Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Gotowość do podjęcia tematu polityki senioralnej wynika w dużej mierze z troski o wizerunek – uważa Bartłomiej Głuszak, członek Rady ds. Polityki Senioralnej. Rozmawiamy z nim o przyjętych przez rząd Założeniach Długofalowej Polityki Senioralnej w Polsce.
Magda Dobranowska-Wittels: – W grudniu 2013 roku zostały przyjęte Założenia Długofalowej Polityki Senioralnej w Polsce. Brałeś udział w pracach nad tym dokumentem, jako członek Rady ds. Polityki Senioralnej. Jak oceniasz efekt?
Bartłomiej Głuszak: – Mam mieszane uczucia. Z jednej strony naprawdę dobrze, że ten dokument powstał, bo jest to – mimo wszystkich jego ograniczeń – krok do przodu. Z drugiej jednak strony z moich, ale nie tylko moich doświadczeń wynika, że trzeba było się bardzo postarać, aby w ostatecznej wersji dokumentu znalazły się uwagi, na których nam zależało. I nie chodzi tylko o ich merytoryczność, ale również o to, że trzeba było podejmować współpracę z członkami Rady, aby te wnioski miały większą siłę przebicia. Ale nie ze wszystkim tak się udało.
Reklama
Wiele tematów zostało potraktowanych dość powierzchownie. Na przykład infrastruktura. Jest to jedno z najpoważniejszych wyzwań dotyczących seniorów. Chodzi nie tylko o likwidację barier architektonicznych, ale generalnie o mieszkalnictwo. Na jednym z ostatnich spotkań Rady, podczas prac nad Założeniami, była przedstawicielka Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, która mówiła, że oni z kolei pracują nad nowymi regulacjami w zakresie zagospodarowania przestrzennego, prawa budowlanego i będą w nich pewne rzeczy – ważne z perspektywy seniorów – uwzględnione, ale na część postulatów jest już za późno. A nikt wcześniej nie pomyślał, aby Założenia w ogóle skonsultować z jakimiś organizacjami technicznymi. W rezultacie tej interwencji problemy związane z infrastrukturą zostały „lekko” wpisane do Założeń. Z Ministerstwa Zdrowia na konsultacje przyszedł jakiś młody pracownik. Z jego wypowiedzi wynikało, że wiele uwag, które zgłosiło to ministerstwo, nie zostało uwzględnionych. Nierealne są na przykład założenia dotyczące kształcenia geriatrów. Niektóre ministerstwa w ogóle nie zgłaszały żadnych uwag, chociaż mogę sobie wyobrazić, że pewne zagadnienia mogły ich dotyczyć.
O problemie starzenia się społeczeństwa mówi się już od lat. Czy podjęcie prac nad polityką senioralną świadczy, Twoim zdaniem, że ten temat stał się ważny w dyskursie publicznym?
B.G.: – Temat jest ważny i rzeczywiście pojawił się w debacie publicznej, ale chyba ciągle jeszcze za słabo, aby szły za tym konkretne działania i priorytety. Weźmy przykład Federacji Organizacji Socjalnych (FOSa). Wielokrotnie próbowaliśmy pozyskać dofinansowanie ze środków publicznych na nasze działania systemowe związane z tworzeniem rad seniorów. I wszystkie projekty, gdzie byśmy nie pisali, odpadają. Mam wrażenie, że tu problemem nie jest, albo jest nie tylko, poziom oceniających w różnych instytucjach, ale przede wszystkim jest to kwestia kryteriów i priorytetów w podejściu do rozwiązywania konkretnych problemów. Pytanie zatem, na co, jako państwo, stawiamy. Działania FOSy nie są żadnymi „fajerwerkami”, są trudne, systemowe, zmierzają do budowy pozycji środowiska seniorskiego jako partnera do rozmów z samorządem, z rządem. Tymczasem w ostatnim konkursie ASOS, mimo deklaracji o równym podziale środków pomiędzy poszczególne obszary, w obszarze dotyczącym partycypacji publicznej w naszym województwie został dofinansowany tylko jeden projekt. Widać więc nie ma na takie działania zapotrzebowania.
Czyli są to bardziej słowa niż czyny?
B.G.: – Tak, takie mam wrażenie. I nie wynika ono tylko z moich doświadczeń, ale także z rozmów z seniorami. Bardzo dużo pracuję z tymi środowiskami. W FOSie mamy rzecznika praw osób starszych, mamy gazetę „Generacja”, mamy sieć na rzecz seniorów, mamy grupy branżowe, współpracujemy z porozumieniem Uniwersytetów Trzeciego Wieku, mamy organizacje socjalne działające na rzecz seniorów. Moja ocena wynika z kontaktów z nimi. Na pewno wiele się zmieniło, nie jest tak, jak kilka lat temu. Widać, że coraz więcej działań jest podejmowanych tak na poziomie regionu, jak i kraju. I to dobrze. Natomiast jeszcze daleko nawet nie do ideału, ale do pewnej równowagi między słowami a działaniami – daleko do rzeczywistej zmiany.
Poza tym, nawet gdy jakieś działania są podejmowane, to często brakuje w nich spójności. Seniorzy to jest teraz temat nośny, ale cały czas niepoważnie się do niego pochodzi. Bardziej jako do pewnego elementu rzeczywistości, z którą należy się liczyć pod kątem np. wyborów czy ewentualnych problemów. Takie podejście medialne trochę. Natomiast z systemowym myśleniem jest gorzej. Mamy Założenia do Długofalowej Polityki Senioralnej państwa. Czas by się zająć stworzeniem samej polityki. Chciałbym, żeby powstała mapa drogowa, która pokaże, jak chcemy do tego dojść: że w obszarze zdrowia będziemy robić to i to, że powstaną takie i takie dokumenty, a takie i takie działania zostaną podjęte. I po kolei przez wszystkie „działy” Założeń Polityki Senioralnej. Gdy ma się to spisane na papierze, to przynajmniej wiadomo, do czego się odnieść, z kim rozmawiać.
Nie ma czegoś takiego?
B.G.: – Nie ma. Co prawda na jednym z ostatnich spotkań Rady Polityki Senioralnej padły słowa dotyczące tworzenia takiej mapy drogowej, na razie jednak bez konkretów. Mam nadzieję, że powstanie, ale… Jako Wspólnota Robocza Związków Organizacji Socjalnych (WRZOS) wydaliśmy publikacje, w których są regionalne raporty na temat kształtowania polityk publicznych, dotyczących seniorów. Zrobiliśmy też wywiady z różnymi kluczowymi graczami, pytając ich o ocenę polityki senioralnej w Polsce, o kondycję środowisk seniorskich, o podejście do budowania reprezentacji itd. Nie wszyscy chcieli rozmawiać, ale ci, którzy się zgodzili w mniej lub w bardziej stonowany sposób podzielali tę obawę, którą i ja mam. O brak spójności. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż jeden z głównych celów, jaki przyświecał powstawaniu założeń do Długofalowej Polityki Senioralnej był taki, by można się było pochwalić dokumentem. I nie jest to tylko moje odczucie, ale także kilku innych członków Rady ds. Polityki Senioralnej, z którymi miałem okazję rozmawiać. Brakowało nam w tym wszystkim konkretnej wizji państwa. We wspomnianych wyżej wywiadach pytaliśmy o tę wizję, również przedstawicieli Rady ds. Polityki Senioralnej. Nie dostaliśmy konkretnej odpowiedzi.
Obecnie toczą się prace nad nowelizacją ustawy o pomocy społecznej. Zaawansowane są też prace nad zmianami w ustawie o zatrudnieniu i instytucjach rynku pracy. Od lat mówi się również o konieczności stworzenia ustawy, która regulowałaby kwestie związane ze świadczeniem usług opiekuńczych i opieką nad osobami niesamodzielnymi. Czy podczas prac nad Założeniami braliście pod uwagę to, co tam się projektuje? I vice versa?
B.G.: – Można tu jeszcze wymienić inne regulacje, dotyczące np. zdrowia czy infrastruktury. Doktor Jolanta Perek-Białas, zastępczyni przewodniczącego Rady ds. Polityki Senioralnej mówi w naszej publikacji, że taki dokument nie może być niespójny z innymi ustawami i politykami. Ja nie mam stuprocentowej pewności, że ta spójność jest. Ale też nie mam pełnej wiedzy na temat tego, jakie są działania w poszczególnych ministerstwach.
Pracy jest dużo w różnych obszarach, to często powoduje, że czasami coś schodzi na dalszy plan, potem się do tego wraca, czasem nie wraca, a czasem kończy się jakimś skandalem, że coś nie zostało uwzględnione, dostrzeżone. Tak się dzieje nie tylko w administracji publicznej, ale również w organizacjach. Dlatego ważne jest wyznaczenie priorytetów. Obawiam się, że w tym przypadku – na chwilę obecną – tego zabrakło. I spójności nie ma.
Gdy moja organizacja tworzy projekt czy program jakiegoś działania razem z innymi organizacjami, to z wszystkimi partnerami równo ustalamy, co kto może zrobić. My coś proponujemy, partnerzy się do tego odnoszą, razem ustalamy podział zadań. Tutaj ministerstwa owszem zostały zaproszone do zgłaszania swoich uwag, część z tego skorzystała, potem było to z nimi konsultowane, ale nie znalazło odzwierciedlenia w tym dokumencie.
Wyobrażam sobie, że powinni wspólnie usiąść, przeprowadzić debatę i zastanowić się, co my – jako rząd – chcemy? Zrobić takie wewnętrzne założenia. A potem skonsultować je na przykład z Radą. My mamy taką wizję. Co wy na to? Czy uważacie, że jeszcze coś należy wpisać? Najistotniejszy jednak jest sygnał ze strony rządu: my widzimy przyszłość środowisk seniorskich w Polsce w ten sposób. Wtedy jest o czym i z kim dyskutować. Nie wiem, czy tak się zadziało, ale wątpię. Może da się to naprawić na poziomie prac nad samą Długofalową Polityką Senioralną. Ale nie wiem też, czy jest szansa, by w najbliższym czasie ona powstała.
Trochę jest to niepokojące co mówisz, zwłaszcza gdy czytamy w Założeniach, że ich przyjęcie nie spowoduje dodatkowych kosztów po stronie budżetu, ponieważ jest to tylko kwestia alokacji środków, zadań, zasobów ludzkich itd. Rozumiem, że to jest możliwe wtedy, gdy sobie dokładnie określimy, ile czego gdzie mamy…
B.G.: – No, właśnie. To jest też ciekawe. Mam wrażenie, że gotowość do podjęcia tematu polityki senioralnej wynika w dużej mierze z troski o wizerunek. W praktyce określono trzy narzędzia do realizacji programu dla seniorów. Jeden to oczywiście ASOS, na to są już pieniądze. Drugie narzędzie to Rada Społeczna 50+, która ma opracować rekomendacje do Programu „Solidarność Pokoleń”, szczególnie dotyczące aktywności zawodowej osób po 60. roku życia. A trzecia noga to zdrowie, czyli działania podejmowane przez Koalicję na rzecz Zdrowego Starzenia się. Wynika z tego, że w Założeniach Długofalowej Polityki Senioralnej wykorzystano już te narzędzia, które są i jakoś funkcjonują. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej strony świadczy o pewnych działaniach zachowawczych. Oczywiście wiem, że jest kryzys i dużo się nie zrobi, ale warto by mieć chociaż wyznaczoną wizję. Docelowo dążymy do takiego i takiego stanu, robimy mapę drogową, dyskutujemy o polityce senioralnej, o programach operacyjnych i powoli o przeznaczaniu środków finansowych, o zmianie systemu. Brakuje mi takiego jasnego, otwartego komunikatu i zaproszenia do włączenia się w ten proces. Ale z drugiej strony, abym nie wyszedł na totalnego malkontenta, chciałbym podkreślić, że i tak cieszę się, że w ogóle mamy taki dokument.
Jaki jest dzisiaj obraz środowiska seniorskiego w Polsce?
B.G.: – Nie odkryję tu żadnej Ameryki. Seniorzy dzielą się na dwie grupy: na seniorów aktywnych i na seniorów zaliczanych do tzw. części socjalnej, z różnymi potrzebami. Tych aktywnych widać w uniwersytetach trzeciego wieku, ale też w wielu innych grupach, klubach seniora itd. UTW są dość widoczne, ponieważ potrafią się, mimo różnic nawet światopoglądowych, zorganizować. Dogadują się, są silnym partnerem w rozmowie z rządem i mamy tego wymierne efekty, np. w postaci zmian w ustawach czy w Programie ASOS, gdzie mocno akcentowany jest udział uniwersytetów.
