Wiele ulic w centrum Warszawy, wejścia i ciągi komunikacyjne na dworcach czy w metrze są często nieprzyjazne dla pieszych. Najtrudniej mają osoby z niepełnosprawnościami, ale uskarżać się mogą także osoby starsze, matki z dziećmi czy rowerzyści. Fundacja MaMa oraz Federacja Kółeczkowa zainaugurowały wczoraj dziesiątą odsłonę kampanii społecznej. Tym razem monitorowana jest dostępność środków transportu i miejsc związanych z przemieszczaniem się – dworców, pociągów, autobusów, stacji benzynowych.
Ludzie z wózkami to siła!
Powyższe hasło przytoczyła wiceprezeska Fundacji MaMa, dr Patrycja Dołowy, zwracając uwagę na to, iż interesy poszczególnych grup użytkujących przestrzeń publiczną, w tym osób „kółeczkowych” (osoby poruszające się na wózkach, mamy z wózkami i rowerzyści) się nie wykluczają, nie rodzą konkurencji, wręcz przeciwnie – jest to płaszczyzna do wspólnego działania i takie przez wspomniane podmioty prowadzone jest od 2006 r.
Co od tego czasu się zmieniło? Wiele rzeczy się udało. Z namacalnych zmian można wymienić np. przejścia naziemne na placu na rozdrożu i przy ul. Emilii Plater. Ale nie mniej ważna jest zmiana w świadomości Polaków. Jeszcze sześć lat temu, jak wspomniała Patrycja Dołowy, zespół prowadzący kampanię spotykał się z nieprzychylnymi reakcjami, np. wśród urzędników: „dzieci w urzędzie to przesada, ich miejsce jest w przedszkolu”. A teraz już we wszystkich urzędach, nawet tych w małych miejscowościach wejście z wózkiem dziecięcym czy przewinięcie dziecka nie stanowi już wyzwania.
Jedyna możliwość: projektowanie uniwersalne
„Nic mnie bardziej nie denerwuje niż marnotrawstwo publicznych pieniędzy” – skonstatował Maciej Augustyniak (Polska bez Barier), przytaczając przykład nowoczesnego pociągu – Pendolino. W nowoczesnych wagonach osoby poruszające się na wózkach, gdy już trafią na swoje miejsce, powinny na nim pozostać do końca podróży. Jeśli przyjdzie im ochota napić się kawy czy herbaty, dobrze, aby miały pod ręką termos, jako że wagon restauracyjny jest dla nich niedostępny. Przejścia między wagonami podróżnymi a „Warsem” są bowiem niedostosowane do wózków inwalidzkich.
Być może to niedopatrzenie zostanie naprawione, jednak wymagać będzie nowych nakładów finansowych. Tymczasem chodzi o to, aby projektując przestrzeń publiczną czy zakupując środki transportu, już na wstępie brać pod uwagę potrzeby także osób niepełnosprawnych. Zaś mówiąc o niepełnosprawnościach nie ograniczać się jedynie do niepełnosprawności ruchowych, ale także wzroku i słuchu – osoby z takimi wadami są chyba jeszcze bardziej zapomniane niż „wózkowicze”.
Do tego wątku nawiązał Adam Zając z Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie oraz przedstawiciel Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji, podkreślając wagę akcji społecznych nie jako środka krytyki, lecz informacji. Osoby podejmujące decyzje w sprawach zakupu taboru, jak stwierdził, często podchodzą do tego zagadnienia wyłącznie ze swej pozycji zawodowej, gubiąc całościowy ogląd sprawy. A dostosowanie przestrzeni publicznej tak, aby na równych zasadach korzystać z niej mogły różne grupy, to nie tylko niskie krawężniki i rampy obok schodów, ale także przewijaki w urzędach, wydzielone miejsca do karmienia dzieci, sygnały dźwiękowe (obok świetlnych) dla osób niewidzących etc. Elementem tej układanki są odpowiednio przystosowane środki transportu.
