To jest twój tata – tłumaczyłam Kubusiowi, kiedy był jeszcze niemowlęciem – pokazując mu portret Piotra. Z czasem Kuba sam najpierw podpełzał, a potem podchodził coraz pewniejszym krokiem pod ścianę i z uśmiechem wskazywał na zdjęcie ojca. Nie spotkali się nigdy. Piotr był policjantem. Zginął na tydzień przed narodzinami Kuby – wspomina Agnieszka, mama Kuby.
„Byłem na spotkaniu. Jadę na następne. Kocham cię”. Takim wyznaniem Piotr kończył każdą naszą rozmowę. Tę o poranku 10 marca 2017 również. Słuchając Piotra, siedziałam na kanapie i gładziłam ogromny brzuch, w którym rozpierał się 9-miesięczny Kuba. O tym, że będzie syn, wiedzieliśmy od dawna. O tym, że będzie miał na imię Jakub, postanowiłam ja po pewnej szaleńczej akcji piłkarza Kuby Błaszczykowskiego, podczas jednego z meczów polskiej reprezentacji. I to zanim poznałam Piotra. Nie sprzeciwił się. Też lubił piłkę nożną.
Dzień mi się dłużył. Niewiele już mogłam zrobić. Oglądać telewizję, słuchać radia, czytać książki, „buszować” po internecie… Zajrzałam na lokalny serwis informacyjny. W gazecie on-line właśnie opublikowali informację z ostatniej chwili, że na przejeździe kolejowym zdarzył się wypadek, że jest ofiara. Pamiętałam, że tamtą drogą miał jechać Piotr. Zaczęłam wiązać fakty… Zadzwoniłam do „chłopaków” na komisariat, modląc się w duchu, żeby to nie chodziło o Piotra. – „No i co ja ci mam powiedzieć…?” – wydukał drżącym głosem kolega Piotra, który odebrał telefon. Nie mógł mnie poinformować tak wprost. Oficjalnie zrobili to policjanci z patrolu, którzy przyjechali jakiś czas później.
Miałam 39 lat i byłam w pierwszej ciąży. Bałam się o dziecko. Czy ten cały piekielny stres nie przyśpieszy porodu. Wstrząśnięta, drżąca, spłakana zadzwoniłam do siostry. Przyjechała niemal natychmiast i zabrała mnie do szpitala. Tam przebadali i dziecko, i mnie. – Na razie wszystko w porządku. Poczekamy na naturalną akcję porodową – zdecydowała moja lekarka. Jednak w wyznaczonym terminie porodu siłami natury nie zaryzykowała. Tętno dziecka zaczęło słabnąć. Urodziłam Kubę przez cesarskie cięcie.
Płakałam wieczorami. Kiedy Kubuś zasypiał. Kiedy wyszli już wszyscy, którzy w ciągu dnia mi pomagali. Tak było przez pierwsze tygodnie po śmierci Piotra i narodzinach Kuby. Poszczególnych dni i zdarzeń nie pamiętam. Zlewają mi się, mącą, „wchodzą na siebie”. Nie pamiętam też chwili, kiedy poczułam siłę pierwotnego instynktu przetrwania. Coś we mnie zaczęło najpierw szeptać, potem krzyczeć: „Zostałaś sama. Masz dziecko. Musisz je wychować tak, aby ani ono, ani nikt inny nie powiedzieli ci, że nie dałaś rady. Bo ty mocna kobieta przecież jesteś”. Znalazłam psychologa. Rozpoczęłam terapię. Już nie płaczę, gdy Kuba zaśnie. Ale gdy wspominam tamten czas, wciąż czuję się rozedrgana.
Portret Piotra powiesiłam w dziennym pokoju. Kiedy Kuba był maleńki, brałam go w ramiona, podchodziłam do zdjęcia i pokazywałam: „Zobacz, to jest twój tata”. Robiłam to tak często, że gdy Kuba miał 8 miesięcy i zaczął raczkować, a ktoś zapytał go, gdzie jest jego tata, to zaraz podpełzał do ściany i wskazywał na portret. Po raz pierwszy zapytał, gdzie jest tata, gdy miał cztery lata. Odpowiedziałam, że tata umarł i jest w niebie. Jak tata umarł, Kuba zapytał całkiem niedawno. – Gdyby wybrał inną drogę, to byłby razem z nami – skomentował syn dojrzale, gdy powiedziałam mu o wypadku.
Kuba słucha ciekawie opowieści o tacie. Tata to dla niego ktoś, kto śpiewał mu piosenki i mówił do niego: „nasz Kubolku”, gdy jeszcze był w moim brzuchu. Ktoś, kto kupił dla niego łóżeczko. Ktoś, kto złożył dla niego szafę. Czuje, że to ktoś ważny. Także i dla mnie. Kiedy więc Kuba widzi, że przy wspomnieniach o Piotrze zbiera mi się na płacz, natychmiast podsuwa mi chusteczkę…
Męski świat Kubę fascynuje. Tym bardziej że mężczyzn w rodzinie ma niewielu. Miałam nadzieję, że takim „przewodnikiem” po męskich sprawach będzie dla Kuby jego wujek, mąż mojej siostry. Niestety, on również zmarł. Dziadka Kuba uwielbia, ale silniejszą więź ma z babcią. Widzę więc, jak Kuba obserwuje, podpatruje i chłonie każdy słowo, gest, zachowanie mężczyzn, których spotyka na co dzień. A to pana od remontu, a to instruktora pływania na basenie. Obecnym „guru” Kuby jest jego trener piłki nożnej. Pół roku temu syn powiedział mi, że nie miałby nic przeciwko temu, gdybym wyszła za mąż. Zaskoczył mnie… Ja o nowym związku nie myślę…
Pasją Kuby są pociągi. Uwielbia zwiedzać stacje kolejowe, patrzeć godzinami na pędzące składy. Czy dlatego, że gdy był mały, to chodziłam z nim na spacery do parku w pobliżu torów kolejowych? A może taka przewrotność losu… Kuba lubi też klocki. Zbiera elementy i układa z nich to, co akurat zobaczył. A po zabawie wszystko odkłada na miejsce. Porządnicki jest bardzo. Szkoła go fascynuje. Wprost nie może doczekać się poniedziałku. Nie przeszkadza mu nawet to, że musi wstać o wiele wcześniej niż koledzy, aby do tej szkoły dojechać. Kuba lubi też ruch. Jeździ na rowerze, wspina się w parkach linowych. Lubi też porządek.
W pierwszym kontakcie skryty, nieśmiały, milczący. Otwiera się i rozkręca gadanie, gdy kogoś pozna bliżej. Wydawałoby się, że wszystko jest z Kubą w porządku. Niestety…
Kuba przyszedł na świat niedotleniony. O tym, że może mieć pewne deficyty rozwojowe, uprzedzono mnie już w szpitalu. Faktycznie, początki Kuba miał trudniejsze niż inne dzieci, ale sobie poradził. Dziś pozostała mu nadwrażliwość słuchowa i zaburzona integracja sensoryczna. Nie czuje do końca swojego ciała i nie potrafi go całkowicie kontrolować. Jeszcze nie. Dzięki specjalistycznej terapii robi coraz większe postępy. A to, że chodzi na terapię możliwe jest dzięki Fundacji Dorastaj z Nami.
Kuba jest Podopiecznym Fundacji Dorastaj z Nami od września 2022 roku. Pamiętam pierwsze spotkanie z pracownikami Fundacji i zjazd rodzin Fundacyjnych w lipcu 2023 roku nad Zalewem Zegrzyńskim. Pierwszy raz od narodzin Kuby, poczułam całą sobą, że i ja, i moje dziecko jesteśmy ważni, w centrum uwagi, mile widziani. A przyznaję, że bałam się tego wyjazdu. Obawiałam się, że zostanę zmuszona do zwierzeń i wrócę do domu w kiepskim stanie psychicznym. Tymczasem, wciąż pozostaję pod ogromnym wrażeniem taktu, empatii, życzliwości i zrozumienia, z jakim traktowano nas oboje.
Oprócz pieniędzy na zajęcia terapeutyczne, które pozwolą Kubie w pełni rozwinąć się, aby dotrzymał kroku rówieśnikom, otrzymaliśmy także wsparcie Doradcy Edukacyjnego, który poprowadzi syna na ścieżce szkolnej. To ogromnie ważne dla dziecka, które straciło ojca.
Bo dla Ciebie zginął policjant. Dla Kuby to był jego tata. Dziękuję, że przeczytałeś, przeczytałaś naszą historię. Ale też proszę – pomóż, by mojemu dziecku chciało się żyć!
Źródło: Fundacja Dorastaj z Nami