Od nowego roku lasy poza ochroną gatunkową
1 stycznia wchodzą w życie nowe zasady ochrony gatunkowej w Polsce. Zakaz umyślnego zabijania zwierząt nie będzie dotyczył „racjonalnej gospodarki leśnej”, a działania gospodarcze w lasach będą uznawane za nieszkodliwe dla chronionych gatunków z mocy ustawy. Minister Środowiska zrobił noworoczny prezent Lasom Państwowym.
Podczas słynnego głosowania w Sali Kolumnowej w dniu 16 grudnia 2016 r. Sejm przyjął jednogłośnie m.in. nowelizację ustawy o ochronie przyrody oraz ustawy o lasach. Do tej ostatniej dodano zapis, że gospodarka leśna „wykonywana zgodnie z wymaganiami dobrej praktyki w zakresie gospodarki leśnej” nie narusza przepisów o ochronie przyrody, w szczególności przepisów dotyczących ochrony gatunkowej. Czyli nawet jeśli narusza, to ustawowo przyjmuje się, że nie narusza, i już.
Ponieważ „wymagania dobrej praktyki w zakresie gospodarki leśnej” ma dopiero określić Minister Środowiska w formie rozporządzenia, przyjęto też drugi przepis, który mówi, że do końca roku 2017, „uznaje się, że gospodarka leśna nie narusza zakazów [dotyczących ochrony gatunkowej] w przypadku, gdy jest wykonywana na podstawie planów, które zostały poddane strategicznej ocenie oddziaływania na środowisko”. Czyli znów – jeśli nawet fakty przeczą praktyce, tym gorzej dla faktów, ustawodawca wie lepiej. Przepisy te wchodzą w życie 1 stycznia 2017.
Być może w przyszłości w podobny sposób zostaną „rozwiązane” i inne problemy ochrony środowiska w naszym kraju. Wystarczy przyjąć ustawę, która stwierdzi: „uznaje się, że nawożenie prowadzone w ramach dobrej praktyki w zakresie gospodarki rolnej nie powoduje eutrofizacji wód”, „uznaje się, że dwutlenek węgla emitowany w wyniku dobrej praktyki spalania przez polskie elektrownie oraz przydomowe kotłownie nie przyczynia się do zwiększania efektu cieplarnianego”, „uznaje się, że kanalizacja polskich rzek prowadzona w ramach dobrej praktyki hydrotechnicznej nie przyczynia się pogarszania stanu ekologicznego wód i nie zwiększania ryzyka powodziowego”… I nie będą już potrzebne oceny oddziaływania na środowisko, normy, zezwolenia, decyzje o środowiskowych uwarunkowaniach przedsięwzięcia.
Na razie to nowatorskie rozwiązywanie problemów ekologicznych ma być testowane na przykładzie ewentualnych sprzeczności między gospodarką leśną a ochroną zagrożonych gatunków.
Niestety – rozwiązania ustawowe, wymyślone jakoby przez posłów (gdyby zgłosiło je bezpośrednio Ministerstwo, musiałyby być konsultowane) są wciąż niedoskonałe. Nie wszystkie plany urządzania lasów w Polsce przeszły bowiem strategiczną ocenę oddziaływania na środowisko.
Aby częściowo załatać tę lukę Minister Środowiska (także bez konsultacji społecznych) wydał dodatkowo nowe rozporządzenie w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt. Zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw w dniu 28 grudnia 2016 r. i także wchodzi w życie z początkiem 2017 r.
Najważniejszą zmianą, jaką ono wprowadza, jest dodanie punktu, który stanowi, że „wykonywania czynności związanych z prowadzeniem racjonalnej gospodarki leśnej, jeżeli technologia prac uniemożliwia ich przestrzeganie” nie dotyczą: – zakazy umyślnego: zabijania, okaleczania, chwytania, niszczenia jaj lub form rozwojowych, oraz zakaz transportu – w odniesieniu do dziko występujących zwierząt z gatunków chronionych; – wszelkie zakazy – w stosunku do zwierząt chronionych innych niż dziko występujące.
Kto ma określać, czy „technologia prac uniemożliwia” przestrzeganie zakazów? Tego nie określono. W praktyce będzie to więc podmiot realizujący dane działanie („wydaje mi się, że inaczej się nie da”). A co to znaczy „racjonalna gospodarka leśna”? W ustawie o lasach pojęcie to nie jest zdefiniowane. Jest w niej tylko definicja „racjonalnego użytkowania lasu”, która dotyczy zapewnienia trwałego pozyskiwania drewna i innych surowców i nie ma w niej nic o ochronie zagrożonych gatunków zwierząt.
Jakie skutki będą miały te zmiany dla chronionych gatunków w naszym kraju? – Wierzymy w generalnie pozytywny stosunek do przyrody wśród polskich leśników. Mamy nadzieję, że większość będzie się starała ją chronić nawet wbrew ogólnopolskim trendom, stawiającym krótkoterminowy zysk ponad perspektywiczne zachowanie przyrodniczego dziedzictwa” mówi dr Andrzej Kepel z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody SALAMANDRA – organizacji, która od prawie 25 lat zajmuje się praktyczną realizacją ochrony i przywracania zagrożonych gatunków. – Obawiamy się jednak, że lokalnie taka możliwość robienia co się chce, oraz jak i kiedy wygodnie, może się negatywnie odbić na populacjach najbardziej wrażliwych gatunków, nawet jeśli będzie wykorzystywana w ograniczonym zakresie – dodaje.
Można się też spodziewać, że przepisy te zostaną uznane przez Komisję Europejską za sprzeczne z prawem wspólnotowym, co stanie się kolejnym powodem zatargów z Unią.
Źródło: Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra"