Zamęt wokół regulacji związanych z ochroną praw autorskich sięga absurdalnego zenitu. Czy opinia publiczna przeszkadza w rządzeniu? Naczelny Sąd Administracyjny zawyrokował, że ekspertyzy, w oparciu o które rządzący podejmują decyzje, chroni prawo autorskie. Utajniając je, władza pokazuje, że nie liczy się z naszymi interesami – czytamy we wtorkowym wydaniu "Gazety Wyborczej".
Orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego odnosi się do sytuacji, w której Prezydent odmówił pokazania ekspertyz, którymi kierował się, kiedy podejmował decyzję o nowelizacji ustawy o OFE. Jej znaczenie było ogromne, bo chodziło o nasze emerytury.
Władza ściśle tajna
W kontekście kontrowersji, jakie wzbudza umowa ACTA, do której Waszyngton nakłonił Unię Europejską, decyzja sądu dolewa oliwy do ognia. Chronione miałoby być już nie tylko właścicieli praw autorskich, którym chciałoby się podkraść to, co należałoby kupić, ale także opinie i ekspertyzy, które zamówione zostały za publiczne pieniądze.
Jeśli pójść krok dalej, argumentuje "Gazeta Wyborcza", to można zakazać wykorzystywania myśli, które funkcjonują w obiegu publicznym. Sens istnienia straciłyby media. Jeszcze poważniejszą konsekwencją zakazu upubliczniania ekspertyz może być utajnianie działania władz. A to wyklucza społeczeństwo z procesu rządzenia.
Społeczeństwo przeszkadza w rządzeniu?
Eksperci mogą chcieć pozostać anonimowi, bo tak jest wygodniej. Nikt nie będzie doszukiwał się powiązań partyjnych, przygotowane ekspertyzy nie będą obciążać życiorysu. Nigdy przecież nie wiadomo, jakie publiczne stanowisko taki ekspert mógłby zajmować.
Co więc z naszymi interesami? Konstytucja gwarantuje dostęp do informacji o działaniach władzy publicznej i dokumentów z tym związanych. Dzięki temu mamy szansę współrządzić, brać udział w publicznej debacie. Dzieją się jednak rzeczy niepokojące.
Latem 2011 roku Prezydent podpisał ustawę o dostępie do informacji publicznej. Poprawka senatora Marka Rockiego pozwala na nieujawnianie wielu informacji istotnych dla interesu państwa. Zamieszanie wokół prezydenckich ekspertyz oraz ACTA pokazało, że konsultacje społeczne nie są priorytetem rządzących, którzy wolą unikać trudnych tematów i sprawować władzę z ukrycia.
Źródło: Gazeta Wyborcza