Stowarzyszenie Otwarte Klatki złożyło prywatny akt oskarżenia o przestępstwo zniesławienia przeciwko Rajmundowi Gąsiorkowi, hodowcy zwierząt futerkowych, nazywanego „polskim królem norek”. To nie pierwszy raz, kiedy Gąsiorek uderza w organizację – aktywiści reagują.
Batalia Rajmunda Gąsiorka, znanego hodowcy norek i prezesa Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych, z aktywistami Otwartych Klatek trwa od kilku lat. W 2014 roku, po opublikowaniu przez Stowarzyszenie materiałów ze śledztwa przeprowadzonego na jednej z ferm norek Gąsiorka w Pawłowie, hodowca pozwał organizację o zniesławienie twierdząc, że materiały nie pochodzą z jego fermy. W toku trwającego cztery lata procesu aktywiści udowodnili autentyczność zdjęć i filmów przed sądem.
W obawie przed konsekwencjami prawnymi przedstawiciele przemysłu futrzarskiego w swoich wypowiedziach z reguły unikają wskazywania na konkretne organizacje i osoby, posługując się popularnym w gronie hodowców ogólnym terminem “ekoterroryści”. Pod koniec 2019 roku Rajmund Gąsiorek zmienił jednak strategię, uciekając się do kłamstwa na temat Otwartych Klatek.
Podczas VI Forum Sektora Wołowiny w Warszawie, które miało miejsce w grudniu 2019 roku, odbył się panel dyskusyjny EUnitedAgri. Oprócz Rajmunda Gąsiorka na scenie obecni byli m.in. Daniel Chmielewski (prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych) oraz Szczepan Wójcik (prezes Polskiego Przemysłu Futrzarskiego), a dyskusję prowadził Marek Miśko (również związany z Polskim Przemysłem Futrzarskim). Tematem miał być rzekomy “ekoterroryzm” obecny w Polsce. Rajmund Gąsiorek zapytany o swoje doświadczenia powiedział:
(…) w sąsiedniej wiosce, od byłego naszego pracownika "Otwarte Klatki" kupiły wybudowany kiedyś przez nas domek i wprowadziła się tam pani, żeby we wsi robić zawieruchę i buntować ludzi. Ludzie powoli się rozpoznali i odsuwają się od niej, ale zdążyła narobić wiele problemów. Podałem tę organizację od sądu. Sąd potraktował to „na siłę” i dla zakończenia sprawy nałożył po 200, 300 zł kary.
Opis dotyczy prawdopodobnie Kawęczyna, wsi położonej w pobliżu Wrześni, gdzie Gąsiorek prowadzi dwie olbrzymie fermy norek. Już wcześniej wysuwał on podobne insynuacje, jednak do tej pory nie wskazywał na konkretną organizację. Od kilku lat Rajmund Gąsiorek próbuje postawić fermę drobiu w Kawęczynie, którą skutecznie blokują mieszkańcy tej wsi i okolic.
– Zarzut zakupu domu jakiejkolwiek osobie przez naszą organizację to oczywiste kłamstwo – mówi Paweł Rawicki, prezes Stowarzyszenia Otwarte Klatki – Mieszkańcy Kawęczyna walczą o przyszłość swoją i swoich dzieci. Nikt nie musi ich przekonywać do walki, ponieważ wiedzą już aż za dobrze jak trudne jest życie koło fermy norek. Nieprawdą jest również, że jakikolwiek sąd nałożył na nas kary finansowe po 200-300 zł – dodaje Rawicki.
Sprawę komentuje prawnik Stowarzyszenia, Zbigniew Krüger:
– Stowarzyszenie Otwarte Klatki od lat walczy o prawa zwierząt i jest przyzwyczajone do ataków i pomówień, gdyż skuteczna walka o prawa zwierząt, ujawnianie prawdy o warunkach jakie panują na fermach przemysłowych, może być ciosem w potężne interesy – mówi Krüger – W tym przypadku kłamstwa i pomówienia przekroczyły jakiekolwiek akceptowalne granice i musi spotkać się to z ostrą reakcją, a Stowarzyszenie będzie bronić dobrego imienia w sądzie – dodaje.
