Od unijnej dyrektywy do polskiej ustawy - jak to działa?
Wybory do Parlamentu Europejskiego uchodzą za najmniej ważny odcinek w trwającym od jesieni serialu wyborczym, ale to w nim kryją się kluczowe zwroty akcji. Są bowiem takie obszary polskiego prawa, gdzie większość przepisów ma swoje źródło w dyrektywach UE. To współtworzone przez Polaków instytucje UE wypracowują ważne regulacje, które z czasem stają się podstawą naszej krajowej polityki. Na czym polega ten proces i dlaczego jest ważne, by umieścić w nim dobrych fachowców?
Każdego roku w ostatni piątek listopada, zgodnie z przyniesioną zza oceanu tradycją, organizowany jest Black Friday, czyli dzień wielkich przecen, obniżek i wyprzedaży w sklepach. Przez lata nie brakowało “sprytnych” sprzedawców, którzy próbowali w nie do końca uczciwy sposób wykorzystać ten trend. Kilka dni wcześniej po cichu podnosili ceny swoich produktów, aby nagle w Czarny Piątek pokazać “starą” cenę przekreśloną i obok niej niższą “promocyjną” - obie wyraźnie wyższe od zwyczajowej ceny.
W ubiegłym roku było jednak inaczej. Poza aktualną ceną sprzedawcy podawali również najniższą cenę tego produktu, w jakiej oferowany był w ciągu ostatnich 30 dni - dzięki temu kupujący mogli łatwo ocenić, czy obniżka jest rzeczywista czy iluzoryczna. Wymóg ten spowodowany był nowelizacją ustawy o prawach konsumenta, która weszła w życie 1 stycznia 2023 r.
Zmiana ta nie pojawiła się w naszym systemie prawnym z inicjatywy polskiego rządu ani innych krajowych władz. Była efektem implementacji Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2019/2161, nazywanej Dyrektywą Omnibus. Jej powstanie zostało zainicjowane przez Komisję Europejską w 2018 r. w ramach tzw. Nowego Ładu dla Konsumentów. Po opracowaniu przez KE projekt trafił do Parlamentu Europejskiego i Rady UE. Został przyjęty w listopadzie 2019 r. Polska - tak jak pozostałe kraje UE - miała dwa lata na przygotowanie własnych przepisów, które wprowadzą w życie postanowienia dyrektywy i chociaż “odrobinę” się z tym spóźniła, to dziś już obowiązuje i jako klienci jesteśmy lepiej chronieni przed manipulacjami cenowymi.
Fakt, że polskie władze nie spieszyły się z wdrożeniem dyrektywy Omnibus, nasuwa wniosek, że gdyby ta regulacja nie pojawiła się z inicjatywy UE, na podobnego rodzaju przepisów bez jej inspiracji musielibyśmy jeszcze długo poczekać. A to tylko jeden z wielu przykładów, tego jak instytucje UE zdystansowane do bieżącej polityki krajów członkowskich dostrzegają obszary życia Europejczyków, którymi warto się lepiej zaopiekować i skutecznie zachęcają rządy państw, bo to zrobiły.
Od dyrektywy do ustawy
Konstrukcja unijnej dyrektywy ma w zamyśle łączyć powszechność prawa UE ze swobodą prowadzenia wewnętrznej polityki przez państwa członkowskie. Kraje mają swobodę wyboru formy i metod implementacji pod warunkiem, że cele dyrektywy zostaną osiągnięte. Aby było to możliwe, proces tworzenia nowego prawa w UE jest rozciągnięty w czasie. Teoretycznie może on trwać zaledwie kilka miesięcy, albo nawet kilka lat, w praktyce jest to zwykle 3-5-letni przedział czasowy.
Inicjatywa ustawodawcza najczęściej wychodzi od Komisji Europejskiej. Po ogłoszeniu planów powstania nowych regulacji przeprowadza ona konsultacje z zainteresowanymi stronami oraz ocenia potencjalne skutki nowych przepisów. Na podstawie zebranych informacji i konsultacji Komisja opracowuje projekt aktu prawnego.
Następnie zostaje on przesłany do Parlamentu Europejskiego i Rady UE (ministrowie rządów krajowych). Obie unijne instytucje mogą wprowadzić swoje modyfikacje i przeprowadzić kilka czytań dyrektywy. Jest ona przyjmowana w momencie, gdy zarówno Rada, jak i Parlament zgodzą się na ostateczny kształt przepisów.
Po przyjęciu przez oba organy, akt prawny jest publikowany w Dzienniku Urzędowym UE. Od tego dnia państwa członkowskie mają dwa lata na implementację dyrektywy do własnego systemu prawnego. Jeśli polskie władze zdecydują, że dyrektywa ma zostać implementowana poprzez stosowną ustawę, musi ona przejść typową procedurę legislacyjną, czyli zostać przyjęta przez Sejm i Senat, a następnie podpisana przez Prezydenta.
