Południowy brzeg jeziora Issyk-Kul patrzy na stronę Kazachską. Za nim, na horyzoncie, widać góry – niedaleko jest granica Kirgistanu z Kazachstanem. Ewelina Grądzka, prezeska Stowarzyszenia „Pod wspólnym niebem” prowadzi właśnie obserwacje astronomiczne dla młodzieży i nauczycieli. W pewnym momencie ciemne, nocne niebo rozjaśnia łuna światła, robi się jasno jak w dzień. Duży obiekt sunie szybko do góry – świeci jaskrawym światłem i ciągnie za sobą długi ogon. Po zajęciach szukają informacji w internecie – okazuje się, że widzieli start rakiety z kosmodromu w Bajkonurze.
Okolice jeziora Issyk Kul są stałą bazą dla Eweliny, kiedy jej stowarzyszenie realizuje projekt w Kirgistanie. To dobre miejsce – oddalone od miast, w nocy jest tu idealnie ciemno.
– W astronomii istnieje pojęcie zanieczyszczenia światłem – tłumaczy Ewelina. – Kiedy światła jest zbyt wiele, obserwacje astronomiczne po prostu nie są możliwe. Z tego też powodu termin szkolenia musi być dostosowany do fazy Księżyca. W astronomii Księżyc przeszkadza, to jest bardzo mocne światło, które psuje obserwacje. Początkowo szukaliśmy terminów, kiedy Księżyc jest w nowiu, ale zauważyliśmy, że jego obserwacja jest dla uczestników dużą atrakcją. Dobrym terminem jest kilka dni po pełni, bo wtedy mamy możliwość obserwacji innych obiektów przez kilkadziesiąt minut zanim Księżyc wzejdzie, a potem już jest i Księżyc.
Ziemia ma 0,8 milimetra
Wszystko zaczęło się w 2014 roku, kiedy Ewelina przyjechała do Kirgistanu jako wolontariuszka. O Azji Centralnej wiedziała niewiele, wcześniej uczestniczyła w projektach w Nikaragui i Maroku. Wybrała Kirgistan, bo znajomy znajomych – misjonarz w Dżalalabadzie zajmował się astronomią i miał swój własny, dobry sprzęt do obserwacji. Miała uczyć dzieci angielskiego.
Na miejscu poznała lokalne organizacje pozarządowe i jedną polską – to z nią złożyła do programu RITA pierwszy projekt. Pomysł był prosty – nauczyciele biorą udział w szkoleniach astronomicznych, potem swoją wiedzę przekazują młodzieży, która tworzy kółka astronomiczne. W ich ramach pracuje i uczy się, ale także organizuje wydarzenia dla lokalnej społeczności.
Niedługo później projekt rozwinął się i tak powstało Stowarzyszenie „Pod Wspólnym Niebem”. Szkolenia astronomiczne okazały się na tyle atrakcyjne, że w Kirgistanie odbyło się aż pięć edycji projektu. Po kilku latach przyszło zaproszenie z Armenii, a potem z Tadżykistanu. Teraz zapraszają ich organizacje z kolejnych krajów – ostatnio z Uzbekistanu.
– W ramach szkoleń prowadzimy dwa typy obserwacji – opowiada Ewelina. – Obserwacje gołym okiem z pomocą map nieba – w ten sposób szukamy gwiazdozbiorów, i obserwacje teleskopowe – wtedy interesują nas planety, które czasem są widoczne, czasem nie. Ostatnio mieliśmy dużo szczęścia, bo Saturn i Jowisz był widoczny wyraźnie. Ale są też obiekty głębokiego nieba, których nie widać gołym okiem, to galaktyki poza naszą galaktyką Drogą Mleczną, mgławice – planetarne czy emisyjne, gromady gwiazd – kuliste i otwarte. To jest wyzwanie, trzeba trochę się nagimnastykować, żeby te obiekty zlokalizować. Trzeba wiedzieć najpierw, jak wyglądają gwiazdozbiory. To wymaga sporego treningu.
Szkolenie składa się z trzech części – z obserwacji, części komputerowej ze specjalnym programem do symulacji zjawisk na niebie i części warsztatowej – z wieloma praktycznymi zadaniami. Podczas zajęć warsztatowych nauczyciele lepią Układ Słoneczny – ale w proporcji, najpierw muszą ją wyliczyć. Nagle okazuje się, że Słońce jest ogromne – to jest balonik wielkości 24 cm, a Ziemia jest malutka, ma 0,8 milimetra.
