W tej liczącej niespełna 4000 mieszkańców podwarszawskiej miejscowości, zwanej również Pępkiem Europy (to właśnie tu odnotowano najwyższą w Polsce frekwencję podczas czerwcowych eurowyborów) funkcjonuje około 30 formalnych i nieformalnych organizacji społecznych. Co sprawia, że w Podkowie Leśnej ludziom chce się działać?
– Kiedy mieszkałam w bloku na Żoliborzu nawet nie znałam sąsiadów – wspomina Barbara Potkańska i przyznaje, że dopiero po przeprowadzce do Podkowy zainteresowała się działalnością społeczną. A i to nie od razu. Najpierw zaangażowali się panowie – teść i mąż. Obie panie (Barbara Potkańska i jej teściowa) były początkowo sceptycznie nastawione do nowego „hobby” mężów. Obecnie w organizacjach pozarządowych działa cała rodzina. Mąż pani Basi, Tomasz Potkański w Towarzystwie Przyjaciół Miasta – Ogrodu Podkowy Leśnej. Teść – Marek w Związku Podkowian i Caritasie (wcześniej udzielał się w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej). Teściowa – pani Janina jest prezeską Związku Emerytów i Rencistów, zaś sama Barbara zaangażowała się w działalność Stowarzyszenia Zielone Sąsiedztwo. Również córka udziela się w organizacjach społecznych, choć poza Podkową, a syn działa w harcerstwie.
Rekordowe uspołecznienie
Według danych z 2008 r. w najlepiej zorganizowanym pozarządowo województwie mazowieckim zarejestrowanych jest 22 organizacji na 10 tys. mieszkańców , zaś w Podkowie Leśnej ich liczba wynosi ok. 20 na 3763 zameldowanych osób.
Oprócz sformalizowanych działań ważne są akcje o mniej oficjalnym charakterze. Na przykład te podejmowane przez Parafię św. Krzysztofa – znane w okolicy „Autosacrum” i „Rowerosacrum”, czyli odbywające się od roku 1933 majowe święcenie rowerów i samochodów oraz Letnie Koncerty w Kościele-Ogrodzie.
Warto wymienić kilka ważnych dla podkowian miejsc: Pałacyk Kasyno; Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku, przy którym działa Stowarzyszenie Ogród Sztuk i Nauk. Również Biblioteka Miejska, w której znajduje się siedziba Związku Kombatantów RP, jest otwarta na współpracę z organizacjami pozarządowymi. Swoją rolę w życiu społecznym miasta mają też liczne tutaj pracownie artystyczne, a także podkowiańskie kawiarnie np. „Mili Moi”, jeden z ulubionych punktów spotkań podkowian, a jednocześnie miejsce „zwierzolubne”(odbywały się tu akcje charytatywne na rzecz bezdomnych zwierząt).
Najbardziej spektakularnym przykładem współpracy organizacji pozarządowych, władz samorządowych, podkowiańskich instytucji i osób prywatnych jest Festiwal „Otwarte Ogrody” organizowany od pięciu lat w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. W 2009 roku brało w nim udział już 7 miast, ale idea narodziła się właśnie tutaj z inicjatywy Magdaleny Prosińskiej oraz Łukasza Willmanna. Co roku podkowianie otwierają dla publiczności prywatną przestrzeń swoich ogrodów, w których organizują koncerty, wernisaże, warsztaty, akcje charytatywne…
Z czego wynika obywatelski fenomen Podkowy?
Moi rozmówcy podają kilka przyczyn. Jedną z nich jest charakter Podkowy jako miasta-gminy. W praktyce oznacza to bardziej bezpośredni kontakt obywateli i władz samorządowych. Zarówno burmistrz jak i radni to ludzie z krwi i kości, których można spotkać w sklepie czy na koncercie, a nie, jak w wielu innych okręgach wyborczych, wyłącznie nazwiska na kartach wyborczych.
Także kameralny charakter miasta (stosunkowo niewielki obszar i liczba mieszkańców) sprzyja obywatelskiej aktywności.
Ważna jest również przedwojenna struktura zabudowy z wyraźnie zaznaczonym centrum – miejscem spotkań mieszkańców.
Howard i jego Garden City
Niewiele jest miast, które zostały stworzone od podstaw. A tak właśnie było z Podkową. Jeszcze przed I wojną światową Stanisław Wilhelm Lilpop (przemysłowiec, myśliwy, fotografik, teść Jarosława Iwaszkiewicza) powziął zamiar przekształcenia swych dóbr w Miasto – Ogród.
Idę Garden City opracował w 1898 Anglik – Ebenezer Howard. Miała być antidotum na ówczesne problemy społeczne poprzez połączenie najlepszych cech miast i wsi, a więc jednorodzinna zabudowa z dużym dużym udziałem zieleni, w centrum park z najważniejszymi obiektami użyteczności publicznej i dogodne połączenie położoną nieopodal aglomeracją.
Już w roku 1918 jedna z pierwszych polskich spółek „Siła i Światło” zaplanowała przeprowadzenie kolejki elektrycznej (dzisiejsza WKD) poprzez podkowiańskie dobra i budowę na jej trasie mieszkaniowych osiedli. W 1925 Lilpop oddał do sprzedaży swoje leśne włości. Jeszcze w tym samym roku projekt miasta przygotował znany warszawski architekt Antoni Jawornicki. Działki w powołanym w ten niezwykły sposób mieście kupowali warszawscy inteligenci, urzędnicy, artyści i prawnicy. Do dziś Podkowa zachowała inteligencki charakter, co wymieniane jest jako jedna z najważniejszych przyczyn społecznej aktywności mieszkańców.
