Warszawa teatrem stoi, teatrem się chlubi i chwali. Festiwale, premiery, imponująca jak na polskie (i nie tylko) warunki liczba scen miejskich to nie wszystko. Od lat powstają i utrzymują się nowe sceny.
Ostatnio zauważyłam, że wykrystalizowała się nowa kategoria, teatrów niewielkich, spontanicznych, tworzonych przez zespół, często bez własnej siedziby, przytulonych do klubokawiarni i (wciąż rzadko niestety) domów kultury. W Warszawie, podobnie jak na Broadwayu, sukces odniosły teatry „off” - pozainstytucjonalne, niepubliczne sceny nastawione na sporą liczbę widzów, lżejszy repertuar i niemałą popularność, takie jak Polonia, Och, Bajka, Kamienica czy Capitol.
Powstała także cała rzesza scen mniejszych, przeznaczonych dla mniej licznej publiczności, ale też z innym repertuarem niż rozrywkowe sceny dla setek widzów. To teatry intymne, kameralne, często autorskie. W Nowym Jorku utworzył się ich odrębny gatunek, podlegający nawet przepisom związkowym (widownie teatrów off-off-Broadway nie mogą liczyć więcej niż 100 miejsc).
Zagłębie takich teatrów w Warszawie to ulica Lubelska na Pradze Południe, z powodzeniem można by ją nazwać off-off-Lubelska. W jednej, (przypominającej z zewnątrz parę rzeczy, ale na pewno nie teatr) kamienicy można znaleźć Komunę Warszawa, Studium Teatralne, Scenę Lubelska. Choć niełatwo tam dotrzeć, spektakle i akcje teatralne cieszą się uznaniem i mają grupę wiernych widzów, których nie przeraża ani odległość, ani brak nazwisk z seriali. To ostatnie raczej jest raczej rekomendacją niż wadą.
Jednak kilka scen „klubowych” powstało i trzyma się dobrze. Świetnym przykładem jest klubokawiarnia Chłodna 25 - miejsce narodzin Teatru Improwizowanego Klancyk, projektu Chłodnica, cyklu stand up comedy, i ostatnio producent niezależnej sztuki „Drobne wątpliwości” w reżyserii Tomasza Wińskiego. Także w klubie Powiększenie z powodzeniem grał i grywa Klancyk, a nawet całkiem już znane Studio Teatralne Koło. Dowód, że jak się chce, to można.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)