GAWINEK: Słyszę na spotkaniach doradczych: "szef zlecił mi dowiedzieć się, jak założyć stowarzyszenie i jak szybko można pozyskać pieniądze na działania".
Uważam, że organizacje-córki w pewnym sensie podkradają środki finansowe przeznaczone dla organizacji pozarządowych. Nie zdarza się to zawsze i wszędzie, ale jak dobrze prześledzimy wyniki otwartych konkursów ofert (zestawienia dofinansowanych projektów), zobaczymy, ile środków trafia do organizacji założonych przez instytucję – czasami jest to zdecydowana większość. Jednak, aby to zweryfikować musimy dobrze znać środowisko lokalne i znać te organizacje. Oczywiście są też miejsca, gdzie poza tzw. organizacjami-córkami po prostu nie ma innych NGO-sów. Zdarza się to najczęściej w małych miejscowościach. W każdym innym przypadku powinniśmy zadać sobie pytanie o równość w dostępie do środków publicznych organizacji powstałych oddolnie a organizacji związanych z miejscowymi instytucjami.
Jak szybko można wziąć pieniądze
Oczywiście działania, jakie są podejmowane przez organizacje-córki służą „jakiemuś dobremu” celowi, czy to np. rozwojowi miejscowej szkoły, czy wzbogaceniu oferty edukacyjno-kulturalnej danej jednostki, ale czy to jest działanie obywatelskie, oddolne?
Jak wynika z mojego doświadczenia – nie zawsze. W rozmowach z przedstawicielami różnych instytucji, głównie zajmującymi się szeroko pojętą kulturą, coraz częściej słyszę: „nie mamy finansów na działania, a słyszeliśmy, że jak założymy stowarzyszenie to będzie nam łatwiej zdobywać środki finansowe”. A na spotkaniach doradczych niejednokrotnie mówiono: „szef zlecił mi dowiedzieć się, jak wygląda proces zakładania stowarzyszenia i jak szybko można pozyskać pieniądze na działania?”. Ich intencje są dobre – chcą wzmocnić swoją ofertę, rozszerzyć wachlarz usług – jednak ponownie pojawia się pytanie o to, czy taka jest rola NGO i czy jest to działanie dobrowolne, czy niejako przymusowe?
Stowarzyszenie z polecenia szefa
Rodzi się też pytanie, jak organizacje-córki wpływają na wizerunek organizacji w ogóle? Dlaczego o to pytam? Przez NGO-sy rozumiem organizacje powstałe z inicjatywy oddolnej i – przede wszystkim – dobrowolne. Dobrowolność jest cechą konstytuującą organizację. Natomiast w przypadku organizacji-córek często nie ma mowy o jakiejś oddolnej inicjatywie. Intencje są zupełnie inne. W artykule „Organizacje jak spółki-córki” wymienione jest stowarzyszenie, w którym dyrektor szkoły, a jednocześnie wiceprezes organizacji zleca nauczycielom pracę społeczną jako ich przełożony! Twierdzi, że ma sposób na oporników, a ocena zaangażowania wchodzi w skład oceny pracy zawodowej. Nie widzę, by w tym przykładzie ktoś korzystał ze swojego obywatelskiego prawa, skoro wypełnia polecenia szefa. Jest to zaprzeczenie konstytutywnych cech organizacji pozarządowej. Oczywiście działania, jakie podejmują tak powołane organizacje, są kierowane do mieszkańców, tylko struktura zarządzania ma chyba niewiele wspólnego z demokracją.
OCWIP należy do Sieci Wspierania Organizacji Pozarządowych SPLOT.
Źródło: inf. własna ngo.pl