Z całą pewnością trzeci sektor nie działa w Polsce tak prężnie, jak na Zachodzie, ale z roku na rok obserwujemy jego rozwój. Organizacje pozarządowe są obecne w coraz liczniejszych dziedzinach życia. Czy jednak trzeci sektor jest nam, jako społeczeństwu niezbędny, czy to nie rząd lub my sami powinniśmy rozwiązywać problemy, którymi zajmują się organizacje?
Najwięcej organizacji pozarządowych zajmuje się sportem, turystyką, rekreacją i hobby – to podstawowa dziedzina działalności 34% organizacji. Organizacje, których głównym obszarem aktywności jest edukacja i wychowanie, stanowią 15% sektora pozarządowego. Organizacje zajmujące się kulturą i sztuką to trzecia pod względem liczebności branża sektora – stowarzyszenia i fundacje aktywne przede wszystkim na tym polu stanowią 13% sektora, czyli nieco mniej niż trzy lata temu. Usługi socjalne i pomoc społeczna to główne pole działań 8% organizacji, przede wszystkim ochroną zdrowia zajmuje się 7% sektora, a 6% stowarzyszeń i fundacji koncentruje swoje działania na rozwoju lokalnym.
Zapytaliśmy ludzi związanych z lubelskim trzecim sektorem, czy potrzebne są nam organizacje pozarządowe i co wynika z ich istnienia.
Katarzyna Pudło, Warsztaty Kultury
W bardzo prostym celu. Żeby nam pokazać, jak wiele czasu tracimy na narzekanie jak jest źle lub zastanawianie się „co mogłyby być, gdyby”. Organizacje pozarządowe działają. Po prostu. I to w wielu obszarach, a najczęściej wszędzie tam, gdzie nie docierają urzędnicy.
Jak trzeci sektor wpływa na rozwój społeczeństwa obywatelskiego?
Od trzeciego sektora wszystko się w tym względzie zaczęło. Oddolne działania zbliżają ludzi, bo co to zasady dużo bardziej takim działaniom ufamy. A jednocześnie pokazują, że czasem nieduża grupa ludzi może zrobić wspólnie coś wielkiego, co ma realny wpływ na nasze najbliższe otoczenie. Zachętą do działania jest zawsze dobry przykład i zaprezentowanie prostych „know-how”, do których na co dzień nie mamy dostępu.
Czy bez organizacji pozarządowych społeczeństwo obywatelskie nie będzie się rozwijać?
Bardzo wątpliwe. Bo społeczeństwo zawsze potrzebuje impulsu i inspiracji, a przede wszystkim liderów, którzy są w stanie zainspirować więcej osób.
Jak finansowanie organizacji rządowych przez państwo wpływa na ich niezależność?
W przypadku finansowania jakiejkolwiek organizacji zawsze najistotniejszy jest czynnik ludzki. Przepisy są dla wszystkich takie same. Pytanie, w jaki sposób są egzekwowane. Natomiast organizacje pozarządowe, które znam ja, są tak samo zależne finansowo od państwa, jak od innych grantodawców. Ta zależność ma wpływ na to, czy uda się zrealizować wszystkie, proponowane inicjatywy oraz w jakim kształcie uda się je zrealizować, ale nie ma wpływu na to, czy dana fundacja będzie działać czy nie.
Co zrobić, żeby NGO stały się bardziej niezależne finansowo?
To złożony problem, na który trudno odpowiedzieć w kilku zdaniach. Moglibyśmy zacząć od tego, aby aktywne NGO miały dostęp do lokali, które na bazie umów z urzędem miasta mogłyby mieć zdecydowanie obniżone czynsze. Wiele organizacji jest w stanie pozyskać fundusze potrzebne do swojej edukacyjno-animacyjnej działalności. To koszty utrzymania się są dla większości problemem.
Paula Langnerowicz – związana z edukacją globalną i obywatelską, pracuje w trzecim sektorze
W organizacjach pozarządowych gromadzi się zbiorowa wiedza i umiejętności ułatwiające bardziej skuteczne radzenie sobie z różnymi problemami, które mogą dotknąć każdego i każdą z nas. Codziennie ktoś otrzymuje wsparcie od NGO, może zwrócić się do nich o pomoc, gdy inne drogi zawodzą.
Jak trzeci sektor wpływa na rozwój społeczeństwa obywatelskiego?
Na pewno w wielu przypadkach ułatwia organizowanie się ludziom, korzystanie z różnego rodzaju narzędzi niezbędnych w działaniu. Dobre praktyki organizacji mogą być inspiracją dla lokalnych aktywistów i aktywistek poszukujących pomysłów na rozwiązanie problemów w swoich społecznościach. NGO dzielą się też swoją wiedzą i zasobami wspierającymi innych w działaniu.
Czy bez organizacji pozarządowych społeczeństwo obywatelskie nie będzie się rozwijać?
Myślę, że bez organizacji pozarządowych działania społeczeństwa obywatelskiego byłyby mocno utrudnione i niepełne.
Co zrobić, żeby NGO stały się bardziej niezależne finansowo?
Otworzyć się na finansowanie działań organizacji przez obywateli i obywatelki. Nie będzie to proste, wciąż brakuje nam chyba umiejętności mądrego mówienia o naszych działaniach, sukcesach i ogromnym wpływie, jaki organizacje mają na rozwój społeczności lokalnych i Polski. Warto się jednak tego uczyć i włączać coraz więcej osób do wspólnego działania.
Szymon Pietrasiewicz, Centrum Kultury w Lublinie
To jest absolutny standard w kraju demokratycznym, że ludzie mają zagwarantowaną swobodę zrzeszania się i wyrażania swoich poglądów. Liczba organizacji pozarządowych świadczy o rozwoju obywatelskości w danym kraju. Każda osoba ma swój interes, który może dzielić z innymi, a dzięki NGO wspólny głos zaczyna być bardziej słyszalny.
