W drugim dniu trwania OFIP-u dyskutowano między innymi o młodym pokoleniu III sektora, otwartości danych i zlecaniu zadań publicznych. Nie tak często jest możliwość debatowania w tak szerokim gronie, wobec czego wiele dyskusji przyciągnęło szerokie grono słuchaczy.
W poszukiwaniu motywacji młodych
Jakie są motywacje młodych ludzi angażujących się w wolontariat i działania organizacji pozarządowych? Czy jako sektor umiemy do nich mówić i przekonywać ich o wartości podobnej drogi? Jaki wpływ na ich wybory mają generalne przemiany społeczne, dotyczące ekspansji postaw indywidualistycznych, a także ekonomiczne, przede wszystkim rynku pracy?
Podczas bardzo ciekawej dyskusji nie znaleziono oczywiście odpowiedzi na wszystkie te pytania, jednak sformułowane zostały inspirujące uwagi dotyczące pozostawiania młodym miejsca do własnej działalności, edukacyjnej roli organizacji wobec nich, a także związków między misją a osobistym rozwojem.
Nie wystarczy bowiem, co już bywa trudne, przyciągnąć młodych do naszej organizacji. Trzeba również zaoferować im związane z działalnością poczucie sensu i wspólnoty. A tego raczej nie osiągniemy poprzez zlecanie im wyłącznie organizacyjnych i prostych działań.
Zadbać o partycypację i informacje
Wysłuchanie publiczne w sprawie strategii sektora obywatelskiego nie cieszyło się zbyt wielkim zainteresowaniem uczestników VII OFIP. W auli starej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego zgromadziło się dwanaście osób. Dzięki temu jednak każda z nich miała okazję, aby bez ograniczeń czasowych wyrazić swoją opinię na temat tworzonej strategii.
Najwięcej uwagi poświęcono metodologii tworzenia strategii. Zwracano uwagę na to, aby zadbać o jak najbardziej partycypacyjny model tworzenia tego dokumentu, aby nie został on zawłaszczony przez najsilniejsze organizacje. Przyjmując, że większości organizacji nie uda się zaangażować w prace, szczególnie należy dbać o przepływ informacji – na jakim etapie są prace, jakie są ich wyniki, kto w nich bierze udział, co dalej się będzie działo.
Podniesiono także konieczność przedyskutowania, co kto rozumie pod różnymi pojęciami stosowanymi w strategii oraz, aby nie przyjmować „swojego” rozumienia za oczywiste dla wszystkich.
W drugiej części uczestnicy wysłuchania zgłaszali pomysły i tematy, które ich zdaniem powinny zostać uwzględnione w strategii. Pojawił się więc temat wolontariatu długoterminowego, oświaty niepublicznej, uproszczonego rozliczania mikrodotacji, uproszczenia środowiska działań organizacji (aby nie musiały karmić biurokracji), zwiększenia legalności ich działań (aby przestrzegały prawa), obywatelskości organizacji (aby były przejrzyste i otwarte na obywateli, nie tylko jako usługodawca zadań publicznych), integracji (aby mówiły prawie tym samym językiem – szczególnie w relacjach z administracją), wprowadzenia mody na działalność społeczną (abyśmy jako Polacy czuli, że to jest honorowo pracować społecznie, aby ten, który nie działa społecznie, był postrzegany dziwnie).
– Przez najbliższe dwa miesiące jest czas, aby dosyłać pomysły, przygotować tematy, które nie zostały zagospodarowane. To jest ten moment, aby zapoznać się z wynikami prac w regionach, skrytykować, pochwalić. Pracował region, ale dyskutować ma cała Polska –zachęcał Piotr Frączak, który zapewniał także, że powstający dokument będzie na każdym etapie prac poddawany konsultacjom i prezentowany.
Frączak zachęcał także, aby organizacje nie tylko deklarowały, którymi tematami chciałyby się opiekować na etapie realizacji strategii. Bo powodzenie tego procesu zależy tylko od organizacji i musimy to zrobić własnymi siłami.
Innowacyjne modele kontraktowania usług
W trakcie sesji zaprezentowano pięć innowacyjnych modeli kontraktowania usług u organizacji pozarządowych przez samorządy. Modele te zostały przetestowane i są rekomendowane do wdrażania.
Przedstawione modele zawierały rozwiązania dotyczące promocji regrantingu, kontraktowania usług społecznych, budowania wieloletnich programów współpracy, zwiększenia potencjału prawnego i administracyjnego jednostek samorządu terytorialnego.
Regranting testowany był w ośmiu samorządach w Polsce jako sposób zwiększenia zakresu, skali i efektywności realizacji zadań publicznych. Wypracowany model adresowany jest do gmin i powiatów. Korzyści płynące z regrantingu to przede wszystkim uproszczenie procedur, oszczędność środków oraz większa niezależność i przejrzystość w przyznawaniu środków (odpolitycznienie procesu szczególnie w małych gminach).
W ramach kontraktowania usług społecznych testowano wprowadzenie możliwości rozliczania za pomocą rezultatów oraz innowacyjnych typów zlecania zadań organizacjom pozarządowym. Testowano regranting, kooperacyjne rozwiązywanie problemów, bon na aktywność, zlecanie usług oraz zlecanie prowadzenia instytucji. Z wymienionych działań po raz pierwszy w Polsce testowano kooperacyjne rozwiązywanie problemów. Łączy ono rozliczanie przez rezultaty szerokiego partnerstwa instytucji i organizacji pozarządowych. Rozwiązanie testowano w Świnoujściu w celu rozwiązania problemu z „turystyką żebraczą”. Dzięki niemu znacząco zwiększyła się efektywność działań prowadzonych przez podmioty zajmujące się tym problemem.
Poprawa współpracy między jednostkami samorządu terytorialnego a NGO-sami i podmiotami ekonomii społecznej to model promujący zlecanie coraz większej ilości zadań publicznych organizacjom pozarządowym. Innowacyjnymi działaniami w tym wypadku były przede wszystkim: bardzo rozbudowany element diagnozy prowadzący do wyboru zadań do zlecania organizacjom oraz budowanie wieloletniego programu współpracy.
Kolejnym przedstawianym modelem było kontraktowanie usług społecznych (outsourcing) przez administrację publiczną. W ramach modelu pracowano nad wieloletnim kontraktowaniem. Innowacyjne rozwiązania, które zastosowano, dotyczyły głównie wydłużenia procesu przygotowawczego (spotkania, wsparcie w budowaniu współpracy, praca ze skarbnikami – przełamywanie oporów wobec wieloletnich zobowiązań) oraz standaryzacji usług w zadaniach, które tego wymagają (głównie w usługach społecznych).
Po co organizacje mają otwierać zasoby?
Otwieranie zasobów przez organizacje pozarządowe daje korzyść poszczególnym spośród nich, ale także całemu III sektorowi – takimi wnioskami zaowocowała sesja poświęcona otwartym treściom w organizacjach i korzystania z otwartych licencji.
Alek Tarkowski z Centrum Cyfrowego Projekt: Polska tłumaczył, na czym polega otwartość w organizacjach pozarządowych: – Otwarta organizacja, po pierwsze, wykorzystuje technologie cyfrowe, a po drugie dzieli się swoimi zasobami, wykorzystując otwarte licencje.
Czemu służy podobna otwartość? Według Tarkowskiego, istnieją dwie odpowiedzi: ideologiczna i praktyczna. – Warto być otwartym, bo to odpowiada fundamentalnym wartościom III sektora. Organizacje powinny kierować się ideą dobra wspólnego. Ale warto otwierać zasoby także dlatego, że pomaga to w promocji działań, umożliwia organizacjom dzielenie się wiedzą, pozwala na oszczędności finansowe. Otwartość sprzyja też współpracy – przekonywał.
Podczas sesji swoimi doświadczeniami dzieliła się także Maria Adamiec z Fundacji Orange. Od beneficjentów jej programu „Akademia Orange”, fundacja wymaga udostępniania zasobów na otwartych licencjach. – Kiedy przyjęliśmy podobną praktykę sześć lat temu, spotykaliśmy się z zaskoczeniem, zdziwieniem, niekiedy nawet strachem. Jednak z czasem zaczęła następować zmiana. Organizacje zaczynają dostrzegać korzyść z dzielenia się swoimi treściami – mówiła. Co zyskują organizacje?: – Ich działania są bardziej dostrzegane i doceniane. Grantobiorcy, mając świadomość wymogu otwierania danych, starają się też wykonać swoją pracę najlepiej, jak potrafią – wyliczała. Wskazywała również na to, że organizacje, które dzielą się zasobami, potrafią tym „zarazić” duże, nie zawsze otwarte na zmiany, instytucje publiczne, z którymi współpracują.
Ingeborga Janikowska-Lipszyc z Fundacji Batorego mówiła zaś o podejściu swojej organizacji do otwierania zasobów przez podmioty, które korzystają z jej grantów. – Próbujemy grantobiorcom ułatwiać życie, a nie utrudniać. Nie stawiamy sztywnego wymogu, ale zachęcamy do dzielenia się swoją pracą. Dla wielu małych organizacji udostępnianie treści na wolnych licencjach to duże wyzwanie – przekonywała.
Jak dbać o bezpieczeństwo organizacji w sieci?
Jak uniknąć zagrożeń czyhających na organizacje pozarządowe w sieci? Panoptykon w otwartych warsztatach próbował przekonać do wartości płynącej z zabezpieczania danych, ale także respektowania prywatności odbiorców. Dziś coraz istotniejszą staje się świadomość zagrożeń, jakie płyną z korzystania z nowych technologii. Wraz z ilością danych, jakie przepływają przez multum kanałów internetowych, staje się to kwestią coraz istotniejszą.
Ważne okazuje się ponadto dbanie o backupy, a także częstotliwość zmiany haseł w celu zabezpieczenia przed ewentualnym włamaniem. Wszak organizacje pozarządowe, jak wszelkie inne podmioty, również mogą być narażone na ewentualne włamania i ataki hackerskie.
Media społecznościowe – prawdziwie społeczne?
Jednym z punktów wyjścia do dyskusji w tej części OFIP-u było podkreślenie, że technologie faktycznie mogą mieć wpływ partycypacyjny, ale też dobrze służą zniewoleniu, kontroli i podobnym, opresyjnym celom.
Istotne jest, by dobrze zrozumieć problemy, z jakimi mierzymy się, mówiąc o wykorzystaniu nowych technologii przez organizacje pozarządowe. Można to prześledzić na przykładzie Ice Bucket Challenge, akcji, która wspomagała nagłośnienie problemu choroby stwardnienia zanikowego bocznego. Sama inicjatywa nieco wymknęła się spod kontroli, bo, jak oceniła jedna z prelegentek, działanie nie zostało w pełni przemyślane i nie zostało wykorzystane z punktu widzenia dobra publicznego. Wielu uczestników nie miało pojęcia o istocie problemu, jego clue uciekło.
Dziś nie myślimy o uniwersalnych strategiach wykorzystania mediów społecznościowych: zmienia się ona w zależności od rodzaju i charakteru organizacji. Nie mamy jednak innego wyjścia, niż nieustanny namysł, gdyż nie uciekniemy od technologii. A trzeba być świadomym, że w pewnych miejscach to technologia wykorzystuje nas…
Problemy z polską pomocą rozwojową
Polska wciąż przeznacza za mało środków na pomoc rozwojową, chociaż nie jest wcale biednym krajem (mamy jeden z najniższych wskaźników poziomu tej pomocy wśród krajów OECD – Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). Większość wsparcia polskiego trafia na wschód – do Ukrainy i na Białoruś. W trakcie sesji zastanawiano się nad problemami związanymi ze współpracą w kształtowaniu tej pomocy. Wskazywano na to, że między Ministerstwem Spraw Zagranicznych a organizacjami panują wrogie stosunki. Dużą trudnością jest również to, że większość NGO-sów uzależniona jest od dotacji z Ministerstwa i nie ma wystarczającego potencjału, żeby sięgać chociażby po środki unijne. Poważną barierą jest krótkotrwałość ich działań i brak osadzenia w środowisku lokalnym, w którym mają być realizowane projekty. Ponadto parlament nie jest zainteresowany pomocą rozwojową. Brak jest również poważnej debaty publicznej na jej temat.
Otwierać dane – tylko po co?
Dlaczego powinniśmy otwierać dane? I po co? Uczestnicy spotkania podkreślali, że otwieranie danych nie dotyczy jedynie administracji publicznej i nie jest związane wyłącznie z kontrolą działań polityków i urzędników. Dane mogą być gromadzone i udostępniane również przez inne podmioty, w tym organizacje pozarządowe, i wykorzystywane na rozmaite sposoby. Dane można też pozyskiwać w oparciu o crowdsourcing.
Według Jana Herbsta z Pracowni Badań i Innowacji Społecznych Stocznia temat otwierania danych staję się coraz bardziej popularny. Na pytanie, dlaczego należy otwierać dane, odpowiedzieć jest łatwo. – Środowisko, które działa na rzecz otwartych danych, robi to z poczucia misji. Otwarte dane traktowane są jako ważny element nowego etapu demokracji – mówił. Według niego coraz bardziej palące okazuje się pytanie, po co je otwierać i kto będzie z nich korzystał, zwłaszcza że efekty otwierania danych często nie przynoszą twardych, namacalnych rezultatów. – Odpowiedzi na pytanie, po co otwierać dane, mogą nam dostarczyć dopiero ci, którzy przyjdą i zaczną je wykorzystywać do realizacji swoich pomysłów – przekonywał.
Podczas sesji był również poruszany temat pozyskiwania danych od administracji publicznej. – Otwieranie danych przez administrację nie jest łatwym tematem. Wymaga zmiany w sposobie zarządzania ogromnymi zbiorami danych, ale też zmiany mentalności urzędników – oceniała Magdalena Siwanowicz z Fundacji ePaństwo.
Po co nam działania strażnicze?
Poniedziałkowa sesja „Jak i po co stać na straży?”, chociaż opierała się przede wszystkim na prezentacji projektu systemowego, realizowanego przez cztery organizacje (Watchdog Polska, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacja Courtwatch Polska, Stowarzyszenie Homo Faber), dotyczącego działań strażniczych, cieszyła się sporym zainteresowaniem uczestników VII OFIP-u.
Dyskusja toczyła się wokół kilku zagadnień.
Jakie wartości powinny przyświecać organizacjom w osiąganiu zmiany i od czego zależy sukces organizacji strażniczych: podejmując działania strażnicze, trzeba mieć katalog zasad etycznych, które budują wiarygodność i sprawiają, że strażnicy (organizacje czy osoby indywidualne) są postrzegani jako uczciwi, jasno pokazujący cele, z określoną rolą (niezależni politycznie i finansowo). Sukces w takiej działalności może zależeć między innymi od jasnego określenia swojego celu, który być może będzie wymagać wyboru między prowadzeniem działań indywidualnie lub w ramach organizacji.
Jakie są przeszkody w osiąganiu zmiany w kontaktach z władzą: brak poparcia wśród społeczności, trudności w komunikacji, konieczność tłumaczenia problemu i przekładania go na język zrozumiały dla obywateli, trudności w pozyskiwaniu historii osobistych, na których przykładzie można pokazać, na czym polega problem; brak koordynatora po stronie władzy, osoby odpowiedzialnej za proces konsultacji; efekt medialny nie zawsze przekłada się na zmianę; trudności z otwieraniem się na osoby zaangażowane, brak oferty dla działaczy lokalnych.
Jak dobór metod działania może wpływać na sukces lub porażkę: formy nacisku są różne – począwszy od listów z podpisami i interwencyjnych, poprzez spotkania z władzami, delegowanie reprezentantów do różnych ciał kolegialnych, po udział w procesach legislacyjnych i konsultacjach, upublicznianie korespondencji, współpracę z mediami. Skuteczność tych form zależy od tego, w jaki sposób dobierzemy adresata działań, od wiarygodności organizacji, jej przejrzystości, od osobowości i doświadczenia osób reprezentujących organizację, wreszcie od wiedzy i umiejętności wykorzystania możliwości prawnych.
– Musimy przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie, czy traktujemy działalność strażniczą jako cel sam w sobie, czy jako instrument, którym posługują się organizacje działające na rzecz poprawy w określonym obszarze – podsumowywała rozmowy Danuta Przywara z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Nasz cel w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jest taki, aby Polska była krajem, w który przestrzegane są prawa człowieka. Monitoring i działania strażnicze to jeden z ważnych instrumentów naszej aktywności, ale nie jedyny. Patrzymy na ręce, aby dostrzec, gdzie jest dobrze, gdzie sytuacja odpowiada zapisom konstytucji i międzynarodowym standardom, ale też by zidentyfikować miejsca, gdzie źle się dzieje. I odpowiedzieć na pytanie, czy to jest kwestia złego prawa, czy złego stosowania prawa.
Organizacje i obywatele, podejmujący działania strażnicze, powinni uważać, aby sam monitoring i korzyści z niego płynące, nie przysłoniły celu.
– Nie jesteśmy strażnikami, aby wygrać z władzą, ale by w interesującym nas obszarze działo się dobrze – przestrzegała Przywara. – Jeśli jest dobrze, trzeba to przyznać, opisać i podpowiedzieć innym. Władze nie są naszym przeciwnikiem. Są partnerem: raz lepszym, raz gorszym, w doprowadzeniu sytuacji do pożądanego stanu. Sami, bez władz, tego nie zrobimy. Chyba że nastawiamy się na rewolucję.
Poradnictwo obywatelskie na topie
Czy poradnictwo prawne i obywatelskie może powodować, że ludzie stają się lepszymi obywatelami, są bardziej świadomi swoich obowiązków, bardziej się angażują? Poradnictwo obywatelskie ma w końcu „obywatelskość” w nazwie. Narodziło się w Polsce w okresie transformacji, w momencie trudnych zmian systemowych i prawnych, kiedy część obywateli zagubiła się w nowej rzeczywistości. Wzorce czerpano z Anglii, której postaw obywatelskich i ugruntowanej demokracji często zazdrościmy.
Początki poradnictwa, a także jego „chleb powszedni”, to przede wszystkim wsparcie osób przytłoczonych bezsilnością. Bezsilność wywołuje konkretny problem prawny, ale bezsilność to także ogólny brak wiary w instytucje, prawo, innych ludzi, w możliwość poradzenia sobie z rzeczywistością. Wyrwanie takich osób z ich stanu to pierwszy krok na ścieżce do obywatelskości. Zwieńczeniem może być osoba, która już poradziła sobie ze swoim problemem (na przykład wyszła z długów) i teraz pomaga innym, znajdującym się w podobnej sytuacji.