A z drugiej strony mamy tę część tego środowiska, która bardziej potrzebuje wsparcia (socjalnego, medycznego, opiekuńczego itd.). Ci ludzie sami się nie zorganizują. Tu aktywne są raczej podmioty działające na ich rzecz, instytucje i organizacje. One także mogą, a nawet powinny w jakimś wymiarze uczestniczyć w budowaniu reprezentacji seniorów, ale nie mogą być jej rdzeniem. Mam tu na myśli np. Ośrodki Pomocy Społecznej czy organizacje, takie jak moja. Trudno by nam było uzyskać jakąś jednorodność. Nie taka też jest nasza rola, aby być reprezentantami środowiska seniorów. Jedno z największych wyzwań teraz polega na tym, żeby tych aktywnych seniorów angażować do działań na rzecz tych w potrzebie. Nie chodzi mi o to, żeby teraz wszyscy jako wolontariusze zaczęli pomagać niedołężnym sąsiadom. Rozumiem, że są tacy, którzy chcą odpocząć, rozwijać swoje pasje. Ale mimo wszystko warto ich namawiać, aby swoje doświadczenia i zaangażowanie wykorzystywali w życiu społecznym, aby weszli w działania na rzecz tej ogromnej grupy seniorów w trudnej sytuacji. Jest to moim zdaniem jedno z najważniejszych wyzwań.
A jak Twoim zdaniem w zapisach Założeń do Długofalowej Polityki Senioralnej wygląda rola organizacji pozarządowych?
B.G.: – Przy powstawaniu tego dokumentu bardzo zabiegano o to, aby był w miarę krótki, dlatego skrócono go do 70 stron. I dlatego też nie zagłębia się on za mocno we wszystkie obszary, chociaż niektóre są mocniej opisane, jak np. zdrowie. Mimo wszystko organizacje pozarządowe są tutaj wskazane jako ważne podmioty w obszarze aktywizacji i działań na rzecz seniorów. Ale, podkreślam jeszcze raz, to są założenia, nie sama polityka z programami operacyjnymi, czy chociażby z mapą drogową na początku.
Jedną z wątpliwości, jaką zgłosiła Rada Działalności Pożytku Publicznego, opiniując ten dokument, dotyczyła zapisanej tam promocji odrębnych programów współpracy i rad senioralnych w samorządach. Zdaniem Rady może to prowadzić do separacji organizacji seniorskich ze środowiska organizacji obywatelskich. Czy zgadzasz się z tą obawą?
B.G.: – Jako WRZOS już dłuższy czas prowadzimy debatę na temat polityki senioralnej, w tym też reprezentacji seniorów na poziomie lokalnym i ogólnopolskim. Czy jest potrzeba, czy nie? Są różne propozycje. W Parlamencie Europejskim padł na przykład pomysł, aby powołać europejski parlament seniorów. Tę ideę podjął poseł Michał Szczerba, który zaproponował, żeby z kolei zorganizować polski parlament seniorów. Środowiskom uniwersytetów trzeciego wieku ten pomysł bardzo się podoba. Ale nie wiem, na ile to będzie rzeczywiście reprezentacja.
Nam jest bliżej do idei reprezentacji organizacji senioralnych. Wszyscy się chwalą tym, że po zmianie ustawy o samorządzie zaczęły powstawać rady seniorów. Wiele środowisk uważa, że to dobrze. Te rady traktuje się jako lokalne reprezentacje seniorów. Ale trzeba pamiętać, że nie ma jasnych zapisów na jakich zasadach one powinny być tworzone. Najczęściej powołuje je samorząd. Nie są samodzielną reprezentacją, trzeba to rozróżnić. W mojej ocenie są to raczej ciała konsultacyjne, a nie reprezentacja. Oczywiście można przeprowadzić całą procedurę demokratyczną ze zgłaszaniem kandydatów przez środowiska seniorskie, ale mimo wszystko, nie zorganizujesz sektora za sektor.
Czy tworzenie rad seniorskich spowoduje separację tych środowisk od innych organizacji obywatelskich – tego nie wiem. To jest ważne pytanie, ale dla mnie istotniejsze jest, aby w ogóle dać głos seniorom. Czy to będzie w ramach już istniejących ciał dialogu czy poprzez wyodrębnione rady – możemy dyskutować, co jest lepsze. Ale głos gdzieś trzeba dać, ponieważ w mojej ocenie jest to środowisko duże, a bardzo zaniedbane. Tak jeśli chodzi o dialog, jak i o inwestycje w tych ludzi, we wsparcie liderów, umożliwienie im uczestniczenia w życiu publicznym lokalnie, regionalnie, krajowo. Osoby starsze mogą wnieść dużo do naszej debaty publicznej, ale z tego się nie korzysta, ograniczając ich tylko do określonych tematów. Jak rady seniorów, to tylko do spraw dotyczących seniorów.
A czym mogłyby się zajmować takie rady na przykład?
