Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza do poprawki? Projekty na łasce polityków
WASZAK: Prawdziwą i niedającą się usunąć przeszkodą jest wola polityków, którzy nie mają interesu w procedowaniu nad OIU, zwłaszcza gdy stoi ona w sprzeczności z ich wcześniejszymi decyzjami.
Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza (OIU) to jedna z form demokracji bezpośredniej, wpisana do polskiej konstytucji. Jej praktyczne znaczenie przez wiele lat było marginalizowane przez polityków, a sami obywatele potrzebowali czasu, aby nauczyć się tego instrumentu. Zauważalny wzrost liczby projektów obywatelskich, które wpłynęły do Sejmu poprzedniej kadencji (29 w porównaniu z 19 zgłoszonymi w latach 2007-2011), pokazuje, że mimo ich obstrukcji na poziomie parlamentu stają się ważnym kanałem komunikowania politykom społecznych postulatów. Jednak jako narzędzie wpływu na ustawodawstwo OIU nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań.
Ludowe weto
Czy zatem wymagania stawiane przed komitetami OIU nie są za wysokie? Próg 100 000 głosów poparcia dla projektu obywatelskiego wydaje się sprawiedliwy i niewygórowany, jeśli za punkt odniesienia przyjąć dużo wyższą liczbę głosów, których potrzebują partie, aby przekroczyć próg wyborczy do Sejmu. Być może czas na zebranie podpisów powinien zostać nieco wydłużony, na pewno zaś należałoby zapewnić obywatelom podobne wsparcie finansowo-prawne, którymi dysponują pozostałe podmioty uprawnione do zgłaszania projektów ustaw, jeżeli wymóg znajomości zasad techniki prawodawczej obowiązuje obywateli w tym samym stopniu.
Do kogo należy władza?
W praktyce obywatelskie projekty ustaw napotykają na liczne bariery w postaci ich odrzucania w pierwszym czytaniu, przetrzymywania w sejmowej „zamrażarce” czy wprowadzania zmian bez konsultacji z wnioskodawcą. Oczywiście, sukces inicjatywy to także wypadkowa profesjonalizmu działania komitetu OIU, stopnia zorganizowania, determinacji i lobbingu jego członków. Prawdziwą i niedającą się usunąć przeszkodą jest jednak wola polityków, którzy nie mają interesu w procedowaniu nad OIU, zwłaszcza gdy stoi ona w sprzeczności z ich wcześniejszymi decyzjami. Z jednej strony trudno się dziwić, gdyż to właśnie parlamentarzyści, a nie inicjatorzy projektu, poniosą polityczną odpowiedzialność za wejście w życie obywatelskiej ustawy. Z drugiej strony, jeżeli faktycznie władza zwierzchnia w III RP należy do narodu, to politycy recenzujący i blokujący inicjatywę dużej grupy obywateli nie są raczej tego ilustracją.
Moim zdaniem warto przypomnieć i poddać pod dyskusję pomysł profesora Andrzeja Szmyta zaproponowany w „Ankiecie konstytucyjnej” zrealizowanej przez Instytut Spraw Publicznych z 2011 roku, czyli „referendum typu weta ludowego”, które wskutek nieuchwalenia obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy przez dwie kolejne kadencje Sejmu – kadencję, w której projekt został wniesiony i następną – mogłoby się odbyć na żądanie jego wnioskodawcy. Co ciekawe, praktyka działania obywateli zmierza w podobnym kierunku – w tych samych sprawach obywatele składają zarówno inicjatywy ustawodawcze, jak i wnioski referendalne. Te ostatnie mają charakter niewiążący, co skazuje je zazwyczaj na niepowodzenie, mimo że musi się pod nimi podpisać pięć razy więcej osób niż pod OIU. W 2015 roku doszło do paradoksalnej sytuacji, w której nowo wybrany prezydent Andrzej Duda użył swoich uprawnień do złożenia wniosku o referendum w przedmiocie wcześniej składanych obywatelskich wniosków referendalnych, co okazało się jedynym sposobem, aby wymusić na parlamencie zajęcie jakiegokolwiek stanowiska wobec obywatelskich postulatów. Przykład ten pokazuje, że mechanizmy demokracji bezpośredniej w Polsce, takie jak inicjatywa ludowa czy referendum, nie mogą być skuteczne, jeżeli zagrażają interesom rządzących, którzy zachowują nad nimi pełną kontrolę.
Wyrównajmy reguły gry
Bezzasadnym jest dla mnie wyłączenie z obszaru OIU projektów zmian konstytucji. Staje się to tym bardziej niezrozumiałe, gdy spojrzymy na historię prac nad obecną ustawą zasadniczą, do których dopuszczono też projekty obywatelskie (jeden złożyła „Solidarność”) i która została przyjęta w referendum ogólnokrajowym. Jednak ta sama konstytucja nie przewidziała możliwości jej zmiany na wniosek obywateli i przy ich obowiązkowym udziale w formie referendum. Ze względu na wagę materii, złożenie inicjatywy konstytucyjnej przez obywateli powinno być obwarowane szczególnymi warunkami, na przykład koniecznością zebrania nie 100 000, ale 500 000 podpisów. Obywatelom odmówiono jednak tego prawa w ogóle, mimo że finalnie to i tak od zebrania większości konstytucyjnej w Sejmie i zgody Senatu zależałoby przyjęcie noweli konstytucji.
Na koniec warto podkreślić, że nie chodzi o szczególne uprzywilejowanie projektów obywatelskich, ale o to, aby podlegały tym samym regułom gry, co inicjatywy parlamentarne, rządowe czy prezydenckie. I o to, żeby wreszcie zaczęły być traktowane z należytą powagą.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwisopinie.ngo.pl.
Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza nabrała charakteru swoistego ludowego weta, wyrażającego sprzeciw wobec polityki rządu.