Konstytucja na Marsie
– W trakcie szkolenia przekazujemy astronomiczną wiedzę i pasję, ale tak naprawdę chodzi o coś więcej – opowiada Ewelina. – Chodzi o przekazanie pewnego rodzaju idei, wartości demokratycznych, zmotywowanie ludzi do rozwoju, nauczenie ich współpracy.
Podczas zajęć warsztatowych nauczyciele kolonizują też Marsa. Muszą ustalić, czy na Marsie powstaną państwa, czy nie, jaki ma być ustrój, jaka flaga, jaki hymn. Tworzą od podstaw konstytucję. Rozmawiają o tym, co to jest demokracja – bo przecież każdy system demokratyczny funkcjonuje inaczej.
– Rozmawiamy także o warunkach do życia – opowiada Ewelina. – O tym, jakie warunki są konieczne, żeby funkcjonowało życie, jakie znamy z naszej planety. Okazuje się, że tych warunków jest wiele. Że na razie nie znamy innego miejsca, które te wszystkie warunki spełnia. Pojawia się taki element ekologiczny – że nie ma planety B. Pojawiają się również pytania – jak to się stało, że na naszej planecie pojawiło się życie. Jak to się stało, że akurat my na niej jesteśmy? Czy jest w tym jakaś celowość, czy przypadkowość? Jeżeli przypadkowość, to czy ten przypadek wydarzył się jeszcze gdzieś indziej, czy będziemy mieli kiedyś szanse to sprawdzić, czy mamy szansę dotrzeć kiedyś gdzieś dalej.
– Praca z niebem jest czymś na granicy metafizyczno-filozoficznej – mówi Ewelina. – Od takich prostych zadań przechodzimy do tematów odległych. Pierwsze – to, że żyjemy pod wspólnym niebem. Niebo jest czymś, co nas łączy. Z perspektywy kosmosu żyjemy na małej drobince. Te wszystkie wojny, konflikty, one z tej perspektywy w ogóle nie mają sensu. Jak się zobaczy to wszystko po zbudowaniu Układu Słonecznego, to nikt nie pozostaje obojętny, wszyscy mają taki moment zadumy.
Pod koniec szkolenia, razem z nauczycielami tworzą program działania klubów astronomicznych w szkołach. Każda szkoła dostaje teleskop, laser, atlas Wszechświata i mapę nieba. Celem jest stworzenie przestrzeni, w której młodzież może uczyć się wspólnej pracy, odpowiedzialności za wspólne rzeczy, dzielenia się nimi. Ale także organizowania wydarzeń dla innych osób – mają stworzyć wydarzenie dla mieszkańców swojej miejscowości. Nastolatkowie uczą się, że działanie dla innych ludzi, uczenie ich czegoś, jest fajne, że wiele można w otoczeniu zmienić samemu.– Nie chcemy robić projektów, które polegają na tym, że przyjeżdża organizacja i coś za ludzi robi. Chcemy, żeby młodzież wiedziała, że może sama coś zmieniać, coś innym dać. Wiemy od nauczycieli, że to się sprawdza.
– Chodzi nam o przekazanie pewnej wiedzy, doświadczeń, umiejętności, ale w taki sposób, żeby ludzie mogli korzystać z tego sami, również wtedy, kiedy wyjedziemy – opowiada Ewelina.
– Nie chcemy robić projektów, które polegają na tym, że przyjeżdża organizacja i coś za ludzi robi. Chcemy, żeby młodzież wiedziała, że może sama coś zmieniać, coś innym dać. Wiemy od nauczycieli, że to się sprawdza.
Wieczorem do Eweliny pisze nauczycielka. Jej szkoła znajduje się blisko frontu. Przy granicy Karabachu z Azerbejdżanem nadal trwa wojna, padają strzały. Nauczycielka opowiada, co znaleźli z młodzieżą na niebie w trakcie obserwacji. Pisze do Eweliny: „Tak wiele się od Ciebie nauczyłam”.
O programie RITA – Przemiany w regionie
W programie grantowym RITA – Przemiany w regionie od 2001 roku przekazujemy na Wschód polskie doświadczenie transformacji oraz wspieramy polskie organizacje współpracujące z partnerami z krajów programu.
Program RITA zainicjowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności i realizowany przez Fundację Edukacja dla Demokracji narodził się z przekonania, że Polsce udało się dokonać udanych zmian w wielu obszarach życia społecznego, gospodarczego i politycznego a przemiany w Polsce mogą służyć jako przykład (nie wzór!) dla przemian w regionie.
Do 16 marca trwa kolejny konkurs na projekty partnerskie. Więcej na programrita.org/nabory/2020/.
Źródło: Fundacja Edukacja dla Demokracji