Partycypacja coraz częściej pojawia się w publicznych dyskusjach. Wydaje się jednak, że popularność tego pojęcia nierzadko ogranicza się wciąż do sfery teorii – polityczna poprawność nakazuje mówić o otwartości na obywateli. Aktualny proces konsultacji w sprawie przyjęcia ACTA skupia te problemy jak soczewka – nie samo przeprowadzenie konsultacji społecznych, ale jego sposób określa rzeczywisty stopień otwartości władzy na dialog z obywatelami.
Słowo partycypacja coraz częściej pojawia się w publicznych dyskusjach. Wydaje się jednak, że popularność tego pojęcia nierzadko ogranicza się wciąż do sfery teorii –polityczna poprawność niejako nakazuje mówić o otwartości na obywateli, dialogu z mieszkańcami, „partycypacyjności”, jednak w ślad za tym idzie znikoma liczba działań praktycznych. Wynika to z pewnością z wielu różnych przyczyn: obawy przed „roszczeniowymi obywatelami”, niewiedzy czy braku umiejętności. W efekcie w Polsce nadal dominuje raczej zamknięty model rządzenia, a starannie i skutecznie zrealizowane procesy partycypacyjne należą do nielicznych (choć bardzo chwalebnych) wyjątków. Niezwykle aktualny proces konsultacji w sprawie przyjęcia ACTA skupia te problemy jak soczewka – nie sam fakt przeprowadzenia konsultacji społecznych, ale jego sposób określa rzeczywisty stopień otwartości władzy na dialog z obywatelami.
Uczestnictwo obywateli w podejmowaniu decyzji, które ich dotyczą – tak można w skrócie zdefiniować pojęcie partycypacji obywatelskiej. Ważne, by pamiętać, że partycypacja obywatelska dotyczy relacji pomiędzy obywatelami a decydentami: władzami lokalnymi lub centralnymi, przedstawicielami instytucji, w kompetencjach których leży podjęcie danej decyzji. Tego typu działania mogą przynosić wiele korzyści obu zaangażowanym stronom. Zaangażowanie mieszkańców pozytywnie wpływa na ich poczucie sprawstwa, a tym samym współodpowiedzialności za podjęte decyzje i ich konsekwencje. Reprezentantom władz z kolei pozwala tak zaplanować działania, aby odpowiadały na rzeczywiste potrzeby. Sytuacja, w której dochodzi do dialogu i współpracy pomiędzy zazwyczaj „zdystansowanymi” stronami pomaga także w zrozumieniu wzajemnych ograniczeń i rzeczywistych intencji.
Dlatego też w procesach partycypacyjnych to właśnie władza oraz obywatele są niezbędnymi aktorami, od których zaangażowania i chęci współpracy zależy powodzenie całości przedsięwzięcia. Bardzo istotnymi aspektami partycypacji obywatelskiej są transparentność i otwartość procesu – komunikowanie w jasny, zrozumiały i „słyszalny” sposób informacji na temat kontekstu sytuacyjnego, kolejnych kroków wraz z ich uzasadnieniem. Ma to prowadzić do wyrównywania poziomu wiedzy, tak by prawdziwe partnerstwo we wspólnym podejmowaniu decyzji było w ogóle możliwe.
Na szczeblach partycypacyjnej drabiny
Partycypacja jest zjawiskiem stopniowalnym. Dlatego np. konsultacje społeczne (tak często ostatnio wspominane) są jedną z możliwych, ale nie jedyną jej formą. Do klasycznych już koncepcji w tym obszarze należy tzw. drabina partycypacji autorstwa Sherry R. Arnstein, która powstała pod koniec lat 60. XX wieku i opisywała kontinuum partycypacji poprzez osiem stopni. Obecnie można spotkać różne jej warianty, jednak wszystkie wychodzą z tego samego pierwotnego założenia: partycypacja obywatelska może przybierać zróżnicowane formy, które uwzględniają różny stopień zaangażowania obywateli w podejmowane decyzje. Istnieje wiele publikacji w przystępny sposób wprowadzających w tę tematykę – szczególnie warto polecić klasyczny już podręcznik wydany przez OECD
„Obywatele jako partnerzy”.
