Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
W dyskusji o tym, do kogo należeć powinna i przez kogo kształtowana Unia Europejska, zbyt często zapominamy, że poza obywatelami i rządami istnieją jeszcze organizacje pozarządowe. Jaka jest ich rola, na czym polega kryzys ich legitymizacji i jak z tego kryzysu mogą wyjść – zastanawia się Piotr Frączak w kolejnym tekście na portalu Ekonomiaspoleczna.pl
Ze strony instytucji unijnych wyraźnie słychać głosy o wzrastającym zapotrzebowaniu na udział organizacji pozarządowych w życiu polityczno-gospodarczym. Widać to w deklaracjach politycznych, w zapisach poszczególnych strategii, a nawet w ilości przeznaczanych na ten cel środków.
Reklama
Rola instytucji społeczeństwa obywatelskiego w planowaniu i wdrażaniu polityk publicznych się zwiększa. Ma to być odpowiedź na kryzys legitymizacji władzy i kryzys państwa opiekuńczego. Z kolei ekonomia społeczna to alternatywna odpowiedź na kryzys gospodarczy. Podejście po stronie instytucji unijnych (przynajmniej w sferze deklaratywnej) jest jednoznaczne. Dużo trudniejsza jest kwestia relacji organizacje pozarządowe-obywatele.
Patrząc z perspektywy obywateli, widać, że problem legitymizacji we współczesnych demokracjach dotyczy nie tylko władzy publicznej, ale również organizacji pozarządowych. Podnoszona jest kwestia ich reprezentatywności, a obywatele coraz częściej podają w wątpliwość społeczną rolę organizacji.
Można to zaobserwować przy okazji ruchów oburzonych (w Polsce – głównie ruchów antyACTA), przez które również formalne organizacje traktowane są jako element systemu. Dlatego właśnie coraz częściej pojawia się pytanie, czy organizacje pozarządowe (oraz inne rodzaje reprezentacji – czy ze strony pracodawców, czy pracowników) nie stały się już elementem „kolonizowania” obszarów niezależnej aktywności społecznej.
Przypomnijmy, jak widział rolę organizacji pozarządowych (ówczesnych stowarzyszeń) Tocqueville. Traktował je jako: „oświeconego i potężnego obywatela, którego nie można w dowolny sposób samowolnie naginać ani po cichu gnębić i który, broniąc swoich własnych praw przed zakusami władzy, ratuje jednocześnie wolność powszechną”.
Warto tu podkreślić, że głośny w latach 70. i 80. powrót idei społeczeństwa obywatelskiego do europejskiego dyskursu społeczno-politycznego zainicjowany był m.in. doświadczeniami samoorganizacji społeczeństw krajów Europy Środkowej w zmaganiu się z opresywnym państwem.
Działania dysydenckie, a także masowy ruch Solidarności, rozbudziły nadzieje nie tylko w społeczeństwach krajów bloku sowieckiego. Może jest więc tak, że to właśnie organizacje są ostatnim bastionem niezależnej działalności publicznej, która unikając komercjalizacji i uzależnienia od władzy, może stać się gwarancją prawdziwej uczestniczącej demokracji.
Kryzys demokracji to – dla zwolenników projektu obywatelskiego – nie tyle problem legitymizacji istniejących struktur decyzyjnych, co problem braku rzeczywistego wpływu obywateli na kierunki rozwoju, na podejmowane decyzje. Ideałem byłaby zatem nie Unia akceptowana przez obywateli, ale Unia przez nich budowana!
Stajemy wobec wielkich oczekiwań, jakie wiążą się z organizacjami pozarządowymi, tymi „oświeconymi i potężnymi obywatelami”, zdajemy sobie również sprawę z niebezpieczeństw, jakie niesie ich zbytnie podporządkowanie się już to logice biznesowej, już to biurokratycznemu stylowi pracy.
Co więc robić, by organizacje obywatelskie stały się ważnym narzędziem służącym obywatelom do realizacji tego celu, jakim jest wspólne tworzenie projektu Europa?
Są trzy obszary, które, w oparciu o doświadczenia Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, uważam za istotne:
dystans organizacji wobec administracji,
ideowe podejście,
poszukiwanie nowych rozwiązań.