Pomoc w biurach porad obywatelskich jest bezstronna, partnerska i ogólnodostępna. Biura nie wskazują jakiejś wybranej grupy jako jedynej dopuszczonej do uzyskania pomocy. Działają dla ogółu obywateli, bo każdy z nas może się znaleźć w trudnej sytuacji. W poradnictwie obecny jest – nieraz bardzo mocno – element edukacji. Ta edukacja to również element pracy uniwersyteckich klinik prawnych. Jednak one edukują raczej inną grupę. Mniej bezpośrednich odbiorców pomocy (osoby z problemami prawnymi) – bardziej udzielających wsparcia – studentów prawa: przyszłych adwokatów, radców, sędziów. Dla kandydata na prawnika praca w klinice to bezcenne doświadczenie kontaktu z prawdziwym, nieakademickim problemem. Taki kontakt uwrażliwia i owocuje postawami pro bono. Kliniki kształtują prawników–obywateli w przedwojennym etosie osoby, która osiągając wyższy status (zawodowy, materialny) w społeczeństwie, jest mu coś winna i daje coś z siebie.
Najbardziej wyrafinowanym efektem działań poradniczych jest monitoring problemów, czyli wychwytywanie prawnych czy proceduralnych luk, a następnie wskazywanie rozwiązań, co w efekcie daje pozytywną zmianę w systemie prawnym. Ta funkcja wymaga wprowadzenia rozwiązań systemowych. Identyfikowanie problemów na skalę lokalną jest względnie łatwe, jednak na skalę ogólnokrajową potrzebne jest wprowadzenie mechanizmu wspomagającego ten proces.
Poradnictwo wytwarza też rodzaj pozytywnego nacisku na charakter działań instytucji (urzędów, ZUS-u, itp.). W badaniach zaobserwowano, że w miejscu, w którym dostarcza się obywatelom wiedzy i umiejętności potrzebnych do egzekwowania swoich uprawnień, rośnie poziom obsługi w instytucjach publicznych.
O współpracy biznesu z organizacjami
Współpraca z biznesem, podobnie jak rozwój człowieka, składa się z trzech etapów: narodzenia, dojrzewania i dorosłości. Właśnie tym etapom poświęcony był panel „Było sobie partnerstwo biznes – NGO”, przygotowany przez Forum Odpowiedzialnego Biznesu.
Podczas sesji sześć firm przedstawiło swoje doświadczenia ze współpracy z organizacjami oraz realizowane programy partnerskie, między innymi w formie wolontariatu pracowniczego. Podkreślono, żeby nie myśleć o współpracy z biznesem tylko w kategoriach finansowych. Zdarzają się sytuacje, kiedy organizacja staje się dla firmy ekspertem, a ta korzysta z jej wiedzy i doświadczenia.
W drugiej części spotkania organizacje w trzech podgrupach spotykały się z firmami i analizowały wymienione etapy współpracy. Przedstawicielki firm wskazywały, że trafiające do nich oferty finansowania projektów czy innych form współpracy powinny być bardzo dobrze opracowane, przyciągać uwagę, zawierać ofertę wspólnych działań. Oferta musi wzbudzić zainteresowanie, pozostawiając w tyle inne, konkurencyjne propozycje. Podkreślono także, że dla firm bardzo ważne są wszelkie formy współpracy, które pozwalają na wspólne działania i obopólne korzyści. Żywa dyskusja toczyła się wokół zagadnień dotyczących warunków sukcesu we współpracy obu tych podmiotów oraz trwałości partnerstwa.
Małżeńskie problemy organizacji i samorządu
Czy małżeństwo samorządu i NGO-sów może być udane? Czy nie będzie to swego rodzaju mezalians społeczny? A burzliwy rozwód będzie nieunikniony? Nad różnymi aspektami współpracy władzy lokalnej z organizacjami dyskutowali uczestnicy spotkania „Białe małżeństwo? NGO a samorządy”.
Praca w czterech podgrupach pozwoliła spojrzeć na tę współpracę z różnych punktów widzenia. Gorąca dyskusja toczyła się wokół zasad i sposobu finansowania działań monitorujących działalność samorządu oraz roli organizacji i obywateli w tym procesie. Piotr Drygała z Urzędu Miasta Dąbrowa Górnicza, podsumowując dyskusję, wskazał, że działania te nie powinny być finansowane ani że środków samorządu, ani funduszy rządowych. Natomiast działania urzędników i radnych powinny podlegać kontroli obywatelskiej.