Jak trzeci sektor wpływa na rozwój społeczeństwa obywatelskiego?
Nie mam wątpliwości co do tego.
Czy bez organizacji pozarządowych społeczeństwo obywatelskie nie będzie się rozwijać?
Na pewno jest ze sobą ściśle powiązane. Naturalną cechą ludzką jest chęć zrzeszania się, a formuła NGO jest tego odzwierciedleniem w porządku prawny. Na pewno ułatwia to zdobywanie środków czy reprezentowanie swoich interesów w dialogu społecznym.
Jak finansowanie organizacji rządowych przez państwo wpływa na ich niezależność?
Chyba nie jest tak, że da się być do końca niezależnym. Nawet kupienie domu i wybranie życia na odludziu nie sprawi, że przestaniemy być w stu procentach niezależni od kogoś czy czegoś. Tak samo z funkcjonowaniem organizacji. Jeśli decydujemy się działać w sektorze NGO, to liczymy się z pewnymi konsekwencjami i bierzemy je z całym dobrodziejstwem inwentarza. Nie jest tak, że ten, co łoży pieniądze na nasze działania statutowe, bez różnicy czy to będzie państwo czy prywatny mecenas, nie będzie od nas oczekiwał nic w zamian. Tutaj chyba gra się zaczyna o pewne proporcje i wzajemne oczekiwanie. Na pewno patologią jest, kiedy państwo zaczyna wykorzystywać organizacje pozarządowe do realizacji swojej polityki tak konfigurując programy dotacyjne dla trzeciego sektora, że nie pozostawia możliwości wyboru. Z pewnością stanowi to formę nacisku i daje sygnał, że jeśli chcecie się zrzeszać i otrzymywać środki, to na naszych zasadach.
Co zrobić, żeby NGO stały się bardziej niezależne finansowo?
To jest sprawa odpowiedniego, przemyślanego prawodawstwa, które zapewni takie bezpieczeństwo. Może to być bardziej rozbudowany program finansowania z podatku dochodowego czy system ulg dla firm, które wspierają trzeci sektor. Takie rozwiązania mogę ominąć pułapki czyhające w konkursach grantowych.
Ludomir Franczak, DDK Węglin
Większość organizacji pozarządowych tak naprawdę działa na zlecenie rządów – startując w konkursach, które wymyślane są przez urzędników i kierują uwagę w wybrane przez nich rejony. Owszem – odbywają się konsultacje, rady organizacji pozarządowych, wytyczające kierunki, ale koniec końców to urzędnicy decydują o tym, jak wyglądają poszczególne programy grantowe i na jakie działania idą pieniądze.
Widać to bardzo dobrze w obecnej sytuacji politycznej w Polsce. Dotychczasowe rządy działały tu bardziej w białych rękawiczkach, ale – nie oszukujmy się – robiły dokładnie to samo, miały tylko lepszych specjalistów od PR. Moim zdaniem prawdziwa misja organizacji pozarządowych wyznacza się w momencie wykorzystywania tych grantów. Tu należy kierować się bardziej zdrowym rozsądkiem, własnym wyczuciem potrzeb i wydać je zgodnie z własnym sumieniem. Większość organizacji tak właśnie robi i w tym upatruję ich przyszłość i pozarządowość.
Moim zdaniem jest jednak silna potrzeba stworzenia innego modelu pozarządowości, w którym oficjalna ekonomia odgrywa mniejszą rolę. W tym też widzę przyszłość patriotyzmu. We wzajemnym organizowaniu się i działaniu dla dobra lokalnej społeczności z jednej strony, i na obywatelskim nieposłuszeństwie na poziomie jednostki z drugiej. Przy czym nie chodzi mi o wychodzenie na ulice – raczej przychyliłbym się do metody, którą zaproponował Henry Thoreau. Znany jest jego sprzeciw wobec państwa amerykańskiego sankcjonującego niewolnictwo w XIX w., który polegał na odmowie płacenia podatków. Myślę, że jest to jedyna droga.
Oczywiście Thoreau działa jako przykład – jest w swych czynach radykalny. W końcu nawet poszedł do więzienia za tę odmowę. Nie namawiałbym nikogo do tak radykalnych działań. Na poziomie jednostkowym jest jednak dużo łatwiejsze rozwiązanie – dążyć do jak najmniejszej wymiany pieniężnej w obrębie obowiązującego systemu. Mam tu na myśli zmniejszenie konsumpcji (naprawdę nie potrzeba nam tyle ubrań i rzeczy), z jednoczesnym wyprowadzeniem jej w rejony pozafinansowe.
Według mnie najważniejsze w tej chwili jest budowanie wzajemnych sieci wymiany, w których gotówka staje się środkiem ostatecznym i jest przekazywana z ręki do ręki. Na wielu polskich wsiach właśnie się to rozgrywa – ludzie wymieniają się produktami rolnymi bez udziału państwa i pieniędzy. Podobnie jest na pchlich targach. Proszę zwrócić uwagę, ile spraw nam to załatwia. Po pierwsze, sieci wymiany budują różne lokalne wspólnoty – ludzie stają się sobie bliżsi. Po drugie, osłabiamy rolę państwa w jego wymiarze globalnym, bo ekonomicznym, a więc, w jakimś sensie, zaczynamy mieć większy wpływ na własne życie. Po trzecie, mniejsza konsumpcja to mniejsza produkcja i mniejsza ilość śmieci, a zatem działanie z korzyścią dla planety. Moim zdaniem wszystkie akcje globalne trzeba zacząć od siebie. I właśnie to pogłębienie samoświadomości powinno stać się podstawowym celem naszych działań.