Skąd wzięła się sól w nazwie Solec? Gdzie stoi dom, który 70 lat temu został rozerwany na pół przez bombę? W którym parku znajduje się nietypowy pomnik tasiemca? Odpowiedzi dostarcza „Warszawiak Odkrywca” – cykl bezpłatnych spacerów dla najmłodszych mieszkańców miasta.
Bożena Molska wraz z córką były już na trzech spacerach. – Dziś masa dzieci spędza wolny czas przed komputerem albo przed telewizorem. A tutaj, proszę bardzo, spacerujemy, odkrywamy Warszawę, poznajemy nowych ludzi – mówi mama 10-letniej Małgosi. Cieszy ją, że córka połknęła bakcyla. Sama też polubiła spacery z przewodnikiem, bo choć w założeniu przeznaczone są dla dzieci, dorośli też mogą na nich skorzystać. – Żyję w Warszawie już pół wieku i nie wiedziałam, że na Bielanach znajduje się klasztor Kamedułów. Nie wiedziałam też, że w Wilanowie, na ścianie kościoła św. Anny znajduje się kość… mamuta! – mówi Bożena Molska.
Osiem spacerów
Projekt „Warszawiak Odkrywca” to seria nietypowych spacerów po Warszawie. Nietypowych, bo połączonych z grą miejską. Oferta skierowana jest do dzieci w wieku od 5 do 14 lat. – Nasi przewodnicy oprowadzają po wybranych dzielnicach, pokazując ciekawe i nietypowe miejsca. Wymyślają zagadki i zadania, które mają doprowadzić do kolejnych punktów na trasie – opowiada Anna Buchmiet z Fundacji RoRo, autorka projektu.
Poprzedni spacer (czwarty z kolei) odbył się 12 lipca. – Zaczęło się w sobotnie południe pod arkadami 100-letniego Mostu Poniatowskiego – opowiada Wojciech Wróblewski, licencjonowany przewodnik. W pierwszej kolejności zaprowadził uczestników na ulicę Świętego Franciszka Salezego, gdzie w cichym zakątku, obok kamienic i bloków, stoi stuletni dom z cegieł. – To miejsce doskonale pokazuje, jak zaskakującym miastem jest Warszawa – mówi Wojciech Wróblewski.
Kolejną atrakcją na trasie wycieczki był Ogród Bajek, czyli park imienia Janiny Porazińskiej. – Dzieciaki szukały znaków i odkopywały ukryte w ziemi wiadomości. Zakopywałem je osobiście, godzinę przed rozpoczęciem wycieczki – opowiada. Kolejnym punktem spaceru był dość nietypowy dom na ulicy Ludnej. – 70 lat temu budynek został rozerwany przez bombę, która zrobiła w nim wyrwę na kilka pięter, niemalże do parteru. Minęło tyle lat, a dom stoi do dzisiaj i ma się dobrze.
Nietypową atrakcją był też pomnik w Parku Kultury i Wypoczynku im. Marszałka Śmigłego-Rydza. – Odkryłem go tuż przed wycieczką – zdradza przewodnik. Pomnik w kształcie splątanych granitowych taśm to symbol współpracy polsko-polonijnej. Jakiś czas temu zawisła na nim metalowa tabliczka, która informuje, że jest to pomnik… tasiemca. „Miejmy nadzieję, że to uhonorowanie tasiemców, dotąd wyzywanych od pasożytów, a często upokarzająco mylonych z ludzkimi glistami, rozpocznie nowy etap nie tylko stosunków człowiek–robak, ale też człowiek–człowiek” – głosi fragment humorystycznego napisu.
Ostatnim punktem na trasie spaceru był rynek na Solcu. Dzieciaki poznały jego historię i dowiedziały się, skąd wzięła się sól w jego nazwie. – Leżąca nad Wisłą wieś Solec była w XII wieku miejscem wyładunku soli, którą transportowano rzeką z Wieliczki na Mazowsze. Solec był wtedy bazą logistyczną o dużym znaczeniu gospodarczym – wyjaśnia Wojtek Wróblewski.
W XVIII wieku budowano tu królewskie pałace, podmiejskie rezydencje magnaterii, ogrody i magazyny. Solec stał się uroczą, podmiejską okolicą. Mroczne czasy nadeszły wraz z XIX wiekiem – w dzielnicy powstało mnóstwo zakładów przemysłowych. Te z czasem zamieniły ją w miejsce kojarzone z brudem i smrodem. Okres powojenny po raz kolejny odmienił oblicze Solca, czyniąc go spokojną, zieloną dzielnicą, której mieszkańcy żyją dziś najdłużej w całej Warszawie.
Inspiracja
Anna Buchmiet na pomysł „Warszawiaka Odkrywcy” wpadła podczas zeszłorocznej edycji gry miejskiej: „Raz, dwa, trzy - warszawiakiem jesteś Ty!”. Gra polega na zwiedzaniu warszawskich muzeów, jej organizatorem jest Muzeum Powstania Warszawskiego. Pani Anna razem z dwójką synów: 5-letnim Aleksandrem i 10-letnim Kamilem (pasjonat historii) przyłączyła się do zabawy. – Od końca czerwca do początku września można było odwiedzić łącznie 17 muzeów. By zdobyć nagrody, wystarczyło zwiedzić osiem placówek. Moje dzieci uparły się, musieliśmy zaliczyć wszystkie – wspomina.
Gdy Biuro Edukacji Urzędu Miasta ogłosiło konkurs na różnorodne działania dla dzieci, Anna Buchmiet, zainspirowana muzealną grą miejską, napisała własny projekt, a jej Fundacja otrzymała grant na jego realizację. – Początkowo obawiałam się, czy będzie zainteresowanie, ale pierwszy spacer pokazał, że chętnych nie brakuje. Szybko zgłosiło się 25 uczestników. Kolejne osoby musieliśmy zapisywać na listę rezerwową, bo liczba miejsc jest jednak ograniczona. Gdyby w zabawie uczestniczyło więcej dzieci, najprawdopodobniej nikt by z niej nie skorzystał.
– Ciekawa forma to klucz do efektywnej nauki – przekonuje Anna Buchmiet. Wspomina spacer po Królikarni, podczas którego dzieciaki razem z Alicją z Krainy Czarów szukały nory Białego Królika. Wskazówkami były pytania poukrywane w parku. Jedno z nich dotyczyło nieistniejących już posągów lwa i lwicy. Zadaniem najmłodszych było znaleźć miejsce, w którym stały. Później wspólnie z przewodniczką zastanawiano się, co mogło się z nimi stać podczas II wojny światowej. – Zabawa sprzyja nauce. Gdyby dzieci usłyszały wykład o nieistniejących posągach, bardzo szybko by o nich zapomniały – przekonuje.
Fundacja RoRo zaprasza
Za każdy ukończony spacer dzieciaki otrzymują pieczątkę. Te, które zbiorą co najmniej cztery, otrzymają gadżety związane z Warszawą. Kolejne wyprawy odbędą się: 10 sierpnia (Starówka w ogniu), 24 sierpnia (Stare Miasto) oraz 7 września (Łazienki).
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)