Organizacje w Polsce, ale podobnie jest, jak myślę, również w innych krajach wyszehradzkich, stosunkowo łatwo odcięły się od swoich korzeni. Fascynacja możliwościami, jakie dawały działania w Unii Europejskiej (najpierw pomoc bilateralna, potem przedakcesyjna, a w końcu wsparcie strukturalne) kazała nie patrzeć wstecz, ale iść naprzód. Zapomniana została nie tylko tradycja sprzed 1945 roku, ale również działania dysydenckie, antysystemowe, sprzed roku 1989.
A przecież nie pozbyliśmy się naszej nieufności wobec administracji, nie tyle bezkonfliktowej współpracy co negocjowania z władzą, a następnie jej kontrolowania. Uczymy się, jak ważna jest funkcja kontrolna działania zorganizowanych obywateli. Dlatego np. my, jako OFOP, bardzo poważnie podchodzimy do idei partnerstwa we wdrażaniu funduszy europejskich. Np. komitety monitorujące traktujemy jako możliwość testowania zasad prawdziwej współpracy. Nie chodzi wiec, aby te instytucje (komitety, ciała dialogu, grupy robocze) były fasadowymi gremiami, ale ważnym elementem demokracji. Jednak tylko zachowując dystans wobec administracji i niezależność, organizacje mogą wypełniać swoją rolę.
Jeśli zaś chodzi o kwestie ideowe, ogólny trend jest taki, że organizacje się specjalizują. Odmieniane przez przypadki jest hasło profesjonalizacji. Oczywiście w kwestii świadczenia usług liczy się przede wszystkim jakość i zaufanie. Tu procedury są ważnym elementem, ale nie zastąpią służebności i empatii. To, co w organizacjach najcenniejsze, ich spontaniczność i różnorodność, łatwo jest, stosując biznesowe czy biurokratyczne sposoby zarządzania, zniszczyć.
Naszą wartością jest ideowość i powinniśmy jej pilnować. Nie dać się zapchnąć – jak to ma miejsce np. w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym – jedynie do „innych interesów”. Organizacje z naszej części Europy mają świeższe spojrzenie i silne poczucie misji. Mam nadzieję, że aktywność organizacji z tej części Europy (w tym i z Polski) pozwoli na powrót do idei społeczeństwa obywatelskiego, w której organizacje pozarządowe są przede wszystkim miejscem debaty o wartościach.
Tu dochodzimy do trzeciego obszaru, w którym organizacje pozarządowe z Europy Środkowo-Wschodniej mogłyby wnieść świeży powiew do Europy. Sektor pozarządowy w tych nowych krajach członkowskich daleki jest od stabilizacji, nie możemy jeszcze z całą pewnością mówić o ukształtowanych modelach. W końcu to dopiero dwadzieścia kilka lat działalności w nowych warunkach. Oczywiście, powoduje to trudności, ale też daje szanse na poszukiwanie nowych rozwiązań. Eksperymentowanie.
Do tej pory to raczej organizacje z krajów wstępujących do Unii uczyły się od organizacji pozarządowych z krajów dojrzałych demokracji. Może gdyby podjąć próbę wypracowywania własnych rozwiązań, byłaby szansa na „eksport” myśli społecznej, która z jednej strony odwoływałaby się do tradycji społecznikowskiej sprzed ery państwa dobrobytu, z drugiej – stawiała na poszukiwanie rzeczywistych innowacji społecznych.
Czy obywatele potrzebują – w dobie internetu i masowej komunikacji – organizacji pozarządowych? Moim zdaniem rola prawdziwie obywatelskich organizacji wzrasta. Bez nich, bez tego szkieletu społeczeństwa obywatelskiego, działania społeczne stracą, w dłuższej perspektywie, na skuteczności. Pytaniem jest tylko, czy organizacje udźwigną te rolę, czy odnajdą swoje miejsce w nowej rzeczywistości, czy odbudują swoje zaufanie, a następnie – czy spełnią oczekiwania obywateli.
Sprawa jest ważna, bo zagrożenie życia publicznego biurokratyzacją i komercjalizacją ogromne. Inny problem to fakt, że alternatywą dla pluralistycznego oddolnego świata organizacji może być masowe zaangażowanie w ruchy społeczne o zabarwieniu totalitarnym. W pytaniu o przyszłość Europy jest też pytanie o przyszłą rolę organizacji obywatelskich.
Piotr Frączak, Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych
Tekst jest przystosowanym do celów publikacji konspektem wprowadznia do dyskusji w trakcie debaty „Europa: projekt rzadów czy obywateli” zorganizowanej przez Kancelarię Prezydenta RP i Ogólnopolską Federację Organizacji Pozarządowych 6. czerwca 2013 roku.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.