Nowelizacja prawa geologicznego groźna dla właścicieli nieruchomości i samorządów
Organizacje społeczne ostrzegają posłów i posłanki przed przyjęciem rządowego projektu zmiany prawa geologicznego i górniczego, który wpłynął do Sejmu na początku maja, a wczoraj został skierowany do pierwszego czytania w komisjach. Głosy sprzeciwu płyną także ze strony samorządów. Projekt wprowadza nowe regulacje m. in. w zakresie ochrony złóż, które bardzo znacząco ingerują w prawo własności nieruchomości oraz we władztwo planistyczne gmin.
Jak zauważają Frank Bold i Fundacja RT-ON, planowane przepisy pozwolą ministrowi klimatu i środowiska arbitralnie decydować o tym, które złoża w Polsce zostaną uznane za strategiczne i gdzie w związku z tym wprowadzić np. zakaz zabudowy.
Gminy będą zobowiązane do uwzględnienia decyzji ministra w dokumentach planistycznych bez możliwości odwołania się od niej do niezawisłego sądu. A właściciele nieruchomości położonych na terenie złóż strategicznych nie będą mieli prawa do żadnego odszkodowania za spadek wartości działki czy ograniczenie prawa do korzystania z niej.
– Przesłanki uznania złoża za strategiczne ustalono w sposób tak ogólny, że nietrudno sobie wyobrazić, jak mapa kraju zapełnia się terenami, na których niemożliwe będą jakiekolwiek inwestycje prywatne i publiczne, jak choćby zbudowanie domu jednorodzinnego na własnej działce czy nowej drogi gminnej. I to przy braku faktycznych planów wydobycia w tym miejscu – mówi Miłosz Jakubowski, radca prawny z Fundacji Frank Bold.
Nowe przepisy dotyczą kopalin objętych tzw. własnością górniczą Skarbu Państwa (takich jak węgiel, rudy metali i pierwiastków promieniotwórczych, siarka, sól, gips, kamienie szlachetne, pierwiastki ziem rzadkich, metan, gazy szlachetne), ale także np. złóż piasków i żwirów.
– Wróci stan ciągłej niepewności dla mieszkańców terenów, na których zlokalizowane są złoża węgla brunatnego. W Gubinie i Brodach, Złoczewie, Legnicy czy w Wielkopolsce Południowej i Wschodniej już niemal zapomniano o nierealistycznych planach budowy nowych odkrywkowych kopalń. Wraz z nowelizacją prawa geologicznego temat ten powróci w najgorszym możliwym wydaniu, blokując rozwój gmin na dekady, mimo że wydobycie węgla nigdy tam nie dojdzie do skutku – m.in. ze względu na brak realnych możliwości finansowania i ubezpieczenia inwestycji górniczych przez banki i towarzystwa ubezpieczeniowe – mówi Tomasz Waśniewski, prezes Fundacji RT-ON.
– Konsekwencje nowelizacji boleśnie dotkną też Śląsk. Bardzo prawdopodobne objęcie nowymi zasadami ochrony złóż węgla kamiennego spowoduje ograniczenia choćby w rozwoju budownictwa wielorodzinnego czy przyciąganiu inwestorów przemysłowych, znacząco obniżając tym samym atrakcyjność regionu – dodaje Waśniewski.
Fundacje RT-ON i Frank Bold zaapelowały do posłów i posłanek o odrzucenie szkodliwych zapisów nowelizacji w trakcie prac legislacyjnych. Swój sprzeciw wyraziło także Stowarzyszenie Samorządów Południowo-Zachodniej Wielkopolski „Samorząd dla Zrównoważonego Rozwoju”, wysyłając do Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa opinie prawne wskazujące m.in. na to, że nowelizacja ogranicza kompetencje samorządu gminnego i jest niezgodna z konstytucją.
– Na terenie gminy Krobia znajdują się złoża węgla brunatnego. W przeszłości jedna ze spółek węglowych była zainteresowana próbnymi odwiertami w celu ich zbadania i dalszej eksploatacji, lecz budowa odkrywkowej kopalni była tu zawsze mało realistyczna ze względu na protesty społeczne oraz silny i zorganizowany sprzeciw samorządowców, przedsiębiorców i rolników. Tymczasem proponuje się przepisy, które umożliwią tzw. ochronę złoża wbrew woli mieszkańców i interesom gminy – mówi Łukasz Kubiak, burmistrz wielkopolskiej Krobi i skarbnik Stowarzyszenia „Samorząd dla Zrównoważonego Rozwoju".
– Decyzje będzie podejmował minister w Warszawie, a z ich opłakanymi skutkami będziemy zmagać się my, samorządowcy. To na gminy i powiaty spadnie gniew mieszkańców, którzy nie będą mogli wybudować sobie domu, zakładu pracy czy rolników, którym uniemożliwi się gospodarowanie na ich własnej ziemi. To ograniczenie prawa własności mieszkańców i władztwa planistycznego samorządów – dodaje burmistrz.
Źródło: Fundacja Frank Bold