Próbowano także stworzyć model dochodzenia w środowisku lokalnym do powstania i działania różnych forma współpracy między władzą a obywatelami. – Wciąż pozostaje dylematem, jak tworzyć ten dialog, aby pozostał otwarty, uwzględniał niezależność obu stron i reagował na zmieniające się warunki prowadzenia działalności w społeczności lokalnej – dzieliła się wątpliwościami Marta Lewandowska z Warszawskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego.
Agata Dąmbska z Forum Od nowa wskazała kilka, opracowanych w podgrupie, barier w finansowaniu organizacji, w tym także ze środków samorządowych oraz podała kilka rekomendacji. Jedną z nich był postulat, aby organizacje były bardziej zaangażowane w różne procesy konsultacyjne, odbywające się w gminie, a samorządy powinny częściej zawierać umowy wieloletnie. Pojawił się także pomysł, aby dotacje uwzględniały tak zwany ryczałt, który uprości finansowanie niektórych zadań.
Na rolę organizacji w kształtowaniu polityki publicznej z lotu ptaka spojrzała grupa debatująca o zadaniach think thanków. Maciej Bukowski z Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych wyraził wypracowane stanowisko, które podkreśliło rolę lokalnych organizacji i ich doświadczeń w oddziaływaniu na tworzenie prawa i polityki publicznej na poziomie krajowym. Skuteczność tego wpływu musi być jednak zagwarantowana przez instytucje czy organizacje zbierające te informacje, opracowujące je i mające wpływ na ich dalszy los na przykład w parlamencie.
Jak rozwijać wolontariat?
Podczas sesji prowadzonej przez Filipa Pazderskiego z Instytutu Spraw Publicznych, wszyscy paneliści zgodnie podkreślali rolę wolontariatu w rozwoju kompetencji społecznych. Zdaniem doktor Ewy Baci z Instytutu Badań Edukacyjnych ten rodzaj kompetencji jest coraz bardziej doceniany przez pracodawców. Panelistka zwróciła także uwagę na potrzebę zdobywania potwierdzeń kwalifikacji i umiejętności zdobytych podczas wolontariatu.
Zdzisław Hofman z Fundacji Rozwoju Wolontariatu rozpoczął do przypomnienia wyników badań Stowarzyszenia Klon/Jawor, według których zaledwie 16% osób po czternastym roku życia angażuje się w wolontariat. Następnie zaprezentował doświadczenia Fundacji z pracy z dziećmi i młodzieżą w obszarze rozwoju wolontariatu.
Karol Krzyczkowski z Centrum Wolontariatu zwrócił uwagę na wolontariat młodych osób, wchodzących na rynek pracy, w organizacjach pozarządowych. – Takie doświadczenie wielu osobom otwiera oczy na to, że NGO-sy to jedna z opcji na rynku pracy. Wiele z nich, po okresie pracy wolontariackiej, znajduje tam stałe zatrudnienie – podsumował.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej reprezentował Kamil Bobek z Departamentu Pożytku Publicznego. Wskazał dokumenty strategiczne, dotyczące wspierania i rozwoju wolontariatu. Zachęcał także od udziału w konsultowaniu kolejnych, powstających dokumentów i programów.
Młodzi (nie) decydują
Sesja rozpoczęła się od przedstawienia przez prowadzącą, Olgę Napiontek z Fundacji Civis Polonus, kilku danych, dotyczących zaangażowania społecznego wśród młodzieży. Według badań, na pytanie o zainteresowanie sprawami publicznymi 32% młodych ludzi odpowiada, że „średnio się interesują”, a 31% – wcale. Jedynie 19% badanych działa w różnego typu organizacjach pozarządowych (głównie są to organizacje sportowe). Jak to zmienić? Na to pytanie odpowiedzieć mieli paneliści, którzy skupili się na dwóch tematach: szkół oraz młodzieżowych rad gmin.
Rozpoczęła Alicja Pacewicz z Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej: – Postawię kontrowersyjną tezę: tworzymy zorganizowany system fikcji, jeśli chodzi o partycypację dzieci i młodzieży – mówiła. Podkreślała duży rozdźwięk pomiędzy deklaracjami dyrektorów i nauczycieli a opiniami uczniów, związanych z ich wpływem na życie szkoły. – Dyrektor w polskiej szkole jest królem. Bez ciężkiej, systemowej pracy z udziałem Ministerstwa Edukacji nie uda si e tego zmienić – przekonywała panelistka.
Fikcję we wprowadzaniu edukacji obywatelskiej do szkół zauważa także Mateusz Wojcieszak, poseł na Sejm Dzieci i Młodzieży. – Fikcja ta podtrzymywana jest przez samych uczniów, ale także lokalne NGO-sy, które robią projekt, kończą go i na tym kończy się działanie – mówił. Jego zdaniem drogą do zmiany jest powolny proces uspołeczniania, z dużą rolą organizacji pozarządowych, rad uczniowskich, rad rodziców. – Młodzież nie zmieni świata. Rewolucji nie będzie. Będziemy tacy, jak nasi rodzice – oceniał.