B.G.: – Daleko nie szukając podam przykład z Olsztyna. Tamtejsi seniorzy z Uniwersytetu Trzeciego Wieku powiedzieli, że warto powołać taką radę i będą do tego dążyć. A mają wiele ciekawych spostrzeżeń dotyczących miasta. Jedno z nich to fakt, że stworzono buspasy do Kortowa, czyli miasteczka akademickiego w Olsztynie. A seniorzy uważają, że studenci bez większych problemów sobie dojadą tą komunikacją jaka jest, a buspasy powinny służyć pozostałym mieszkańcom w sprawnym dotarciu do pracy. Seniorzy mają całościowe patrzenie na swoją społeczność, czy to jest miasto, czy województwo, czy kraj i powinni mieć wpływ na to, co się tam dzieje. A ponieważ nie mają, to należy – w mojej ocenie – jakoś to wyodrębnić.
Czyli osobne rady?
B.G.: – Jeżeli jest na to wola i jest ktoś, kto to pociągnie, i nie będzie upolitycznienia, to dlaczego nie. Zadbałbym jedynie o pewien stopień spójności między regionami, które wiadomo, że są różnorodne. Ale przyglądam się temu życzliwie. Zresztą nasze województwo – warmińsko-mazurskie – jest pokazywane jako przykład systemowych działań na rzecz osób starszych. Program na rzecz osób starszych zainicjowały organizacje i brały udział w jego tworzeniu, odpowiadaliśmy za ten proces. Teraz powstała kontynuacja tego dokumentu – polityka senioralna województwa warmińsko-mazurskiego. Tu także pracowaliśmy nad nią razem z urzędem marszałkowskim i realizujemy wiele zapisanych tam założeń. Pracujemy także nad budową reprezentacji seniorów. Cztery lata temu powstała grupa robocza, która wypracowała założenia do stworzenia wojewódzkiej rady seniorów. Jest to proces długotrwały, czasochłonny i pracochłonny. Założenie jest bowiem takie, iż wojewódzką radę tworzą reprezentanci rad powiatowych, które trzeba najpierw powołać.
Czy i czego oczekiwałbyś od organizacji pozarządowych, aby debata wokół długofalowej polityki senioralnej nadal się toczyła? Jakieś zadania dla nich?
B.G.: – Wśród organizacji pozarządowych brakuje silnej koalicji, która mogłaby się w taką debatę włączyć. W Radzie ds. Polityki Senioralnej są przedstawiciele organizacji pozarządowych, były też głosy organizacji spoza niej, ale takiego wyraźnego głosu środowiska pozarządowego w rozmowie nad Założeniami nie było. Może dlatego, że ten dokument, chociaż ma pewne braki, nie jest na tyle kontrowersyjny, by wywołał poruszenie. Może to jeszcze nie czas na taką koalicję. To wynika trochę ze specyfiki sektora. Uniwersytety Trzeciego Wieku dobrze sobie radzą i są skuteczne w zabieganiu o swoje interesy. Ale gorzej to wygląda, jeśli chodzi o całe środowisko. A jest tu przecież wielu aktorów, jak chociażby właśnie organizacje świadczące usługi socjalne dla seniorów, czy organizacje członkowskie jak Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Prężnie też działa w tym obszarze Rzecznik Praw Obywatelskich.
Niedawno UTW wystosowały pismo, w którym zwracają uwagę właśnie na to, jakie działania i ruchy powinny zostać podjęte w ramach polityki wobec seniorów. I dlatego z Uniwersytetami rząd się liczy. Fajnie by było, aby takie stanowisko wyszło też od całego sektora. Oczekiwałbym jakiegoś spójnego głosu organizacji, także debaty. Wiem, że w różnych środowiskach rozmowy się toczą, ale to nie przekłada się na całościowy i wspólny głos.
Jest też pytanie, jak podchodzimy do tych Założeń? Czy cieszymy się, że je mamy, czy jednak traktujemy je jako materiał wyjściowy do dyskusji. Dyskusji, w oparciu o wnioski z której budujemy politykę senioralną już z konkretnymi działaniami. Powinniśmy wszyscy sobie na to pytanie odpowiedzieć. Wydaje mi się, że nie byłoby źle, gdyby taka debata, jako kontynuacja pewnego porozumienia, się odbyła. Nawet gdyby w jej wyniku pojawiły się nowe zagadnienia. Zawsze można przecież uaktualnić założenia już na poziomie polityki senioralnej.
Bartłomiej Głuszak jest prezesem Federacji Organizacji Socjalnych Województwa Warmińsko-Mazurskiego FOSa oraz wiceprezesem Wspólnoty Roboczej Związków Organizacji Socjalnych WRZOS.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.