Informowanie to najprostsza, minimalna forma partycypacji, angażująca obywateli w najmniejszym stopniu. Działania władz sprowadzają się do poinformowania w możliwie najskuteczniejszy sposób obywateli o decyzjach ich dotyczących. Nie ma tutaj miejsca na aktywny wpływ ludzi na kształt podejmowanych przez władzę decyzji, ale stwarza się im możliwość bycia dobrze poinformowanymi odbiorcami jej działań. Realizacja takiego działania wymaga bardzo dobrego przygotowania i uwzględnienia wielu czynników, np. dobrego zdefiniowania grup odbiorców informacji i odpowiedniego dostosowania kanałów dotarcia do nich.
Konsultowanie jest kolejnym "stopniem" na drabinie partycypacyjnej, uwzględniającym zwiększony udział obywateli w procesie decyzyjnym. Poza poinformowaniem, władza daje obywatelom możliwość wypowiedzenia się na temat planowanych działań. Osoby uczestniczące w konsultacjach występują niejako w roli „doradców”, których pyta się o zdanie i opinię w konkretnej sprawie. Taki proces stwarza możliwość dialogu pomiędzy władzą a obywatelami, ale ostatecznym decydentem wciąż pozostaje administracja, ponosząc pełną odpowiedzialność za podjętą decyzję. Równocześnie jednak, zapraszając obywateli do konsultacji, zobowiązuje się do „rozliczenia” z podjętych kroków (nie zawsze zgodnych z opiniami zebranymi w trakcie konsultacji): rzetelnego poinformowania o podjętej decyzji wraz z jej uzasadnieniem i wyjaśnieniem. Obecnie, ze względu m.in. na regulacje prawne, jest to jedna z najpopularniejszych form partycypacji obywatelskiej w Polsce. Bywa realizowana w bardzo różny sposób. Nierzadko z braku wiedzy, bądź niechęci wobec otwarcia się na obywateli, przeprowadzane konsultacje dalekie są od idei, która za nimi stoi. Informacje na temat sposobu realizacji takich procesów (przede wszystkim konsultacji z organizacjami pozarządowymi) oraz ich efektywności można znaleźć
w raporcie z „Badania efektywności mechanizmów konsultacji społecznych”, przeprowadzonego na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej przez Pracownię Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia” oraz Millward Brown SMG/KRC.
Współdecydowanie jest najwyższym stopniem partycypacji obywatelskiej ze względu na pełne partnerstwo pomiędzy władzą a obywatelami, polegające na przekazaniu obywatelom części kompetencji (a tym samym odpowiedzialności) dotyczących podejmowanych działań i decyzji, i nadaniu im mocy wiążącej. Tym samym obywatele mają realny wpływ na planowane, dotyczące ich (bezpośrednio lub pośrednio) działania.
Niezależnie od tego, jaki poziom zaangażowania obywateli zakłada konkretny proces, na etapie jego planowania należy odpowiedzieć sobie na co najmniej trzy, tylko pozornie oczywiste pytania:
Po co? Choć upowszechnienie praktyk partycypacji obywatelskiej jest jak najbardziej wskazane, nie można pominąć pierwszego i kluczowego pytania o cel takich działań. Abstrahując od początkowej motywacji, jaką posiada każdy z organizatorów (czasami jest to obowiązek, czasami potrzeba zmiany) – należy precyzyjnie określić cel przedsięwzięcia i zdefiniować jego oczekiwane rezultaty. Odpowiedzi mogą się różnić m.in. ze względu na planowany poziom zaangażowania obywateli (skuteczne poinformowanie o podjętej decyzji, poddanie ocenie publicznej stworzonego projektu czy wspólne stworzenie strategii działania w jakimś obszarze). Innym kryterium różnicującym cel procesu partycypacyjnego może być również zakładana forma decyzji końcowej: rozstrzygnięcie, rozwiązanie konfliktu, ocena dotychczas prowadzonych działań czy ogólne sformułowanie wytycznych dla przyszłych przedsięwzięć.
Z kim? To kolejne pytanie, na które należy możliwie precyzyjnie odpowiedzieć zanim rozpocznie się całe przedsięwzięcie. Choć partycypacja zakłada przybliżenie procesów decyzyjnych obywatelom (lub wręcz oddanie im części odpowiedzialności za ich realizację), warto dokładnie określić, kim ci „obywatele” są. Ostatnie wydarzenia związane z konsultacjami ACTA szczególnie wyraźnie pokazały, jak bardzo istotne jest, by w przypadku decyzji mających wpływ na niemal wszystkich obywateli szczególnie zadbać o reprezentację wielu, często skrajnie różnych środowisk. Nie każda decyzja dotyczy wszystkich w równym stopniu. W odnowienie osiedlowego placu zabaw warto przede wszystkim włączyć ich użytkowników (dzieci wraz rodzicami, młodzież), a niekoniecznie osoby z drugiego końca miasta. Podejmując się organizacji działań partycypacyjnych, należy dokładnie określić grupy osób, które chcemy zaprosić i dobrać pod tym kątem odpowiednie kanały komunikacji (internet, plakat w przedszkolu, ulotki w osiedlowej aptece). Zdarza się bowiem, że choć temat procesu dotyczy wszystkich grup osób, ważne by dotrzeć zwłaszcza do tych, które zazwyczaj nie biorą udziału w tego typu procesach (młodzież, osoby starsze, osoby niepełnosprawne itd.).
