Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Prawie każdy mieszkaniec Szwecji jest członkiem jakiejś organizacji pozarządowej. Tradycja, dobrowolność, edukacja – to słowa klucze do zrozumienia szwedzkiego trzeciego sektora.
Szwecja, kraj dziewięciomilionowy, w którym 20% mężczyzn korzysta z urlopu wychowawczego, na drogach królują samochody marki volvo, tylko nieliczne domy mają ogrodzenia, a opiekuńczość państwa obrosła już legendą.
Narodziny sektora
Korzenie szwedzkiego trzeciego sektora są znacznie starsze niż polskiej pozarządówki. Już w drugiej połowie XIX wieku mocno uaktywniły się tam oddolne ruchy ludowe, robotnicze, wyrażające sprzeciw wobec ówczesnych elit politycznych kraju, które później stały się zaczątkiem prawdziwych organizacji – sportowych, ekologicznych, na rzecz praw kobiet czy spółdzielni rolniczych. Wspomniane ruchy od początku dystansowały się wobec działalności charytatywnej, którą postrzegały jako przejaw dominacji klasy elit nad ubogimi warstwami społeczeństwa. Dało to impuls do rozwinięcia koncepcji samopomocy, która później stanie się znakiem rozpoznawczym programu państwa socjalnego.
Rosnąca popularność idei państwa opiekuńczego, tzw. welfare state, po drugiej wojnie światowej odcisnęła piętno również na szwedzkim trzecim sektorze. Wskutek interwencjonizmu państwowego w wielu obszarach państwo przejmowało działania organizacji, dając jednocześnie duże możliwości rozwoju spółdzielniom. Tak było zwłaszcza w latach 50. i 60., kiedy to państwo zwiększyło finansowanie edukacji, kultury i sportu.
Kolejny przełom dla szwedzkiej pozarządówki następuje w latach 70. za sprawą kryzysu gospodarczego oraz powstania tzw. nowych ruchów społecznych zorientowanych na problematykę feminizmu, ekologię, prawa człowieka czy mniejszości seksualnych. Do tego wszystkiego trzeba dodać także reorganizację istniejących już podmiotów trzeciego sektora, które zaczynają mieć o wiele więcej do powiedzenia dzięki zmianom w funkcjonowaniu polityki społecznej, tzw. welfare mix, opartej na podejściu wielosektorowym. Zgodnie z koncepcją welfare mix nie tylko państwo ma wpływ na dobrobyt swoich obywateli, ale również sektor obywatelski oraz prywatny.
Magia liczb
W Szwecji istnieje 180-200 tys. organizacji pozarządowych. Utrzymują się one głównie z dotacji państwowych na różnych poziomach: krajowym, regionalnym i lokalnym. Dostają przeważnie dotacje ogólne, którą mogą przeznaczyć na dowolne cele, lub dotacje celowe na zrealizowanie ściśle określonego zadania.
Większość z nich zajmuje się edukacją, pielęgnowaniem zainteresowań, sportem, polityką, wielorodzinnym budownictwem spółdzielczym oraz rynkiem pracy. Jest to ściśle powiązane z samą polityką państwa. Wraz z wkroczeniem szeroko zakrojonych programów socjalnych, organizacje o profilu socjalnym okazały się być mniej potrzebne. Inną tego przyczyną jest to, że większość Szwedów żyje na podobnej stopie życiowej. Różnica między 20% najbiedniejszych i najbogatszych obywateli jest jedną z najmniejszych w Europie, a współczynnik nędzy społecznej wynosi jedynie 7%! Nie oznacza to jednak, że ten typ organizacji odszedł do lamusa. W ostatnich latach obserwujemy odradzanie się podmiotów zajmujących się pomocą społeczną i ochroną zdrowia, co jest bezpośrednio związane z napływem imigrantów (głównie z Turcji, Iraku, Tajlandii, Syrii) i starzeniem się społeczeństwa.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że sprawnie prowadzona polityka rządu spycha trzeci sektor na margines życia społecznego. Skandynawski model trzeciego sektora oparty jest na służącej samorozwojowi obywateli idei dobrowolnego zrzeszania się. Potwierdzają to statystyki. Aż 80% mieszkańców Szwecji może pochwalić się członkostwem w przynajmniej jednej organizacji. Jakby tego było mało, rocznie około 2,6 mln Szwedów, czyli prawie jedna trzecia ludności kraju, angażuje się w działania wolontarystyczne!
