Petru, Mentzen i inni „euroinfluencerzy”. Co się mówi o euro w Polsce i dlaczego tak mało?
W ostatnim kwartale liczba treści negatywnych w ogóle dyskusji o euro wzrosła, co może świadczyć o złym wpływie na opinię publiczną nieprawdziwych informacji głoszonych przez rządzących (np. drożyzna w Chorwacji czy wzrost inflacji przez euro). Ogólne poparcie dla wspólnej waluty w dyskusjach internetowych pozostaje jednak wysokie – wynika z raportu „Indeks Eurosentymentu” opracowanego przez firmę Sotrender na zlecenie Fundacji Wolności Gospodarczej.
Zainteresowanie tematem euro niebezpiecznie spada
Temat euro w Polsce w ostatnim kwartale tego roku zszedł na dalszy plan, prawdopodobnie w związku z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi. – Dyskusja cichnie, bo wprowadzenie eurowaluty wiązałoby się z wypełnieniem warunków konwergencji, m.in. zapewnieniem stabilności cen czy stóp procentowych, zmniejszeniem inflacji i uzdrowieniem finansów publicznych, a to oznaczałoby przeprowadzenie przez rządzących odpowiednich reform. W obecnej sytuacji politycznej oddalamy się niestety od tych dobrych dla gospodarki rozwiązań – mówi Marek Tatała, wiceprezes FWG. – Przypominam, że przyjęcie europejskiej waluty to nasze zobowiązanie. 20 lat temu większość Polaków w referendum opowiedziała się za wejściem do strefy euro — dodaje inicjator kampanii KursNaEuro.pl
Autorski wskaźnik „Indeks Eurosentymentu” (Euro Favorability Index 12M), mierzący zaangażowanie internautów w ostatnich 12 miesiącach, spadł względem poprzedniego raportu aż o 13 punktów procentowych i przyjął wartość 52. Wciąż nieznacznie przechyla się on na stronę „za” wprowadzeniem euro, jednak od początku roku widoczna jest tendencja spadkowa.
Euro Favorability Index 12M
– Realizowana przez rządzących polityka straszenia przyjęciem euro znajduje swoje odzwierciedlenie w społeczeństwie – komentuje Tatała i podaje podnoszony często przykład Chorwacji: – Rządzący lubią powoływać się na rzekomo tragiczną sytuację w Chorwacji związaną z cenami, jako argument przeciwko przyjęciu euro. Nie wspominają, że inflacja w Chorwacji była jedną z wyższych w Unii Europejskiej jeszcze przed przyjęciem euro, a narzekania turystów na ceny nad Adriatykiem niewiele różnią się od narzekań na ceny nad Bałtykiem, w strefie złotego – zauważa ekonomista.
Jakich argumentów używamy za lub przeciw euro w Polsce?
Podobnie jak wykazały poprzednie raporty Sotrendera, najczęściej używanym argumentem w dyskusjach o euro była inflacja, a na drugim miejscu gospodarka. Zwolennicy euro podkreślali, że jest stabilniejszą walutą a średnia inflacja w strefie euro wynosi obecnie wg Eurostatu 5,5%.
Nie brakowało też odniesień politycznych. Jak wynika z badań, wielu popierających wejście Polski do strefy euro liczy na uniezależnienie polityki finansowej od polityki PiS. Częstą opinią powtarzaną w takich wpisach, było twierdzenie, że nieudolne rządy doprowadziły polską gospodarkę do ruiny. W przyjęciu euro jego zwolennicy widzą szansę na rozwój gospodarczy i większą integrację z Zachodem. – Coraz więcej decyzji gospodarczych podejmowanych będzie w strefie euro, a dotyczyć także krajów UE, które w niej nie są – będąc poza nią marginalizujemy znaczenie Polski w Unii – przyznaje rację Tatała.
Z drugiej strony przeciwnicy euro powoływali się na przykłady państw, w których wprowadzenie euro miało spowodować drożyznę (Grecja, Słowacja). Ich zdaniem państwa w strefie euro mają tak samo duże kłopoty gospodarcze, a Polska może się rozwijać wyłącznie posiadając własną walutę. Jednak jak przypomina ekonomista, w żadnym kraju nie stwierdzono wzrostu cen wprost spowodowanego przyjęciem euro. Jego zdaniem to celowa manipulacja, co potwierdziły doniesienia o rzekomej „euro-drożyźnie” w Chorwacji już parę dni po przyjęciu nowej waluty. – Wbrew wypowiedziom polityków obozu rządzącego nie tylko nie było skokowego wzrostu cen, ale też inflacja pozostała na tym samym poziomie według jednej miary, za to według innej minimalnie nawet spadła – wyjaśnia Tatała.
