Na Saskiej Kępie pojawił się mural upamiętniający noc kryształową. - Do tego prowadzą poglądy faszystowskie - mówią organizatorzy z Porozumienia 11 Listopada, którzy chcą oprotestować środowy marsz ONR.
"Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było" - słowa niemieckiego pastora Martina Niemöllera, zapisane w 1942 roku w obozie w Dachau, widnieją od wczoraj na ścianie przy skrzyżowaniu alei Stanów Zjednoczonych i Wału Miedzeszyńskiego.
Autorem graffiti jest Dariusz Paczkowski z grupy 3fala znanej z tworzenia zaangażowanej sztuki ulicy.
Podczas malowania oparte o mural, pozbawione szyb okienne ramy przypominały o kilogramach szkła ze zniszczonych żydowskich mieszkań i sklepów zalegających na ulicach niemieckich miast 71 lat temu. Noc z 9 na 10 listopada 1938 roku była pierwszym pogromem Żydów zainicjowanym przez władze państwowe.
- Chcieliśmy przypomnieć te tragiczne wydarzenia. A także zwrócić uwagę, że noc kryształowa i zbliżający się marsz ONR mają ze sobą więcej wspólnego niż tylko bliskość dat w kalendarzu - powiedziała Aldona Szymańska z Porozumienia 11 Listopada, które było organizatorem happeningu.
"Tak zwana blokada antyfaszystowska to nic innego jak kolejna próba awantury ze strony działaczy anarchistycznych i skrajnie lewackich. Środowiska te znane są ze skrajnej nienawiści do patriotyzmu i do idei narodowej. Zapewne liczą na atak na naszą manifestację" - uważa rzecznik ONR, który nie przedstawia się z nazwiska, a wypowiedź przysłał mejlem.
- Pikietujemy legalnie. Chcemy sprzeciwić się hasłom typu "Polska cała tylko biała" i "Polska dla Polaków", które wznoszą narodowcy. Chcemy zaprotestować przeciwko przemarszowi radykalnego ugrupowaniu o poglądach neofaszystowskich. Zwłaszcza w taki dzień jak Święto Niepodległości - odpowiada Aldona Szymańska. - Zapraszamy warszawiaków, którzy nie zgadzają się na ksenofobię i antysemityzm w Warszawie - dodaje.
- Odnoszę wrażenie, że ci, którzy wychodzą na marsz, czują po prostu tęsknotę za militaryzmem, dyktaturą, za stukotem butów po bruku. Że jak zapalą pochodnie, to już zupełnie pięknie będzie. Jednak gdyby zapytać takiego uczestnika demonstracji: "Po co tu właściwie idziesz?", to oprócz paru haseł nie powiedziałby nic. Wydaje mi się, że dzisiejsi narodowcy to parodia ONR sprzed wojny. Co wcale nie znaczy, że są mniej niebezpieczni - powiedział, wpatrując się w powstający mural, Piotr Kadleik, przewodniczący Gminy Żydowskiej w Warszawie.
Źródło: http://miasta.gazeta.pl/warszawa