd postanowił nagle sprawić
organizacjom pozarządowym niespodziankę.
Oto dnia 12 sierpnia na posiedzeniu Rady Ministrów przyjęto rozwiązanie, w którym wprowadza się
mechanizm procentowego odliczania darowizn przekazywanych przez osoby fizyczne podmiotom
prowadzącym działalność pożytku publicznego rezygnując z jakichkolwiek ograniczeń kwotowych. Teraz
każdy obywatel będzie mógł nieskrępowany żadnym limitem kwotowym przekazać organizacji pozarządowej
dowolnie wysoką darowiznę odpisując sobie od dochodu 6% przekazanej sumy. Brzmi nieźle, ale
zobaczymy jak zostanie to rozwiązane w ustawie. Plany administracji rządowej zasługują jednak na
uwagę jeszcze z innego powodu. Jak czytamy w komunikacie przekazanym przez Ministerstwo Polityki
Społecznej: "[o]bdarowane podmioty, ze względu na konieczność monitorowania przychodów
uzyskanych z tytułu darowizn, będą zobowiązane do informowania organów podatkowych o wysokości
uzyskanych środków z tego tytułu, a także o sposobie ich wykorzystania". W obliczu tej
zapowiedzi powstaje obawa, że wiele drobnych organizacji nie mając dostępu do prawników i
specjalistów od rachunkowości, mimo dobrych chęci napyta sobie biedy przyjmując pomoc od życzliwych
obywateli.
Wydaje się jakby rząd polował na muchę przy pomocy kija baseballowego. Powstaje pytanie czy
naprawdę mamy tu do czynienia z próbą ulepszenia niesprawnego aparatu kontroli, czy też z
przypadkiem swego rodzaju "ngo-fobii" na którą zdają się cierpieć niektórzy
przedstawiciele administracji? Zwolennicy spiskowej teorii dziejów mogliby w tym momencie uznać, że
jest to kolejny sprytny sposób na założenie kagańca organizacjom pozarządowym. Jednak wizja
bezlitosnych procedur kontrolnych jest być może tak samo przesadzona jak strach reprezentantów
administracji przed bilionowymi nadużyciami ze strony organizacji pozarządowych. Strach ten wydaje
się leżeć u podłoża niemal każdej decyzji dotyczącej rozwiązań podatkowych dla trzeciego sektora.
Tymczasem "ngo-fobicy" jak i zwolennicy spiskowej teorii dziejów często mogą znaleźć
pożywkę dla rozwijania swoich wizji dokładnie w tych samych miejscach. Żeby nabrać podejrzeń o złą
wolę jednej lub drugiej strony wystarczy zajrzeć do raportu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
który pojawił się wiosną tego roku. Jeśli wziąć go na poważnie to można uznać, iż jest on wróżbą
kolejnego zaostrzenia procedur kontrolnych wobec organizacji pozarządowych, tym razem w ramach
walki z korupcją.
W dokumencie o znamiennym tytule Korupcja w Polsce - próba analizy zjawiska (znamiennym, bo to dość
ciekawe, że zjawisko korupcji "próbuje" się analizować na najwyższym szczeblu dopiero 15
lat po upadku komunizmu), w rozdziale Obserwowane tendencje możemy przeczytać, że: "[k]orupcja
przybiera coraz bardziej wyrafinowaną i zakamuflowaną postać. Często spotykaną formą patologii
"okołokorupcyjnych" i sposobem obchodzenia zobowiązań podatkowych wobec Skarbu Państwa
jest wykorzystywanie możliwości odpisywania od podatków darowizn na rzecz organizacji
dobroczynnych, fundacji bądź związków wyznaniowych. Strony uczestniczące w tym procederze umawiają
się, że znaczna część wpłacanej na konto kwoty darowizny (z reguły 2/3[sic!]) zostanie zwrócona
darczyńcy bądź przekazana - w postaci dóbr rzeczowych - osobie przez niego wskazanej". Dalej
następuje opis wyrafinowanej afery korupcyjnej z udziałem organizacji pozarządowej w postaci
związku wyznaniowego: "[w]ymownym przykładem tego rodzaju nieprawidłowości jest sprawa wójta
gminy Dorohusk w woj. lubelskim. Urzędnik ten nakłonił właścicieli lokalnej firmy do wpłaty 50 tys.
zł tytułem darowizny na konto jednej z miejscowych parafii. W zamian zobowiązał się doprowadzić do
sprzedaży po bardzo atrakcyjnej cenie nieruchomości stanowiącej własność gminy. W rzeczywistości
jednak wpłacona kwota nie została wykorzystana na cele kościelne. Proboszcz parafii, na której
konto zostały przelane pieniądze zakupił za nie wysokiej klasy okna oraz drzwi i przekazał je
następnie wójtowi (był on w trakcie budowy domu)". Pomijając już niezwykle szczegółową wiedzę
operacyjną, którą zaprezentowali autorzy niniejszego raportu opisując na przykład odsetek darowizn
oddawany "z reguły" nieuczciwym darczyńcom, warto zastanowić się dlaczego organizacjom
pozarządowym tak trudno dogadać się z państwem. Poziom refleksji na problemem korupcji w trzecim
sektorze zaprezentowany we wspomnianym raporcie równy jest publikacjom w pismach brukowych. Nie
byłoby w tym może nic groźnego, gdyby nie to, że ma on rangę dokumentu i czytają go posłowie,
senatorowie, członkowie rządu, a wśród nich być może urzędnicy Ministerstwa finansów, którzy potem
opracowują na przykład nowelizację ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.
Z drugiej strony warto w tym miejscu przestrzec organizacje
pozarządowe przed ich własną biernością w kwestii rzeczywistych nadużyć, do których niewątpliwie
dochodzi. Przyglądajmy się bacznie co szykuje nam nowa ustawa PIT, ale może lepiej zrobić coś
samemu zanim wszyscy skończymy tak jak organizacje ekologiczne, których znakiem rozpoznawczym stało
się dziś stowarzyszenie "Przyjazne Miasto", a Ministerstwo Środowiska szykuje im się
poważne ograniczenia prawa do konsultowania projektów inwestycji. Sprawa może okazać się paląca tym
bardziej, że zbliża się czas pierwszych kontroli organizacji posiadających status pożytku
publicznego.