Jak? Ustaliwszy po co i z kim chcemy rozpocząć proces partycypacyjny, możemy wybrać odpowiednie narzędzia, które pomogą nam w realizacji zadania. Metod, technik i konkretnych narzędzi stosowanych w przypadku tego typu działań jest niezwykle dużo. Każda z nich posiada swoją specyfikę: wymaga odpowiedniego przygotowania, czasami dodatkowych środków, pozwala uczestniczyć określonej grupie osób. Równocześnie, zastosowanie konkretnej techniki może często znacząco wpłynąć na skuteczność procesu. Poszczególne rozwiązania mogą dotyczyć szczególnie któregoś z etapów, które procesy partycypacyjne powinny uwzględniać: przygotowania (ustalenia celu procesu, grup docelowych, diagnozy sytuacji wyjściowej), informowania o planowanych działaniach, zasięgania opinii, informacji zwrotnej (szerokiego poinformowania o rezultatach procesu) oraz ewaluacji całości przedsięwzięcia. W krajach, gdzie działania partycypacyjne mają dłuższą tradycję dostrzeżono korzyści płynące z wykorzystania różnorodnych technik i narzędzi – w Polsce innowacyjność w tym zakresie wciąż należy do rzadkości. Warto jednak zastanowić się nad zastosowaniem którejś z mniej tradycyjnych form angażowania obywateli, a szukając inspiracji, zapoznać się z przykładami takich procesów z zagranicy i (choć nielicznymi) z Polski.
Warto szukać dobrych przykładów
Ostatnio zagadnienie partycypacji obywatelskiej i konsultacji społecznych staje się w Polsce istotnym tematem. Głośno o nich w szczególności wtedy, gdy obywatele mają poczucie, że nie zostali w jakieś procesy dostatecznie włączeni. Staje się jasne, że potrzebny jest nowy standard w tej sprawie. Pojawiają się nowe inicjatywy regulacyjne, coraz więcej instytucji stara się wspierać już to administrację publiczną, już to samych obywateli i tworzone przez nich organizacje w tych procesach. Nowy, bardziej partycypacyjny model rządzenia wydaje się być nieuchronny (bez względu na to, czy kogoś to cieszy, czy martwi). To, czy istotnie szersza partycypacja przełoży się na lepszą jakość rządzenia (samo w sobie nie jest to bynajmniej oczywiste), w dużej mierze zależy od tego, czy umiejętnie zastosowane zostaną narzędzia partycypacji. Jednym z miejsc gdzie można dowiedzieć się więcej o konkretnych rozwiązaniach jest strona
www.partycypacjaobywatelska.pl, prowadzona przy wsparciu Fundacji im. Stefana Batorego. Można na niej znaleźć opisy poszczególnych technik, zagraniczne i polskie przykłady działań partycypacyjnych, a także publikacje poświęcone tej tematyce – zarówno te bardziej teoretyczne, jak i zestawy praktycznych wskazówek. W razie wątpliwości lub pytań, zapraszamy także do kontaktu z zespołem Laboratorium Partycypacji Obywatelskiej:
partycypacja@stocznia.org.pl.
Do zapoznania się z dorobkiem Laboratorium Partycypacji i nawiązania z nim współpracy namawiamy szczególnie te organizacje, które obecnie planują swoje głębsze zaangażowanie w działania partycypacyjne (np. aplikując do II edycji konkursu w ramach Polsko-Szwajcarskiego Programu Współpracy). Ważne, żeby korzystać z dorobku, który już powstał, nie powtarzać tego, co już zostało zrobione, a raczej wspólnie „popychać” sprawę dalej.
Powyższym artykułem rozpoczynamy serię kilku tekstów dotyczących partycypacji obywatelskiej. W kolejnym będziemy chcieli zmierzyć się z tematem barier i ograniczeń, na które napotykają organizatorzy procesów partycypacyjnych.
[śródtytuły pochodzą od redakcji]