Po dziesięciu latach palma ma już własne poglądy, jest trochę buńczuczna i krnąbrna. Dlatego zaprotestowała. Teraz wraca
Tak mówił w niedzielę Sebastian Cichocki z Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które rozważa przejęcie instalacji z ronda de Gaullea<br>
<br>
Palmowy pochód wyruszył z Hożej - kilkadziesiąt osób machało syntetycznymi liśćmi. Nie przez Jerozolimę, a Aleje Jerozolimskie w stronę ronda de Gaulle
a. Niektóre liście jechały rowerami. Po drodze przyłączały się kolejne osoby - macali, jak wyglądają daktylowe liście, które od dziesięciu lat wiszą na skrzyżowaniu z Nowym Światem. Dziwili się, że takie ciężkie, gumowe i na śruby. Cieszyli się, że po trzech miesiącach wracają. Mówili: "Pod palmą umówiłam się na pierwszą randkę", "Jak przejeżdżam obok i mam podły nastrój, to palma odbija i jest lepiej", "Wpisała się w krajobraz i dla moich dzieci jest jak kolumna Zygmunta". "To wielki dowcip z otaczającej nas rzeczywistości. Żart absolutny".
Drzewko oskubał Ruch 10 Czerwca i Joanna Rajkowska, autorka palmy, czyli projektu "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich". Tłumaczyła, że to w proteście przeciwko cięciom na kulturę z powodu Euro 2012 i gigantycznej piłce reklamowej Tango 12, którą ustawiono z tej okazji przy palmie. Znikło z niej 70 liści, zawisł za to transparent: "Chleba zamiast igrzysk". - Nie wszyscy cieszyli się z Euro - mówiła wczoraj Rajkowska, która szła na czele marszu nazwanym "Liściopochodem". Miał być apelem do władz miasta o wsparcie dla sztuki.
- Trzy lata negocjowałam przejęcie opieki nad palmą. Jej utrzymanie i konserwacja są bardzo drogie. Wszyscy powinni decydować o palmie, ale miasta to nie interesowało - mówiła Rajkowska. Na rondzie na palmowy pochód czekał już wysięgnik i brama utworzona z pozostałych liści. Kto chciał, mógł sam podjechać pod koronę i pomóc w przywracaniu oskubanej palmie dawnego wyglądu.
Rajkowska: - Co z nią dalej będzie? Ona jest już niezależna, żyje własnym życiem w wyobraźni warszawiaków. To jak z takim rozbrykanym dzieckiem - mówiła, ściskając swoją córkę Różę. - Nie można wymusić innej wyobraźni. To nasza wspólna wyobraźnia, więc wspólnie powinniśmy decydować, co się będzie z palmą działo - dodała. Rozważa sprzedaż palmowej licencji - z produkcji palmowych gadżetów można będzie opłacić jej konserwację. Nad przejęciem palmy zastanawia się też Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Na razie ma pomóc w negocjacjach z ratuszem. Sebastian Cichocki: - Szukamy rozwiązań prawnych. A palma? Pojawiła się już dziesięć lat temu. Stała się świadoma, ma swój charakter. Bardzo przypomina miasto, w którym stoi, jest symbolem jego dziwności, chaosu, egzotyki, że wszystko tu może się wydarzyć. Jak nasze muzeum, które powstaje i nie może powstać. Tak ta absurdalna palma, która stoi tu i wzbudza pytania. Pewnie dlatego tak się ludziom podoba.
Źródło: www.warszawa.gazeta.pl