Odporność obywatelska: rzeczywistość bez złudzeń, państwo z klapkami na oczach
Możemy udawać, że wszystko gra. Że państwo ma plan, że ktoś czuwa, że jak przyjdzie kryzys, to system zadziała. Tylko że już nie raz widzieliśmy, jak to wygląda naprawdę – instytucje w trybie uśpienia, urzędnicy w tabelkach, a ludzie muszą ogarniać sami. Nie czołgi i wyrzutnie budują odporność, tylko wspólnota, która wie, co w razie potrzeby ma robić.
Polska po 24 lutego 2022 roku wylądowała w nowej rzeczywistości. Bezpieczeństwo? Cóż, okazało się, że to nie jakiś teoretyczny luksus, tylko kwestia bardzo namacalna. Państwo postanowiło, że się dozbroi. Czołgi, wyrzutnie, drony. Litania sprzętu, który ma odstraszać i straszyć.
Społeczeństwo obywatelskie: motor, nie dodatek
I spoko, siła militarna to baza, ale co z nami? Z ludźmi? Bo jakoś tak zawsze wychodziło, że największym bastionem polskiej odporności nie jest państwo. Nie generałowie, nie ministrowie, nie politycy, którzy się kłócą i nie urzędnicy, którzy przygotowują wielostronicowe strategie, raporty, analizy. Tylko zwykli ludzie. To oni pierwsi organizowali schronienie, jedzenie, transport dla uciekających przed wojną Ukraińców. To oni robili zbiórki na drony i sprzęt. To oni pokazali, że kiedy przyjdzie dzień próby, władza może jeszcze się naradzać, a oni już będą działać.
Państwo się grzeje, społeczeństwo już działa
Mamy dwa światy: w jednym rząd produkuje slajdy i strategie. W drugim społeczeństwo już działa, nie czekając na zielone światło z góry. Dwa lata po wybuchu wojny wciąż nie mamy sensownego systemu ochrony ludności cywilnej.
Gdyby jutro coś się stało, to kto by pomógł ludziom? No wiadomo – ci sami, co zawsze. Organizacje pozarządowe, lokalne grupy, społeczeństwo obywatelskie – ci, którzy robią robotę, gdy państwo jeszcze grzęźnie w procedurach.
Współpraca albo dryf w chaosie
Nie da się ciągle liczyć na to, że obywatele załatają każdą dziurę, którą zostawia państwo. To nie działa w nieskończoność. Odporność obywatelska to nie tylko spontaniczna pomoc, ale też struktury, które to wsparcie umożliwiają. Państwo nie powinno przeszkadzać, tylko ułatwiać – wspierać NGOsy, wzmacniać lokalne inicjatywy, budować mechanizmy współpracy. Bo bez tego to nie system, tylko łatanina.
Zaufanie: waluta, której brakuje
Silna demokracja i spójne społeczeństwo, które ufa sobie nawzajem i państwu, to fundament bezpieczeństwa. Jeśli obywatele i organizacje społeczne mają poczucie, że instytucje działają w ich interesie, wspierają ich – są bardziej skłonni angażować się w sprawy publiczne, wspierać działania na rzecz wspólnego dobra i przeciwdziałać zagrożeniom. W państwie, które działa transparentnie i sprawnie, kryzysy nie są katastrofą, lecz testem sprawności systemu. Zaufanie do instytucji nie może być kwestią uznaniową – to strategiczny zasób, który wzmacnia społeczną odporność i zdolność do reagowania na wyzwania.
Bez zaufania do instytucji i współpracy z ich strony, cały ten mechanizm się sypie. Jeśli państwo nie daje powodów, by mu wierzyć, ludzie przestają się angażować. Demokracja to nie teatrzyk raz na cztery lata, tylko codzienna interakcja między ludźmi a systemem. Jak tego brakuje, pierwsza lepsza dezinformacja rozwala wszystko na kawałki.
Co robić?
- Wsparcie dla organizacji społecznych – bez nich leżymy. Państwo powinno finansować NGOsy i lokalne grupy, bo to one naprawdę robią robotę w kryzysie.
- Edukacja zamiast paniki – szkolenia z pierwszej pomocy, kursy reagowania na kryzysy, edukacja o fake newsach. Ludzie muszą wiedzieć, jak działać, zamiast czekać na cud.
- Transparentność i koniec wałków – korupcja to rak, który zabija odporność społeczną. Jeśli ludzie widzą, że kasa idzie na walkę polityczną zamiast na system obrony cywilnej, przestają wierzyć w cokolwiek.
- Lokalne strategie reagowania – samorządy muszą mieć realne plany działania, nie tylko tabelki i symulacje na papierze.
- Monitoring dezinformacji – to nie jest kwestia przyszłości, to dzieje się teraz. Trzeba inwestować w fact-checking i walkę z manipulacją informacyjną.
Razem albo w rozsypce
Odporność obywatelska to nie opcja, to konieczność. Historia nie czeka, aż ktoś się ogarnie – po prostu wali z buta drzwiami. Dlatego społeczeństwo musi być gotowe, ale państwo nie może stać z boku i patrzeć. To współpraca daje szansę na przetrwanie.
Bo czołgi to jedno, ale to ludzie są tym, co naprawdę trzyma ten kraj w pionie.
Rafał Załęski – kierownik Działu Publikacji w Instytucie Spraw Publicznych. W latach 2006 - 2017 członek redakcji kwartalnika Trzeci Sektor. Autor artykułów o problematyce społeczeństwa obywatelskiego.