Kuba Radzewicz z Polskiej Rady Organizacji Młodzieżowych zaczął od informacji, że rady młodzieżowe działają w zaledwie 8% gmin. Najważniejsze wyzwania, jakie stoją przed radami, to jego zdaniem bardzo sformalizowane działania, którym młodzi ludzie nie zawsze są w stanie sprostać, oraz zagrożenie kopiowania działań „dorosłych” rad gmin.
O młodzieżowych radach mówiła także Joanna Pietrasik z Fundacji Civis Polunus. Warunki powodzenia działalności rad to, jej zdaniem: rozumiejąca i kompetentna władza, udział rad młodzieżowych w kwestiach ważnych dla całej społeczności (nie tylko koncerty i festyny), wspierający dorosły oraz metody pracy adekwatne do pracy z młodzieżą.
W drugiej, warsztatowej części spotkania, trzy grupy pracowały nad konkretnymi tematami, związanymi z partycypacją młodych. Wśród pomysłów pojawiły się: animator działań z młodzieżą, lobbing wśród urzędników na rzecz udziału młodzieży w decydowaniu, kampania społeczna, edukacja na wczesnym etapie (nawet przedszkolnym), zaangażowanie wszystkich zainteresowanych grup (dzieci/młodzież, rodzice, nauczyciele, samorządowcy, urzędnicy).
Jak usunąć bariery?
Trudno stwierdzić, czy problem dostępności organizacji pozarządowych (ich ofert, siedzib, ale też „zarządów” czy dostępności NGO-sów jako pracodawców) jest w jakiś sposób specyficzny i odróżniający sektor od innych miejsc. W pewnym sensie tak, bo przecież organizacje „społeczne”, „obywatelskie”, „pomocowe”, z samej swojej natury powinny być bardziej wyczulone na tym punkcie. W praktyce nie zawsze jesteśmy dostępni, a jako łatwe wytłumaczenie często będzie się pojawiać temat pieniędzy (w kontekście choćby likwidacji barier architektonicznych). Nie o to jednak chodzi, żeby znaleźć uniwersalne usprawiedliwienie, ale o to, żeby wczuć się w sytuację osób niepełnosprawnych i zastosować udogodnienia, które są dla nas dostępne, a przez to dostępnymi czynią nas.
Takie właśnie sytuacje stworzyli organizatorzy sesji „Nie widzę, nie słyszę…”. Uczestnicy doświadczyli tego, co znaczy być osobą na wózku, głuchą oraz niewidomą. Następnie poznali metody zwiększania dostępności w konkretnych przypadkach.
Co spowoduje, że oferta organizacji będzie bardziej dostępna dla poszczególnych grup?
Ułatwieniem dla niewidomych będzie z pewnością stosowanie standardu projektowania stron internetowych. Internet i komputer wykorzystywany jest przez osoby niewidome i słabowidzące wyjątkowo intensywnie. Strony projektowane zgodnie ze standardami będą przyjaźniejsze także dla seniorów. Niewidomi skorzystają też, jeśli na komputerach w siedzibach zamontujemy bezpłatne programy czytające.
Zwiększymy dostępność dla głuchych, podpierając się nowymi technologiami. Umożliwiają one korzystanie z usług wideo-tłumacza. Mało jest w tej chwili miejsc, które nie dysponowałyby komputerem – niewielki jest też koszt takich akcesoriów jak głośniki i kamera internetowa. Wymagany sprzęt znajdziemy w niemal każdym urzędzie, na policji, w oddziałach ZUS-u, także w organizacjach. Liczba dobrych tłumaczy języka migowego jest ograniczona, a ich czas cenny. W zaproponowanym rozwiązaniu nie tracą oni czasu na przemieszczanie się, a ich umiejętności wykorzystywane są w sposób najbardziej efektywny z obecnie możliwych.
Dostępność dla osób na wózkach jest jednym z najbardziej oswojonych oblicz dostępności – często dostępność sprowadzamy jedynie do tego aspektu. Z drugiej strony ta dostępność wydaje się najbardziej wymagająca i kosztowna. Samo dostosowanie (likwidacja barier) jest priorytetem – jednak wiedza o tym, gdzie barier nie ma, jest również ważna. Takiej wiedzy dostarcza Niepełnosprawnik.pl. Mapa wskazuje obecnie ponad dziesięć tysięcy miejsc dostępnych dla niepełnosprawnych (i nie tylko) na terenie pięciu dużych i trzech mniejszych miast w Polsce. Jest gotowym rozwiązaniem do wykorzystania przez inne ośrodki.
