Od 1 października 2008 roku Fundusz Alimentacyjny, zlikwidowany w maju 2004 r., ponownie rozpoczął swoją działalność. Wedle ustawy z 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów, dotychczas wypłacana zaliczka alimentacyjna zostaje zastąpiona świadczeniem z Funduszu Alimentacyjnego. Nowością w ustawie jest rozszerzenie instrumentów prawnych mających poprawić egzekucję alimentów oraz możliwość korzystania z Funduszu Alimentacyjnego, nie tylko przez rodziców samotnie wychowujący dzieci, ale również przez tych, którzy zawarli nowy związek małżeński.
Powrót Funduszu Alimentacyjnego to duży sukces samotnych matek. To one od 2004 r. walczył o przywrócenie Funduszu. „W 2003 roku, tuż przed świętami, rząd SLD przegłosował ustawę o świadczeniach rodzinnych i zlikwidował Fundusz Alimentacyjny - mówi prezes Stowarzyszenia Damy Radę - Beata Miros. Wybrano najprostszą drogę - nie mogąc sobie poradzić ze ściągalnością alimentów, zlikwidowano Fundusz. Zaliczka alimentacyjna - nowe świadczenie zastępujące Fundusz - była fatalnym rozwiązaniem z dwóch powodów: po pierwsze zaostrzono warunki przyznawania pieniędzy, to znaczy o wiele mniej osób mogło skorzystać z tego świadczenia - np. tylko rodzice samotnie wychowujący dzieci, po drugie wysokość tego świadczenia była o wiele niższa: kwota wynosiła 170 zł. Ta zmiana doprowadziła do drastycznego pogorszenia sytuacji finansowej rodziców, w przeważającej części matek samotnie wychowujących dzieci. Dodatkową konsekwencją, tej decyzji była fala rozwodów.”
Na znak protestu przeciwko likwidacji Funduszu Alimentacyjnego w
2004 roku powstało stowarzyszenie „Damy Radę”. Zjednoczone kobiety
pikietowały pod Sejmem, zbierały podpisy pod postulatami, które
wysyłały do posłów, dzięki prawnemu wsparciu uruchomiły pracę nad
obywatelskim projektem ustawy. Cztery lata ciężkiej pracy
zaowocowały przywróceniem Funduszu Alimentacyjnego.
Nowością proponowaną przez obecną ustawę jest możliwość korzystania z Funduszu Alimentacyjnego również przez rodziców, którzy zawarli nowy związek małżeński. Wypłacaną wcześniej zaliczkę alimentacyjną otrzymywały generalnie (tzn. z pewnymi wyjątkami) tylko osoby samotnie wychowujące dzieci. Z tej zmiany bardzo chętnie skorzysta Pani Małgosia, która do października 2008 była przez system wykluczona. „Jestem mamą 3. dzieci: 8-letniego Patryka, 10-letniej Kamili i 12-letniej Marty. Na każde z dzieci mam zasądzone po 350 zł alimentów. Niestety ojciec dzieci uporczywie uchyla się od płacenia i od ponad 6 lat nie dostałam od niego nawet złotówki. Wiem, że przebywa poza krajem. Niestety nie mogłam się starać o wypłatę świadczeń gdyż były one przeznaczone tylko dla matek samotnie wychowujących dzieci. Ja natomiast wyszłam ponownie za mąż, co przesądziło o braku pomocy ze strony państwa. Bardzo ucieszyły mnie obecne zmiany - mój budżet domowy zyska 1050 zł, a ja nie będę już miała poczucia, że moje dzieci są dyskryminowane, tylko dlatego, że ponownie ułożyłam sobie życie osobiste.”
Większość zainteresowanych powrotem Funduszu Alimentacyjnego pokłada duże nadzieje w nowych rozwiązaniach prawnych - egzekucji alimentów. Wachlarz możliwości w nowej ustawie został rozszerzony. Od października 2008 r. dłużników ścigać będą nie tylko komornicy, ale też urzędy skarbowe i gmina.
Prezes Stowarzyszenia „Damy Radę”: „Obecne zapisy w ustawie
powinny ułatwić egzekucję alimentów. Oczywiście pod jednym
warunkiem, że urzędnicy będą z nich korzystać. Dotychczas tylko
rodzic (matka lub ojciec) mógł wystąpić i ścigać dłużnika
niepłacącego na swoje dziecko np. poprzez zgłoszenie sprawy do
prokuratury oraz komornika. Natomiast teraz sytuacja zmienia się o
tyle, że takie uprawnienia i narzędzia służące do ściągnięcia
alimentów dostaje również gmina, wypłacająca świadczenia
alimentacyjne. I w jej interesie będzie dbać o ściągalność tych
alimentów, gdyż z każdej wyegzekwowanej kwoty zostawia dla siebie
20%. Od większość dłużników alimentacyjnych nie można wyegzekwować
świadczenia gdyż ukrywają oni swoje dochody, pracując w szarej
strefie. W sądzie czy komornikowi podają, że są bez pracy. Teraz
jednak, jeśli będą powoływać się na brak zatrudnienia, gmina każe
się zarejestrować w urzędzie pracy, skąd będą kierowani do robót
publicznych. Takiemu dłużnikowi nie będzie się opłacało na przykład
strzyc trawniki czy podlewać kwiatki na skwerze miejskim za
śmieszne pieniądze, więc więcej będzie zainteresowanych
płaceniem.”
Kolejnym środkiem perswazji, który może zostać użyty, przez
gminę, przeciw uchylającemu się od płacenia jest odebranie prawa
jazdy. Niewywiązujący się z obowiązku alimentacyjnego rodzic
zostanie zgłoszony przez gminę do Krajowego Rejestru Długów. Wpis
pozostanie tam do czasu, aż gmina poinformuję, że wszystkie
zaległości zostały uregulowane. Po upływie 6 miesięcy niepłacenia
komornik może wpisać dłużnika także do Krajowego Rejestru
Sądowego.
Beata Miros - Prezes Stowarzyszenia „Damy Radę” - „mam
nadzieję, że te wszystkie instrumenty prawne będą wykorzystywane
przez urzędników. Trzeba nadmienić, że już wcześniej były sankcje,
które można było zastosować w stosunku do niesolidnych
rodziców jednak problem polegał na tym, że nie były one
wykorzystywane.”
Wedle obowiązującej ustawy z Funduszu Alimentacyjnego mogą korzystać osoby, które mają zasądzone alimenty, przez dwa miesiące bezskutecznie starały się je wyegzekwować, a ich miesięczny dochód nie przekracza 725 zł na osobę. Fundusz wypłaca jedynie taką kwotę, jaką przyznał sąd, jednak nie może ona przekraczać 500 zł na jedno dziecko. Jest to maksymalna kwota wypłacalna przez Fundusz.
Zdaniem Beaty Miros w ogóle nie powinno być limitu dochodowego,
gdyż polskie prawodawstwo przewiduje obowiązek alimentacyjny -
co oznacza, że płacenie alimentów nie jest wyrazem dobrej woli, ale
prawnym obowiązkiem, od którego uchylanie się jest karane. W
sytuacji, kiedy ściąganie alimentów jest niemożliwe, obowiązek
alimentacyjny przejmuje państwo. Ustalenie limitu na poziomie 725
zł na osobę w rodzinie jest bardzo krzywdzące, dla bardziej
przedsiębiorczych rodziców. Wystarczy, że samotna matka, mająca
jedno dziecko zarabia 1600 zł, i już nie może skorzystać z Funduszu
Alimentacyjnego, a co za tym idzie zostaje jej tylko jedno
narzędzie umożliwiające ściągnięcie alimentów, zgłoszenie sprawy do
komornika. Wszystkie nowe narzędzia perswazji, umożliwiające
wyegzekwowanie alimentów, zapisane w nowej ustawie, są poza jej
zasięgiem. Nie jest to trafne rozwiązanie, gdyż te kobiety zostają
znowu osamotnione w walce z niesolidnym ojcem. Dla tej grupy
rodziców sytuacja nie ulegnie zmianie.”
„Wiązałam duże nadzieje, z powrotem Funduszu Alimentacyjnego -
opowiada Agnieszka, matka dwóch synów - od lat nie mogę
wyegzekwować od mojego byłego męża alimentów, zresztą nie tylko ja,
komornik również. Kiedy kryterium ustalono na poziomie 725 zł na
osobę w rodzinie, okazało się, że niestety nie będę mogła
skorzystać z dobrodziejstw Funduszu Alimentacyjnego. Moja pensja
wynosi 2200 zł czyli mam 733 zł na osobę w rodzinie. Przekraczam
ustalony limit o 8 złotych. W mojej sytuacji nic nie ulegnie
zmianie. Nadal będę razem z komornikiem liczyć na to, że kiedyś uda
się złapać byłego męża na oficjalnym stanowisku pracy, co umożliwi
zajęcie komornikowi części jego wynagrodzenia.”
W Polsce jest przyzwolenie społeczne na niepłacenie alimentów. Zdaniem Beaty Miros bez zmiany tego podejścia, można zapomnieć o skutecznym egzekwowaniu obowiązku alimentacyjnego.
„Wsparcie z jakim spotyka się dłużnik alimentacyjny jest
ogromne. Przede wszystkim uzyskuje go najpierw w najbliższym
otoczeniu, u matki, ojca czy siostry, którzy pomagają mu w
uchylaniu się od płacenia alimentów poprzez uciekanie z majątkiem
lub zatajanie miejsca pracy. Kolejne wsparcie jakie otrzymuje to
przyzwolenie społeczne. Posiadanie wizerunku dłużnika
alimentacyjnego w Polsce nie jest czymś negatywnym, dłużnik
traktowany jest bardzo pobłażliwie i to na każdym szczeblu
począwszy od prokuratury - często umarzane są sprawy alimentacyjne
z powodu małej szkodliwości czynu, skończywszy na posłach, czy
kolegach z pracy. Ten bardzo dziwny rodzaj solidarności, skierowany
jest przeciw dziecku. Trzeba to jasno powiedzieć: dziecko za te
pieniądze mogłoby mieć np. śniadanie do szkoły. Z kolei matka
starająca się o alimenty takiego wsparcia nie dostaje. W
instytucjach państwowych, ale nie tylko, często słyszy pytanie:
Dlaczego inni podatnicy mają łożyć na utrzymanie jej dzieci?"
Inny przykład: osoba nie płacąca alimentów jest wpisywana do
rejestru dłużników dopiero po sześciu miesiącach niepłacenia,
natomiast matki nie mogące zapłacić za telefon - gdyż budżety im
się nie zamykają i pieniędzy ciągle brakuję - już po 2 miesiącach
widnieją w rejestrze dłużników. Łagodność z jaką traktowany jest
dłużnik alimentacyjny w Polsce to pilna kwestia do zmiany.
Konieczne jest inne nastawienie. Trzeba pamiętać, że ten cały układ
ma ofiary: są nimi dzieci. W Unii Europejskiej ściągalność
alimentów wynosi od 80% do 90%. W Polsce zaledwie 13-14%. Ale
tam nie ma przyzwolenia społecznego na niepłacenie alimentów.
Dłużnik Alimentacyjny jest potępiany społecznie.