Głos ludu
Tym, co odróżnia pozarządówkę szwedzką od polskiej, jest stopień decyzyjności w państwie. Szwedzkie organizacje mają zagwarantowany udział w tworzeniu prawa w zakresie kwestii związanych z rynkiem pracy. Dzieje się tak na mocy tzw. ustawy o współdecydowaniu. Co więcej, szwedzkie stowarzyszenia i fundacje pełnią rolę podmiotów opiniotwórczych – nie tylko w mediach, ale również na poziomie rządowym. Gwarantuje to obecność ich przedstawicieli w komisjach rządowych.
O kondycji szwedzkiego sektora świadczą także przepływy pieniężne. Szacuje się, że w skali roku pozarządówka otrzymuje od 5 mln do 10 mln koron szwedzkich, i kwota ta z roku na rok rośnie. Jeśli dodać do tego roczny obrót organizacji, który w tej skali wynosi około 60 mld koron, czyli 4% PKB oraz usługi wolontarystyczne wyceniane na 70 mld koron, to przed oczami staje nam typ idealny trzeciego sektora.
Edukacja na potęgę
Wysoki stopień zaangażowania obywatelskiego w Szwecji dobrze ilustruje frekwencja wyborcza. Aż cztery razy przekroczyła 90% (najwyższa była w 1976 r. – 91,8%), a w ostatnich latach osiągała wyniki rzędu 80%. Jest to rezultatem nie tylko bogatych tradycji systemu politycznego, ale także położenia dużego nacisku na kwestię edukacji obywateli. W kraju Wikingów bardzo popularna jest nieformalna edukacja dorosłych, tzw. study circle method, łącząca animację społeczną z formą grupy samouczącej się. Study circles finansowane są przez państwo i władze lokalne.
Obecnie 2 mln Szwedów uczęszcza do jednego z 300 tys. kół samokształcących, które organizuje dziewięć szwedzkich organizacji. Oprócz wiedzy typowo użytecznej, jak np. nauka języka obcego, warsztaty krawieckie, malarskie itp., uczestnicy wspomnianych kół lepiej się poznają i uczą się, jak być świadomym obywatelem.
Study cirlces mają w Szwecji długą historię. Pierwsze takie koło wystartowało już w 1902 r. Ich pierwotnym celem było podnoszenie kwalifikacji ludzi w gorszym położeniu materialnym oraz wzmacnianie kompetencji członków ugrupowań politycznych. Dziś natomiast oprócz tego, że uczestnictwo w study circle pomaga w znalezieniu lepszej pracy, rozwoju własnych zainteresowań, to również jest istotnym narzędziem do budowania więzi społecznych.
Narodziny sektora
Korzenie szwedzkiego trzeciego sektora są znacznie starsze niż polskiej pozarządówki. Już w drugiej połowie XIX wieku mocno uaktywniły się tam oddolne ruchy ludowe, robotnicze, wyrażające sprzeciw wobec ówczesnych elit politycznych kraju, które później stały się zaczątkiem prawdziwych organizacji – sportowych, ekologicznych, na rzecz praw kobiet czy spółdzielni rolniczych. Wspomniane ruchy od początku dystansowały się wobec działalności charytatywnej, którą postrzegały jako przejaw dominacji klasy elit nad ubogimi warstwami społeczeństwa. Dało to impuls do rozwinięcia koncepcji samopomocy, która później stanie się znakiem rozpoznawczym programu państwa socjalnego.
Rosnąca popularność idei państwa opiekuńczego, tzw. welfare state, po drugiej wojnie światowej odcisnęła piętno również na szwedzkim trzecim sektorze. Wskutek interwencjonizmu państwowego w wielu obszarach państwo przejmowało działania organizacji, dając jednocześnie duże możliwości rozwoju spółdzielniom. Tak było zwłaszcza w latach 50. i 60., kiedy to państwo zwiększyło finansowanie edukacji, kultury i sportu.
Kolejny przełom dla szwedzkiej pozarządówki następuje w latach 70. za sprawą kryzysu gospodarczego oraz powstania tzw. nowych ruchów społecznych zorientowanych na problematykę feminizmu, ekologię, prawa człowieka czy mniejszości seksualnych. Do tego wszystkiego trzeba dodać także reorganizację istniejących już podmiotów trzeciego sektora, które zaczynają mieć o wiele więcej do powiedzenia dzięki zmianom w funkcjonowaniu polityki społecznej, tzw. welfare mix, opartej na podejściu wielosektorowym. Zgodnie z koncepcją welfare mix nie tylko państwo ma wpływ na dobrobyt swoich obywateli, ale również sektor obywatelski oraz prywatny.