Częstym stanowiskiem oponentów europejskiej waluty było przekonanie, że Polska i tak nie spełnia warunków, żeby euro przyjąć i dlatego taka dyskusja jest bezzasadna. Marek Tatała potwierdza nieprzygotowanie Polski do przyjęcia euro już teraz. – Kluczem do zmiany tej sytuacji są reformy gospodarcze, które są dobre dla kraju nawet niezależnie od przyjęcia bądź nie przyjęcia euro. To oczywiście zajmie kilka lat, więc nie należy straszyć przyjęciem euro od jutra. Najpierw potrzebujemy bardziej zrównoważonych i przejrzystych finansów publicznych oraz polityki pieniężnej i gospodarczej, która nie będzie tak mocno nakręcać inflacji, ale również stabilności prawnej – wymienia ekspert.
Kto mówi o euro w Polsce?
Głośnym wydarzeniem, które ożywiło dyskusję internautów o wprowadzeniu euro w Polsce była debata Ryszarda Petru ze Sławomirem Mentzenem z czerwca br.
Ryszard Petru dał się poznać w debacie jako duży zwolennik przyjęcia euro w Polsce: – Nie zarabiamy na różnicy kursowej i jest to strefa, która gwarantuje bezpieczeństwo. Pytanie, czy wolimy mieć Glapińskiego jako gwaranta bezpieczeństwa, czy panią Lagarde (dyrektor zarządzający Międzynarodowego Funduszu Walutowego – przyp. red.). Czy wolimy stabilność i niższą inflację – jak w strefie euro, czy wyższą, jak u nas – dawał do zrozumienia były lider Nowoczesnej.
Zdaniem Sławomira Mentzena strefa euro nigdy nie była optymalną strefą walutową. – Do niej należały co najwyżej Niemcy, kraje Beneluksu, czy Austria. Stąd problemy gospodarcze Włoch, Grecji czy Hiszpanii. Włochy w latach 90. były na poziomie Niemiec – przekonywał prezes Nowej Nadziei, jeden z liderów Konfederacji.
Także wypowiedzi dotyczące pierwszoplanowych polityków: Szymona Hołowni, Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska generowały w ostatnim kwartale dyskusję o euro w Polsce. Najwięcej w kontekście euro pisano o liderze Platformy Obywatelskiej, prawie trzykrotnie więcej niż o premierze Morawieckim. Co ciekawe, lider Polski 2050 wzbudził za to największe zaangażowanie w temacie euro na samym portalu Facebook.
Liczba wzmianek o politykach
Polska musi obrać „kurs na euro”
Inicjatorzy raportu przekonują, że euro w Polsce to dołączenie do pierwszej ligi decyzyjności Unii Europejskiej, udział w Eurogrupie i większy wpływ na politykę Unii Europejskiej, która później realnie może się przełożyć na wzrost naszej gospodarki i dochody mieszkańców.
– O euro warto mówić, jak o „gospodarczym NATO – dodaje Marek Tatała. – Musimy obniżyć inflację, mieć zrównoważone finanse publiczne, pilnować limitu publicznego, musimy przywrócić praworządność. Choćby dla tych aspektów warto przygotować Polskę do tego kroku – podsumowuje wiceprezes FWG.
Pełna treść raportu do pobrania na stronie: https://kursnaeuro.pl/aktualnosci/petru-mentzen-i-inni-euroinfluencerzy-co-sie-mowi-o-euro-w-polsce-i-dlaczego-tak-malo
Pozostałe raporty z badań dyskusji internetowych na temat wprowadzenia w Polsce waluty euro przeprowadzone przez firmę Sotrender dla kampanii KursNaEuro.pl prowadzonej przez Fundację Wolności Gospodarczej są dostępne w zakładce „Badania opinii” na stronie www.KursNaEuro.pl.
Źródło: Fundacja Wolności Gospodarczej