Wypowiedź Rajmunda Gąsiorka nie jest pierwszym przykładem bezpodstawnych zarzutów przedstawicieli przemysłu futrzarskiego wobec organizacji zajmujących się ochroną zwierząt. W 2014 roku, kiedy SOKO Tiershutz wraz z dziennikarzem “Die Welt” realizowało materiał dziennikarski o polskim przemyśle futrzarskim, pod fermą norek w Granowcu doszło do spotkania z jej właścicielem, Wojciechem Wójcikiem. W mediach padły oskarżenia o zniszczenie ogrodzenia i wypuszczenie zwierząt. Szczepan Wójcik opowiadał na łamach portalu wgospodarce.pl o “zuchwałym ataku” SOKO Tierschutz na fermę, nazywając działania organizacji “ekoterroryzmem”. SOKO Tierschutz wniosło pozew przeciwko zarówno Szczepanowi Wójcikowi jak i spółce Fratria prowadzącej portal wgospodarce.pl. W kwietniu 2019 Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych.
– Nie da się obronić etyczności hodowania zwierząt na futro, dlatego Rajmund Gąsiorek ucieka się do pomówień i kłamstw – mówi Paweł Rawicki – Zamiast spróbować zrozumieć, z jak ogromnymi problemami wiąże się sąsiedztwo takich ferm (odory, hałas, zanieczyszczenie środowiska, drastyczny spadek wartości nieruchomości, plagi much i wiele innych), Rajmund Gąsiorek oskarża naszą organizację o buntowanie społeczności. Nie pozostajemy obojętni wobec tak krzywdzących zarzutów i wierzymy, że Pan Gąsiorek poniesie odpowiedzialność za swoje słowa – dodaje Rawicki.
Przeszłe doświadczenia organizacji z Rajmundem Gąsiorkiem świadczą jednoznacznie o stosunku hodowcy do aktywistów. Mimo że działacze Stowarzyszenia udowodnili, że udokumentowane przez nich materiały przedstawiające tragiczne warunki, w jakich trzymane są norki hodowane na futro pochodzą z fermy Gąsiorka, hodowca wciąż atakuje aktywistów, obwiniając ich za rosnącą niechęć Polaków i Polek wobec przemysłu. Co ciekawe, od takich osób jak Gąsiorek czerpie informacje na temat działalności ekologów m.in. Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Jan Krzysztof Ardanowski, który pozował do wspólnych zdjęć z hodowcą podczas lokalnego wydarzenia w Noskowie koło Wrześni, podczas gdy zaledwie 4 kilometry dalej, w miejscowości Kawęczyn, od kilku lat mieszkańcy walczą przeciwko powstaniu fermy drobiu na milion kurczaków, którą planuje tam zbudować Gąsiorek. W Kawęczynie ma on już dwie fermy norek – obie na ok. 200 tysięcy zwierząt, obie w odległości 400-500 metrów od domów, a ferma drobiu ma być postawiona jeszcze bliżej. Zamiast poznać problemy mieszkańców Kawęczyna, w tym również rolników, Ardanowski zdecydował się na spędzenie czasu z lokalnymi hodowcami, w tym z Rajmundem Gąsiorkiem. Niedawno w jednym z wywiadów Ardanowski porównał aktywistów do Hitlera, mówiąc, że “działanie tak zwanych obrońców praw zwierząt jest podobne do całej propagandy hitlerowskiej wymierzonej przeciwko Żydom czy Słowianom”.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki od ośmiu lat prowadzi kampanię Cena Futra, której celem jest doprowadzenie do zakazu hodowli zwierząt na futro w Polsce. Można wesprzeć działania organizacji podpisując petycję.
Źródło: Stowarzyszenie Otwarte Klatki