Najważniejsze obecnie dyrektywy unijne
Omnibus nie był bynajmniej jedynym źródłem prawa unijnego, które Polska włączyła do własnego systemu legislacyjnego z opóźnieniem. Według listy podanej przez Centrum Informacyjne Rządu na początku tego roku aż 47 unijnych dyrektyw czekało na wdrożenie do polskiego prawa, z czego dla niemal połowy minął już dwuletni termin na implementację. Wkrótce odbywają się wybory do Parlamentu Europejskiego, więc można spodziewać się, że tempo prac UE nieco spadnie. Jednak i tak w tym roku powinno zostać przyjętych kilkanaście nowych dyrektyw unijnych.
Przy takiej ilości nowej legislacji jasne jest, że spora część wychodzących z UE przepisów nie robi rewolucji, a porządkuje jedynie sytuacje prawną lub jest interesująca jedynie dla osób z branży, której dotyczy. W ostatnich latach unijne instytucje wypuściły lub zaraz wypuszczą kilka regulacji, które powinny skupiać na sobie uwagę także “zwykłego Kowalskiego”, bo mogą mieć na jego codzienne życie podobny wpływ co uczciwsze podawanie cen, bezpłatny roaming za granicą czy RODO. Należą do nich m.in.:
Dyrektywa o pracy platformowej. Dotyczyć będzie liczącej już kilkadziesiąt milionów osób grupy ludzi, którzy nie są zatrudnieni w tradycyjnym znaczeniu tego pojęcia, a świadczą usługi na rzecz platform internetowych takich jak np. aplikacje przewozowe czy dostawy posiłków. UE dąży do tego, by mieli oni podobne prawa co pracownicy na etatach.
Dyrektywa w sprawie ochrony sygnalistów. Ma za zadanie wzmocnić ochronę prawną osób, które zgłaszają nieprawidłowości w firmach lub instytucjach, dla których pracują.
Dyrektywa w sprawie greenwashingu. Nałoży ona na firmy nowe obowiązki, które w założeniu mają uniemożliwić im stosowanie nieetycznej reklamy i marketingu przedstawiającego ich działalność jako przyjazną środowisku, podczas gdy w rzeczywistości taka nie jest. Ułatwi to konsumentom odnalezienie prawdziwie ekologicznych produktów.
Dyrektywa w sprawie przejrzystości wynagrodzeń. Jej zadaniem będzie zakończenie procederu, kiedy dwie osoby w tej samej firmie na bardzo podobnych stanowiskach otrzymują różne wynagrodzenie - dotyczy to zwłaszcza różnic pomiędzy zarobkami mężczyzn i kobiet.
– Specjalistyczny i dość szczegółowy charakter wielu dyrektyw UE pokazuje, jak istotne jest by w pracach nad ich finalnym kształtem uczestniczyły kompetentne osoby znające dobrze dane zagadnienie, ale też orientujące się w specyfice poszczególnych krajów w tym kontekście. Dzięki poprawkom europosłów można uniknąć przyjmowania przez UE przepisów, które okazywałyby się trudne do wdrożenia przez Polskę, oraz dopracować korzystniejsze zasady ich wprowadzania. Ich rolą jest również tłumaczenie wagi nowych unijnych regulacji w na forum naszego kraju, aby rząd, Sejm i Senat skuteczniej podejmowały się ich implementacji. O tym, czy takie osoby znajdą cię w Parlamencie Europejskim i będą reprezentować nasze interesy przez kolejne pięć lat, możemy zadecydować już niedługo, bo w wyborach 9 czerwca - wyjaśnia Magdalena Tchórznicka, prezeska Fundacji Szkoła Liderów, organizatorka kampanii #BrukselaToNieKurort.
#BrukselaToNieKurortto kampania Fundacji Szkoła Liderów edukująca na temat świadomego głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jej celem jest informowanie na temat zagrożeń i wyzwań stojących przed Unią Europejską oraz krajami członkowskimi, a także edukacja w zakresie kompetencji niezbędnych u osób reprezentujących Polskę na arenie międzynarodowej.
Fundacja Szkoła Liderów im. Zbigniewa Pełczyńskiego(od 30 lat) pracuje na rzecz rozwoju świadomego, opartego na wartościach przywództwa. Wynajduje i wspiera liderów i liderki różnych obszarów życia publicznego: w organizacjach pozarządowych, instytucjach samorządu terytorialnego, w partiach i organizacjach politycznych, a także biznesie. Jest miejscem spotkania i dialogu. W jej programach uczestniczą osoby z różnych opcji politycznych i społecznych.
Źródło: Fundacja Szkoła Liderów im. Zbigniewa Pełczyńskiego