CHRZCZONOWICZ: Wprowadzenie takiego zapisu oznacza odręczne sterowanie listą OPP uprawnionych do otrzymywania 1% podatku. To chaos informacyjny dla organizacji, dla ministerstwa, dla podatników. To możliwość nadinterpretacji i „łamania przepisów zgodnie z prawem”.
Jestem zła. Od wielu lat doradzam organizacjom pozarządowym, jak działać zgodnie z prawem. Tłumaczę przepisy „na ludzki” język, staram się wspierać, pomagać organizacjom, ale też i tworzącym przepisy. Są rzeczy podlegające interpretacji, ale są też sztywno określone w przepisach terminy, których należy się trzymać. Dla mnie to 30 kwietnia, czyli złożenie PIT. Dla mojej mamy, prowadzącej biuro księgowe, to także 30 marca – złożenie CIT. A dla organizacji pożytku publicznego taki termin to 15 lipca. Data znana i „starym wygom”, i „oseskom” wśród OPP – czas składania sprawozdań do bazy. Jeśli OPP nie zdąży na czas, nie będzie jej na liście organizacji uprawnionych do otrzymywania 1% podatku za dany rok.
Propozycje zmian
Przepis jasny, klarowny, z podanym terminem, który łatwo zapamiętać i konsekwencją jego złamania. Nic dodać, nic ująć. A jednak propozycja zmian w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie zakłada, że minister w wyjątkowych przypadkach może „przywrócić” organizację pożytku publicznego do łask i umieścić ją na liście uprawnionych do otrzymywania 1% podatku. Innymi słowy: OPP się spóźnia, pisze list błagalny do ministra, a on w swej łaskawości decyduje, że OPP znajdzie się na wykazie. Dlaczego? Dlatego, że to była „wyjątkowa” sytuacja OPP, która „nastąpiła bez jej winy albo z przyczyn od niej niezależnych”.
Wspaniale, już sobie wyobrażam te „usprawiedliwienia” – kwieciste elaboraty, listy poparcia dla tak ważnej inicjatywy, która przecież po raz pierwszy ma status OPP i nie wie, zagubiła się w gąszczu przepisów. Albo inaczej: jest długo OPP, ale „dużo było ważnych spraw”, „zmienił się zarząd/prezes/księgowa” i „się wyjątkowo spóźnili”. Wreszcie można się powołać na powody osobiste – ślub, chorobę – i techniczne: „prąd na miesiąc wyłączyli”.
Wyjątkowo nieudany pomysł
Przesadzam? Może tak, choć mam powody, by przypuszczać, że nie jestem w stanie wymyślić wszystkich rodzajów „usprawiedliwień”. I wcale tego nie chcę, bo moim zdaniem wprowadzenie takiego zapisu w gruncie rzeczy oznacza odręczne sterowanie listą organizacji pożytku publicznego uprawnionych do otrzymywania 1% podatku. To chaos informacyjny dla organizacji, dla ministerstwa, dla podatników. To możliwość nadinterpretacji i „łamania przepisów zgodnie z prawem”. A dla mnie, przekazującej 1%, to też spadek zaufania do organizacji pożytku publicznego. I „wyjątkowo” nieudany pomysł.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych. Odwiedź serwiswiadomosci.ngo.pl.
Dla mnie, przekazującej 1%, oznacza to spadek zaufania do OPP. To „wyjątkowo” nieudany pomysł.