Panel „Nie widzę, nie słyszę, nie chodzę, ale chcę być częścią III sektora. Nie mogę często przez Ciebie!” relacjonował Rafał Kowalski, ngo.pl
Dlaczego organizacje nie konsultują?
Uczestnicy i uczestniczki sesji rozmawiali o tym, jakie bariery po stronie stowarzyszeń i fundacji utrudniają im udział w konsultacjach społecznych. Dzielili się doświadczeniami z różnych procesów: od konsultacji lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego, przez Regionalne Programy Operacyjne, po akty na szczeblu krajowym.
Wśród trudności wskazano między innymi:
– ograniczone zasoby organizacji;
– brak wiary, że konsultowanie ma sens oraz związane z tym zniechęcenie brakiem responsywności ze strony instytucji;
– lenistwo organizacji i oczekiwanie, że „ktoś to za nas zrobi”;
– wygórowane oczekiwania odnośnie efektów konsultacji, przejawiające się w postawie „wszystko albo nic”;
– niewystarczające umiejętności udziału w procesach legislacyjnych oraz ograniczona wiedza o prawie i jego powstawaniu;
– brak współpracy organizacji oraz niejednokrotnie wręcz wrogie nastawienie do siebie;
– obawa przed nieprzychylnym nastawieniem urzędników samorządowych i utrudnienia w korzystaniu z dotacji.
Poszukując antidotum na niski udział organizacji w procesach konsultacji, padły pomysły, aby organizacje między innymi dzieliły się pracą między sobą i określiły, kto odpowiada za konsultowanie danych tematów. Proponowano również, żeby tworzyć grupy robocze, które podejmą się wypracowania jednego stanowiska, co przełoży się na mówienie jednym głosem. Pomysł ten wiąże się z postulatem przejścia od systemu rywalizacyjnego do kooperacyjnego. Zwrócono również uwagę, że należy zwiększyć wiedzę liderów i liderek o przebiegu procesów legislacyjnych i wskazać etapy, na których możliwe jest ich konsultowanie. Podkreślono także wagę lokalnej współpracy z radami działalności pożytku publicznego.
Większość zdefiniowanych barier organizacje mogą pokonać własnymi siłami. To krzepiąca konkluzja z sesji wypełnionej opowieściami o długich, żmudnych, aczkolwiek czasem owocnych konsultacjach.
Czy można zmienić system?
Co jest ważne dla osób, które chcą w Polsce wprowadzać zmiany systemu? Które patrzą na politykę jako na troskę o dobro wspólne? W jaki sposób zwiększać społeczne zaangażowanie?
Istotna jest umiejętność diagnozy rzeczywistości. Jak powiedział Piotr Waglowski (VaGla.pl), „Trzeba widzieć, jak jest, określić, jak ma być, i dobrać odpowiednie narzędzia”.
Mirella Czajkowska-Turek ze Stowarzyszenia „Gliwiczanie dla Gliwic” określiła trzy ważne elementy społecznego działania: trzeba mieć siłę i przekonanie co do słuszności swojej sprawy, warto wiedzieć, na kogo można liczyć i mieć współpracowników, trzeba wreszcie posiadać ochronny pancerz, który pozwoli pokonywać trudności.
Marcin Kołodziejczyk z ruchu społecznego Niepokonani 2012 wskazał na istotny aspekt gotowości do angażowania się w działania społeczne dopiero wtedy, kiedy jakaś sprawa dotyka nas bezpośrednio. Ludzie, zaczynając działalność społeczną, chcą realizować swoje cele indywidualne, a nie wspólnotowe. Trzeba pracować, aby na tej indywidualnej energii budować wspólnotowe rozwiązania.
Agnieszka Graff (Krytyka Polityczna) wskazała na istotny aspekt współpracy organizacji i instytucji. Obecnie system NGO-sów jest tak skonstruowany, aby nie opłacało im się współpracować, a rywalizować. Jeśli zależy nam na długotrwałej zmianie, współpraca powinna wychodzić poza organizacje. Określiła również trzy elementy, które mogą zwiększyć społeczne zaangażowanie. Po pierwsze, w działalności społecznej warto stawiać na struktury poziome z podziałem na regiony. Po drugie, warto stawiać na stowarzyszenia i struktury oparte na członkostwie. Po trzecie wreszcie, korzystając z amerykańskich doświadczeń, warto stawiać na składki: ludzie identyfikują się z organizacjami, którym regularnie przekazują pieniądze.
Panel „Demokracja czy patriokracja – co i jak społecznicy mogą zrobić razem dla zmiany systemu?” relacjonowała Iza Dembicka-Starska, ngo.pl
Źródło: inf. własna (ngo.pl)