Bohaterów w Warszawie znaleźć łatwiej, niż mogłoby się wydawać. Trzeba tylko wiedzieć, jak! Nie muszą być wysocy jak drapacze chmur, silni jak stu mężczyzn razem wziętych i latać po niebie niczym orły. Mogą mieć od 10 do 16 lat, chodzić do szkoły, grać w piłkę, rozrabiać, ale również mieć chęć zrobienia czegoś dla innych.
Nasi przyjaciele doszli do wniosku, że skoro on mógł dokonać takich rzeczy, to czemu oni nie mieliby pójść za jego przykładem choćby na Dworzec Centralny i rozdać zrobione przez siebie kanapki bezdomnym. Dokonali tego! Jak opowiada Asia, nie było to łatwe zadanie: „Prawie nie dawałam! Tak się wstydziłam!”. Do najodważniejszych należała Aga. Mimo trudności byliśmy pełni podziwu wobec czynu, jakiego się podjęli.
Jednak to nie był koniec. Mieszkańcy domu przy Szcztokarskiej podjęli się kolejnego wyzwania: stworzenia i opisania w formie komiksów przygód Pier Giorgio Frassatiego. Przeglądając dotychczasowe efekty pracy grupy, rozmawiamy z ich nauczycielem sztuki komiksiarskiej, Pawłem Płóciennikiem:
– Z uczestnikami rysujemy historie obrazkowe czyli komiksy i naszym tematem przewodnim jest Pier Giorgio Frassati. Komiksy są związane z tym bohaterem, jest to pretekst, żeby poruszyć kreatywność. Ja staram się przybliżyć im pewnego rodzaju zasady, jakieś reguły gry. Uczymy się, jak budować narracje, dymki, w jaki sposób rysować kadry, jak komponować plansze.
Pytamy więc, jak przedstawili Piera w swoich komiksach?
– Przystojniacha, trzyma patyki i jest na nartach – to wizja Patryka.
– No, to stary gościu z bródką, okularki, adidaski – zastrzelił nas Olek.
Rozbawiły nas ich wizje, ale byliśmy pod rosnącym wrażeniem kreatywności. Chłopakom szło całkiem nieźle. Mogliśmy zobaczyć nie tylko ich rysunki związane z głównym tematem komiksów, ale także różne odjechane postacie, które spokojnie mogłyby być inspiracją do innych historii obrazkowych. Szczególnym twórcą abstrakcyjnych bohaterów był dwunastoletni Olek, którego ciągle trzymały się żarty. Powiedział, że stworzył pewnie trzy komiksy, jednak Ola zdradziła nam, że trzy rysuje w godzinę, a poza tym miał w posiadaniu katalog liczący ponad 20 różnych postaci nie związanych z Frassatim. Poprosiliśmy Olka, aby zdradził nam sekret swojego procesu twórczego.
– Na początku myślę nad kadrami, szykuję, co na nich przedstawię i jak historia będzie się toczyć. Później rysuję szkice, następnie poprawiam cienkopisem, no i tak powstaje komiks.
Nas zafascynowały szkice pewnego mężczyzny, który był pokazany na wiele sposobów. Nie był to Pier, tylko do tej pory tajemniczy dla nas Pinki! – Kto to jest Pinki? – zapytaliśmy. – Pan hipis.
Nie mówiło nam to zbyt wiele. W końcu Paweł Płóciennik wyjaśnił nam, o co chodzi: – Pewnego dnia rysowaliśmy modela – przyszedł do nas bohater komiksowy Pinki z mojego najnowszego komiksu. Dzieciaki poznały Pinkiego, warszawskiego włóczęgę, trochę taki Frassati nasz współczesny, tylko z taką bardziej hipisowską duszą.
Nie mieliśmy okazji poznać Pinkiego, ale według rysunków naszych przyjaciół musiał to być ktoś bardzo pozytywny.
Celem dzieciaków ze Szczotkarskiej było wydanie komiksów w formie książkowej i rozdanie ich w szpitalu na oddziałach dziecięcych.
Zadaliśmy sobie więc pytanie, kim są młodzi bohaterowie? Z każdym przeprowadziliśmy wywiad i jak się okazało, prawie nikt nie miał zainteresowań powiązanych z tworzeniem komiksów. Trzynastoletnia Asia na pytanie „A co chcesz robić w przyszłości?” z uśmiechem odpowiedziała:
– Na pewno nie będę malowała! – Wyznała nam, że lubi tańczyć, śpiewać i uprawiać sporty.
Natomiast piętnastoletni Kuba kompletnie zaskoczył nas swoim hobby i planami na przyszłość. Bowiem powiedział, że interesuje się footballem amerykańskim, a gdy dorośnie, zostanie żołnierzem. Od razu wyczuliśmy tu powiązanie z Pierem – oddanie swego życia dla dobra innych.
Szesnastoletni Sławek powiedział, że lubi koszykówkę, a planuje zostać fryzjerem, a Olek chciałby pracować jako policjant. Wyszło na to, że charaktery naszych bohaterów są zupełnie odmienne, jednak mimo to potrafią stanowić zgraną drużynę i robić coś dla innych.
Chcieliśmy się dowiedzieć, co najbardziej zapamiętali po tak długim czasie poznawania Frassatiego, co wywarło na nich szczególne wrażenie. Olek wyznał, że fakt, iż Pier miał aż trzy miłości: Boga, innych ludzi i góry, natomiast pozostałym to, jak o piątej nad ranem w tajemnicy wymykał się do kościoła. W komiksach został on nazwany Superlawiną. To dlatego, że przyjaciele przezywali go Lawina, od lawiny radości i pozytywnej siły, którą wnosił w każde spotkanie.
Na koniec zapytaliśmy naszych przyjaciół, czy znają ludzi, którzy przypominają Frassatiego?
– Tak, mojego kolegę. On lubi pomagać potrzebującym. – Jana Pawła II. – Janusza Korczaka – odpowiadali.
Ucieszyło nas, że ich zdaniem są tacy ludzie. My również tak sądzimy. Bohaterowie są wśród nas, a naszym zdaniem jednymi z nich są dzieciaki, mieszkańcy Szczotkarskiej. Dziękujemy wam za wasze zaangażowanie!
Źródło: inf. nadesłana