– Wydaje mi się, że odkryliśmy gotowość do spotkania w tym naszym pędzącym mieście. Chcemy te spotkania i tę uważność na siebie rozwijać – mówi Katarzyna Paterek, animatorka wielu pozarządowych działań, jedna z organizatorek projektu SłużeWakcji. Projekt był serią sąsiedzkich wydarzeń, które miały miejsce we wrześniu 2012 roku na Służewie nad Dolinką.
Katarzyna Paterek urodziła się w 1985 roku. Jak sama podkreśla, był to ostatni rocznik kształcony w systemie ośmioklasowym, czyli ostatni, który nie był w gimnazjum. Pochodzi z Cerekwi, małej miejscowości pod Radomiem. Z tamtych stron pochodzi też wielu muzyków ludowych. Katarzyna Paterek również zajmuje się muzyką ludową. Śpiewa w warszawskiej grupie „Rozśpiewania Warszawskie”.
Ukończyła studia w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji na Uniwersytecie Warszawskim. Z zawodu jest politolożką w zakresie resocjalizacji i pracownicą socjalną. Pracuje w Fundacji Rozwoju Dzieci imienia Jana Amosa Komeńskiego. Fundacja ta realizuje projekty rozwojowe w całej Polsce, głównie w małych miejscowościach, gdzie dzieci nie mają dostępu do przedszkoli. W ramach fundacji Katarzyna Paterek pracuje nad rozwijaniem sieci Partnerstwa na rzecz Rozwoju i Edukacji Małych Dzieci. Paterek działa również w założonym, m.in. przez siebie Stowarzyszeniu Pracownia Półpiętro. W ramach stowarzyszenia realizuje działania rozwojowe i edukacyjne dla ludzi, którzy chcą się rozwijać. Pracuje z młodzieżą, prowadzi warsztaty z kreatywności i umiejętności społecznych. Wcześniej przez ponad cztery lata pracowała w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci Ulicy. Z organizacjami pozarządowymi ma do czynienia od czasów studiów.
– Kasia jest urodzonym animatorem. Grę w kalambury organizuje nawet jak się spotykamy w gronie przyjaciół – mówi jej przyjaciółka Magda Paluch, z którą znają się z czasów studenckich. To właśnie z Magdą Paluch i z Kubą Związkiem zorganizowali SłużeWakcji. – Kasia jest wegetarianką, lubi gotować dla innych, jej popisowym daniem jest zupa cebulowa. Uwielbia rysować – ma talent plastyczny, a jej marzeniem jest ilustrowanie książek. Lubi pismo odręczne, jest jedną z niewielu osób, które piszą jeszcze do ludzi listy. Ma samochód, który nazywa się Apoloniusz, i jest członkiem rodziny. Apoloniusz dlatego, bo to Volkswagen Polo, którym Kasia przemierza kraj – dodaje Magda Paluch.
SłużeWakcji
Jak mówi Katarzyna Paterek, do projektu SłużeWakcji prowadziło wiele dróg. Mówiąc po krótce wziął się stąd, że troje przyjaciół mieszkających na warszawskim Służewie chciało poznać swoich sąsiadów. Zaprosili więc na kolację wszystkich mieszkańców osiedla. Do wspólnych działań udało im się zaangażować m.in. dom kultury, klasztor Dominikanów, lokalnych artystów i zwykłych mieszkańców. We wrześniu 2012 roku zorganizowali trzy sąsiedzkie pikniki, podczas których odbyło się ponad 20 wydarzeń i atrakcji.
- Ze swoim pomysłem zgłosiliśmy się do Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę”. W ramach realizowanego przez nich projektu Laboratorium Animatorni otrzymaliśmy mały grant na realizację działań oraz wsparcie merytoryczne od całego zespołu "ę", a przede wszystkim od Marty Białek, prezeski tej organizacji, mówi Katarzyna Paterek.
Wszystkie działania miały miejsce w amfiteatrze, który kiedyś był dla mieszkańców naturalnym miejscem spotkań oraz, jak się później okazało, mieścił się w nim pchli targ. Aby wszyscy sąsiedzi mieli gdzie usiąść, zaproszono grupę recyklingową, która robiła pufy i inne siedziska m.in. z plastykowych butelek i niepotrzebnych ubrań z miejscowego lupmeksu. – Idea była taka, że ludzie będą przynosić jakieś niepotrzebne rzeczy, a my dzięki tej ekipie recyklingowej będziemy to przerabiać tak, żeby to miało jakiś wygląd, a nie było tylko śmieciowiskiem, mówi Katarzyna Paterek.
Na plakaty z zaproszeniem odzew był spory.– Przyszło wielu naszych przyjaciół, młodych ludzi koło trzydziestki. To przyciągało osoby w podobnym wieku. Pojawiały się rodziny z dziećmi, osoby starsze i oczywiście biegające dzieciaki. Hitem okazały się kolorowe taczki, które użyczył nam Narodowy Instytut Audiowizualny działający na naszym terenie. Dzieciaki na nich szalały. Odbyły się też warsztaty kulinarne, na których przygotowaliśmy kolację, ludzie przynosili też swoje potrawy – dodaje bohaterka. – Drugi dzień był przestrzenią gier ruchowych i statycznych. Mieliśmy szachy i warcaby i inne gry siedzące. Tu włączali się ojcowie, dziadkowie i dzieci – wspomina. Trzy tygodnie później odbył się Fotosłużew – warsztaty fotograficzne oraz wystawa starych fotografii.