Magia liczb
W Szwecji istnieje 180-200 tys. organizacji pozarządowych. Utrzymują się one głównie z dotacji państwowych na różnych poziomach: krajowym, regionalnym i lokalnym. Dostają przeważnie dotacje ogólne, którą mogą przeznaczyć na dowolne cele, lub dotacje celowe na zrealizowanie ściśle określonego zadania.
Większość z nich zajmuje się edukacją, pielęgnowaniem zainteresowań, sportem, polityką, wielorodzinnym budownictwem spółdzielczym oraz rynkiem pracy. Jest to ściśle powiązane z samą polityką państwa. Wraz z wkroczeniem szeroko zakrojonych programów socjalnych, organizacje o profilu socjalnym okazały się być mniej potrzebne. Inną tego przyczyną jest to, że większość Szwedów żyje na podobnej stopie życiowej. Różnica między 20% najbiedniejszych i najbogatszych obywateli jest jedną z najmniejszych w Europie, a współczynnik nędzy społecznej wynosi jedynie 7%! Nie oznacza to jednak, że ten typ organizacji odszedł do lamusa. W ostatnich latach obserwujemy odradzanie się podmiotów zajmujących się pomocą społeczną i ochroną zdrowia, co jest bezpośrednio związane z napływem imigrantów (głównie z Turcji, Iraku, Tajlandii, Syrii) i starzeniem się społeczeństwa.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że sprawnie prowadzona polityka rządu spycha trzeci sektor na margines życia społecznego. Skandynawski model trzeciego sektora oparty jest na służącej samorozwojowi obywateli idei dobrowolnego zrzeszania się. Potwierdzają to statystyki. Aż 80% mieszkańców Szwecji może pochwalić się członkostwem w przynajmniej jednej organizacji. Jakby tego było mało, rocznie około 2,6 mln Szwedów, czyli prawie jedna trzecia ludności kraju, angażuje się w działania wolontarystyczne!
Głos ludu
Tym, co odróżnia pozarządówkę szwedzką od polskiej, jest stopień decyzyjności w państwie. Szwedzkie organizacje mają zagwarantowany udział w tworzeniu prawa w zakresie kwestii związanych z rynkiem pracy. Dzieje się tak na mocy tzw. ustawy o współdecydowaniu. Co więcej, szwedzkie stowarzyszenia i fundacje pełnią rolę podmiotów opiniotwórczych – nie tylko w mediach, ale również na poziomie rządowym. Gwarantuje to obecność ich przedstawicieli w komisjach rządowych.
O kondycji szwedzkiego sektora świadczą także przepływy pieniężne. Szacuje się, że w skali roku pozarządówka otrzymuje od 5 mln do 10 mln koron szwedzkich, i kwota ta z roku na rok rośnie. Jeśli dodać do tego roczny obrót organizacji, który w tej skali wynosi około 60 mld koron, czyli 4% PKB oraz usługi wolontarystyczne wyceniane na 70 mld koron, to przed oczami staje nam typ idealny trzeciego sektora.
Edukacja na potęgę
Wysoki stopień zaangażowania obywatelskiego w Szwecji dobrze ilustruje frekwencja wyborcza. Aż cztery razy przekroczyła 90% (najwyższa była w 1976 r. – 91,8%), a w ostatnich latach osiągała wyniki rzędu 80%. Jest to rezultatem nie tylko bogatych tradycji systemu politycznego, ale także położenia dużego nacisku na kwestię edukacji obywateli. W kraju Wikingów bardzo popularna jest nieformalna edukacja dorosłych, tzw. study circle method, łącząca animację społeczną z formą grupy samouczącej się. Study circles finansowane są przez państwo i władze lokalne.
Obecnie 2 mln Szwedów uczęszcza do jednego z 300 tys. kół samokształcących, które organizuje dziewięć szwedzkich organizacji. Oprócz wiedzy typowo użytecznej, jak np. nauka języka obcego, warsztaty krawieckie, malarskie itp., uczestnicy wspomnianych kół lepiej się poznają i uczą się, jak być świadomym obywatelem.
Study cirlces mają w Szwecji długą historię. Pierwsze takie koło wystartowało już w 1902 r. Ich pierwotnym celem było podnoszenie kwalifikacji ludzi w gorszym położeniu materialnym oraz wzmacnianie kompetencji członków ugrupowań politycznych. Dziś natomiast oprócz tego, że uczestnictwo w study circle pomaga w znalezieniu lepszej pracy, rozwoju własnych zainteresowań, to również jest istotnym narzędziem do budowania więzi społecznych.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.