(Nie)przyjazna Warszawa?
O konieczności wzięcia pod uwagę interesów wszystkich użytkowników przestrzeni publicznej mówiła także Aleksandra Sulmicka, przedstawicielka Zielonego Mazowsza, przedstawiając projekt „Razem bez barier. Warszawa przyjazna wszystkim mieszkańcom.” Odbiorcy działań zachęcani są tu nie tylko do zgłaszania przeszkód utrudniających korzystanie z przestrzeni publicznej, ale także wzięcia udziału w akcjach społecznych. Jedną z nich będzie happening na Rondzie Czterdziestolatka, który odbędzie się 5 maja o godzinie 12.00.
Wydarzenie ma zwrócić uwagę mieszkańców i decydentów na fakt, iż w centrum Warszawy długie odcinki takich ulic, jak Jana Pawła II, Marszałkowska oraz al. Jerozolimskie, są co najmniej nieprzyjazne dla pieszych, a mówiąc wprost: nie sposób się przez nie przedostać bez schodzenia do podziemi. Uciążliwe może być to dla wszystkich, a z pewnością jest dla osób niepełnosprawnych bądź z wózkami. Przedstawiciele Zielonego Mazowsza przygotowali także stosowną petycję w tej sprawie, którą udostępnią w najbliższych dniach w sieci.
Innym elementem projektu są szkolenia adresowane do kierowców komunikacji miejskiej, którym zostaną przybliżone potrzeby osób „kółeczkowych” oraz studentów Politechniki Warszawskiej – czyli osób, którym w przyszłości być może przyjdzie projektować przestrzeń miejską.
„Kup pan deskę!”
Od strony osoby poruszającej się na wózku sprawę przybliżył Marek Sołtys z Towarzystwa Przyjaciół Szalonego Wózkowicza. Podał wiele przykładów zmian na lepsze, jakie zaszły w przestrzeni publicznej i środkach transportu, ale niestety, nie mniej także złych rozwiązań. Co przygnębiające, część z nich jest zupełnie nowa. W drugiej linii metra drzwi do przedsionka prowadzącego do windy są zbyt ciężkie, aby otworzyć je mogła osoba na wózku. Potrzebny jest tu zawsze jakiś „odźwierny”. Przyciski do wind znajdują się zaś nie na jednej określonej wysokości, ale w pewnym przedziale, co oznacza, że czasem są zbyt nisko, a czasem zbyt wysoko (tak, że osoba poruszająca się na wózku nie ma szans go dosięgnąć).
Niektóre przypadki, gdyby nie to, że są prawdziwe, można by uznać za śmieszne. Na przykład dostępność toalet na Dworcu Centralnym. Tylko jeden z takich punktów przystosowano dla osób poruszających się na wózkach, w innych Marek Sołtys nie raz usłyszał od osoby pilnującej toalet: „Nie, tutaj to pan nie wjedzie”. Kolejna sprawa to podnośniki do wózków znajdujące się przy schodach na halę główną. Ich udźwig to 190 kg, tymczasem ciężar wózka z akumulatorem może dochodzić nawet do 150 kg, osoba zeń korzystająca nie powinna więc ważyć więcej niż 40…
Nie lepiej przedstawia się sytuacja na Dworcu Wschodnim, który dostępny jest dla osób niepełnosprawnych, ale pod takim warunkiem, że nie chcą się dostać na peron.
Absurdy można by mnożyć. Jeden z nich stał się inspiracją do akcji społecznej zachęcającej w żartobliwy sposób do zakupu desek – „Kup pan deskę!”. Jak twierdzą bowiem jej organizatorzy, zwykła deska byłaby dużo bardziej pomocna osobom poruszającym się na wózkach niż nieodpowiednie podnośniki zakupione przez Koleje Mazowieckie.
W drugiej linii metra drzwi do przedsionka prowadzącego do windy są zbyt ciężkie, aby otworzyć je mogła osoba na wózku. Potrzebny jest tu zawsze jakiś „odźwierny”.