Centrum Kultury Niezależnej i Inicjatyw Opozycyjno-Obywatelskich
Pierwsze podkowiańskie stowarzyszenie powołano już 1930 r. Było nim Towarzystwo Przyjaciół (początkowo Miłośników) Miasta Ogrodu Podkowa Leśna. Podkowa istniała zaledwie od pięciu lat. Wobec braku lokalnych władz administracyjnych aż do roku 1934 Towarzystwo praktycznie pełniło rolę samorządu. Była więc Podkowa jedynym, być może, w historii Polski miastem zarządzanym przez organizację społeczną. Towarzystwo działa do dziś (z kilkudziesięcioletnią przerwą na czas wojny i PRL-u).
Podczas okupacji prowadzono w Podkowie szeroką działalność konspiracyjną, a samo miasto zyskało nazwę „małego Londynu”. Po upadku Powstania Podkowa Leśna udzieliła schronienia tysiącom warszawskich wygnańców.
Również w czasach PRL-u, tak niełaskawym dla oddolnych inicjatyw Podkowa była miejscem wielu obywatelskich działań. W dużej mierze za sprawą jednego z najważniejszych podkowiańskich, jak byśmy to dziś powiedzieli, liderów.
Ksiądz Leon Kantorski (dziś na emeryturze) objął parafię w Podkowie 1964 r. i stworzył tu „przyjazne opozycji miejsce spotkań i działań na rzecz wolnego słowa, niezależnej kultury, ośrodek wspierający represjonowanych” – czytamy w „Encyklopedii Solidarności”. Trudno wymienić wszystkie inicjatywy tego wybitnego proboszcza. W czasie stanu wojennego i później w podkowiańskiej parafii organizowane były głodówki. Od roku 1982 r. działał tu Parafialny Komitet Pomocy Bliźniemu. Była też parafia swego rodzaju centrum niezależnej kultury.
Legendarny podkowiański duchowny był również znakomitym wychowawcą. Dzięki niemu kościół w Podkowie stał się ośrodkiem skupiającym młodzież – głośne (w sensie dosłownym i w przenośni), a także kontrowersyjne wówczas msze big-beatowe, ruchy oazowe w tym specyficzna forma podkowiańskiego harcerstwa – grupy „Świetlików”.
– Dawał przykład, że nawet w tak trudnych czasach można być aktywnym – mówi Piotr Habierski, wiceprezes Stowarzyszenia „Parassol”, dawniej uczestnik organizowanych przez księdza obozów Świetlików. – Dzieci wyjeżdżały na obóz i Podkowa się wyludniała – wspomina i dodaje, że warunki bywały trudne, a ksiądz stawiał na samodzielność. Stołem bywał okrąg, wokół którego uczestnicy wykopywali dołek, do tego dołka wkładało się nogi i w ten sposób powstawało siedzisko. Ale dzięki temu młodzi ludzie uczyli się, że działać można w każdych okolicznościach.
Chcieć znaczy móc!
Przykładem skuteczności działań społecznych już po przemianie ustrojowej jest rewitalizacja Pałacyku Kasyno. Przed wojną (zgodnie z założeniami miasta – ogrodu) służył on mieszkańcom. Znajdował się tu klub sportowy; kawiarnia-restauracja, można było przyjść na dancing. W otaczającym obiekt parku wybudowano korty tenisowe, przygotowano tereny dla sportów zimowych.
Na początku II wojny światowej działała tu elegancka restauracja. Zaś po wybuchu Powstania Warszawskiego powstał oddział wewnętrzny warszawskiego Szpitala Wolskiego. Po wojnie znajdowała się tu kolejno: bursa dla sierot popowstaniowych, szkoła podstawowa. Wreszcie pałacyk przekazano na potrzeby „Społem”. Potem Pałacyk niszczał. Gdy były zarząd miasta postanowił Kasyno sprzedać, podkowiańska społeczność i organizacje pozarządowe podniosły protest. Na fali tego protestu w 2000 r. powstał aktywny do dziś – Związek Podkowian.
Obecnie odrestaurowany dzięki funduszom z Unii Pałacyk Kasyno jest siedzibą Centrum Kultury i Inicjatyw Obywatelskich – miejscem, do którego, jak twierdzą podkowiańscy społecznicy, można przyjść z własnym pomysłem.
Dobry czas dla ludzi, którzy mają czas
Postać współczesnego społecznika kojarzy się z wizerunkiem młodego, zabieganego aktywisty. Tymczasem w Podkowie działają przede wszystkim ludzie dojrzali (często w wieku przedemerytalnym, bądź emeryci). Być może nie powinno to dziwić – wówczas człowiek ma wreszcie czas, by zająć się tym, co jest dla niego ważne.
Sytuacja odzwierciedla również strukturę wiekową miasta – 20,2 % mieszkańców to emeryci (jeden z najwyższych wskaźników w Polsce), a także zjawisko odpływu do dużych miast młodych, zaczynających pracę lub studia ludzi.
Specyficzny charakter Podkowy (w 1981 została wpisana do rejestru zabytków) sprawia, że – zgodnie z intencją założycieli – nie ma tutaj zakładów przemysłowych. Większość mieszkańców zarabia więc poza Podkową. Sprzyja to pogłębianiu syndromu sypialni, zawłaszcza wśród najbogatszej napływowej ludności (to za jej sprawą Podkowa uchodzi za jedno z najbogatszych miast Polski), a także wśród ludzi u szczytu zawodowej aktywności.
Podkowiańscy społecznicy mają więc kolejne wyzwanie: co zrobić, by zachowując unikalny charakter miasta zatrzymać w Podkowie społeczny potencjał i energię młodych, aktywnych zawodowo ludzi?
Źródło: inf. własna (ngo.pl)