– Najbardziej znaczącym zaczynem do działania było to, że chcieliśmy coś zrobić na Służewie. Zobaczyć kto tam mieszka. My mieszkaliśmy w komunie od 6 do 8 osób, byliśmy ciekawi, czy może gdzieś blisko nas jest może podobna grupa, być może są równie ciekawi ludzie. Działaliśmy tez wbrew takiemu myśleniu: „nic się u mnie w okolicy nie dzieje”. Chcieliśmy wziąć odpowiedzialność za to, żeby coś takiego tam się mogło stać, co odebrałoby nam takie przyzwolenie do narzekania. Bardzo nie lubię, kiedy próbuje się do czegoś zabrać, takiego mówienia, że tego się nie da zrobić, że nikt tego nie robi, nikogo to nie interesuje – mówi Katarzyna Paterek.
– Z Kasią poznałyśmy się na początku 2012 roku, kiedy rozpoczynałam pracę w ruchu sąsiedzkim – wspomina Kornelia Zagórska. Pamiętam, że ona pojawiła się na jednym z pierwszych spotkań. Już wtedy budziła się w niej potrzeba działań lokalnych. Miała ich sporo na swoim koncie, ale szukała też czegoś większego, jakiejś inspiracji. To było tuż przed powstaniem pomysłu na SłużeWakcji i grupy, którą stworzyła z Magdą Paluch. Później śledziłam jej dalsze losy, bo Kasia bardzo fajnie rozkręciła tę działalność. Stworzyła świetny projekt, w który udało jej się wciągnąć sąsiadów i zaistnieć w tej społeczności. Kasia ma taką cenną umiejętność linkowania i sieciowania oraz wykorzystywania lokalnych zasobów na potrzeby działań animacyjnych. To jest bardzo ważna cecha animatora. Później zaczęłam bliżej z nią pracować przy okazji ubiegłorocznego Dnia Sąsiada. Dziewczyny wpadły na pomysł, aby zrobić taki dzielnicowy Dzień Sąsiada i połączyć różnego typu organizacje z dzielnicy. Razem ze Służewskim Domem Kultury chciały zobaczyć na ile ten Mokotów będzie chętny i włączy się do współpracy. I muszę powiedzieć, że dziewczyny wykonały ogromną pracę. Razem z panią dyrektor tego domu kultury zorganizowały akcję, pt. „Przepis na Mokotów”. Chodziło im oto, żeby zebrać składniki do mokotowskiego tortu, który połączy wszystkich– za pośrednictwem organizacji – mieszkańców Mokotowa. I to zadziałało. W wydarzeniach wzięło udział kilkaset osób. Kasia posiada ogromną determinację i konsekwencję w działaniu. Myślę, że to jest kluczowe, w tym co ona robi. Poza tym jest bardzo ciepłą i serdeczną osobą; budzi zaufanie. To jest też ważna cecha, która pomaga jej w tym, co ona robi. Kasia przy tym wszystkim nie jest osobą narzucającą się. Nie powiedziałabym o niej, że jest liderką, a wiem, że jest. To taka osoba, która potrafi być w społeczności, jednocześnie przewodzić i nie narzucać swojego zdania. To ważna umiejętność w tym zawodzie.
Porażka i sukces
Katarzyna Paterek nie uznaje porażek. Uważa, że każde zdarzenie jest jakąś lekcją. – Jest tu jednak przestrzeń do refleksji. Przy okazji naszych działań sąsiedzkich zastanawiam simę czasem, czy one w ogóle są potrzebne – mówi .– Zastanawiam się: jak to właściwie jest? Czy w tej wielkiej Warszawie, mieszkający w wielkich płytowcach ludzie chcą się w ogóle spotykać, czy może już nie chcą, bo ciągle spotykają jakieś twarze? Ja wierzę , że takie spotkania są potrzebne, szalenie inspirujące i mogą być wielkimi krokami do życia lepszej jakości. Ale nie uważam wcale, że tak dużo ludzi się garnie do tych sąsiedzkich działań. Za jeden ze swoich największych sukcesów uważa to, ze udało się zrealizować „Przepis na Mokotów”. – To bardzo duża dzielnica,. W działania włączyło się kilkadziesiąt organizacji, udało nam się wytworzyć normę zaangażowania. A nikt przecież nie dostawał za to pieniędzy. Spotkałam bardzo wielu zaciekawionych swoim otoczeniem osób.
Współpracę z administracja publiczną animatorka ocenia bardzo dobrze. – Dom Kultury bardzo nam pomagał, nie udało nam się co prawda skontaktować z burmistrzem, ale był jego przedstawiciel podczas „Przepisu na Mokotów”. Narodowy Instytut Audiowizualny bardzo entuzjastycznie zareagował na nasze pomysły – byli otwarci na współpracę, dali nam nagrody dla uczestników. Spółdzielnia mieszkaniowa też była bardzo pomocna. Mam same dobre doświadczenia. Urzędu Dzielnicy Mokotów nie będę za bardzo chwalić, bo uważam, że to duża dzielnica i można w niej więcej zrobić.
Ten pomysł, który mamy na zjednoczenie działających tam organizacji, powinien realizować urząd dzielnicy, a my zrobiliśmy to oddolnie. Nie mamy też żadnych informacji o zainteresowaniu sformalizowaniem tych spotkań.
SłużeWakcji był początkiem służewieckich działań. Katarzyna Paterek chociaż mieszka już gdzie indziej, chce działać dalej w tym miejscu. – Chcemy w nowo otwieranym domu kultury utworzyć przestrzeń dla mieszkańców osiedla, by każdy mógł przyjść i podzielić się tym, co może robić. Nie chcieliśmy zamknąć tych wydarzeń tylko w warsztatach kulinarnych. Wydaje mi się, że odkryliśmy gotowość do spotkania w tym naszym pędzącym mieście. Chcemy te spotkania i tę uważność na siebie rozwijać – mówi Katarzyna Paterek.
fot. Mateusz Borny
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl