Za parę miesięcy przestanie obowiązywać plan rewitalizacji Warszawy, dlatego władze miasta w porozumieniu z organizacjami i mieszkańcami pracują nad kolejnym. Tym razem ma być zintegrowany i konsekwentnie odmieniać oblicze Warszawy.
Rewitalizacja do centralizacji
Dokument, który będzie w Warszawie wytyczał ramy dla rewitalizacji, jest określony jako Zintegrowany Program Rewitalizacji na lata 2014-2020. Mimo konkretnej nazwy i konkretnych planów, do opracowania ZPR została jeszcze długa droga. Na razie gotowe są jedynie założenia do programu, w najbliższych tygodniach będą nad nimi debatować mieszkańcy, a dopiero później, najprawdopodobniej w lipcu gotowy dokument trafi pod obrady Rady Miasta.
Zdaniem Michała Olszewskiego, zastępcy prezydent Warszawy, o dokładnej zawartości ZPR jeszcze za wcześnie jest mówić, jasny jest już natomiast kierunek, w jakim miasto chce podążać jeśli chodzi o rewitalizację. Ten kierunek to centralizacja.
– Poprzedni program realizowały poszczególne dzielnice, tym razem tak nie będzie. To miasto będzie odpowiadało za całość rewitalizacji w mieście i to miasto weźmie też na siebie większą część pracy, jeśli chodzi o realizowanie planu – tłumaczy wiceprezydent Olszewski.
Miasto ma się skupić nie tylko na kwestiach związanych z infrastrukturą czy budownictwem. Dzięki centralnemu zarządzaniu, rewitalizacja pozwoli wyrównywać dzielnice także pod względem społecznym. To jedna z najważniejszych wad poprzedniego programu, która tym razem ma zostać wyeliminowana. Choć w poprzednich latach miasto wydało na rewitalizację ponad 360 milionów złotych, okazuje się, że najbardziej potrzebujące obszary dostały tylko jedną trzecią z tej puli. Zdaniem wiceprezydenta to za mało: – Dlatego tym razem chcemy skoncentrowanych działań – dodaje.
Punkt ciężkości
Władze Warszawy nie ukrywają, że nowy program rewitalizacji ma dotyczyć przede wszystkim Pragi. Jak mówią urzędnicy, ta część Warszawy przez lata była zapominana lub pomijana, co ma swoje niedobre skutki. Do 2020 roku miasto chce więc nadrobić część zaległości.
– Pragę rozumiemy bardzo szeroko, nie tylko przez pryzmat Starej czy Nowej Pragi, ale dla nas jest to dzisiaj także kawałek przemysłowego Targówka, kawałek Bródna, chodzi też o dzielnice mieszkaniowe. To są dzisiaj tereny, które stanowią większą część prawobrzeżnej Warszawy, a ta z kolei według wskaźników i naszych obserwacji jest dziś obszarem kryzysowym – mówi Olszewski.
Zmiana będzie polegała na stopniowym przenoszeniu na prawą stronę Wisły wielu kluczowych z punktu widzenia całej Warszawy projektów. Są już przykłady takich działań, a wśród nich można wymienić Muzeum Warszawskiej Pragi czy Centrum Kreatywności. – Chcemy to kontynuować, chcemy potraktować Pragę jako dzielnicę, która rozwija się nie tylko poprzez budowę infrastruktury, ale także dzielnicę, która we współpracy z lokalnymi partnerami rozwija się społecznie i dostaje coraz więcej ogólnomiejskich funkcji aktywizujących cały obszar – podkreśla wiceprezydent.
W opracowywanie włączyły się aktywnie władze dzielnic, w tym Dzielnica Praga Północ. Jej burmistrz Piotr Zalewski wymienia dwa obszary, na których działania rewitalizacyjne powinny nabrać tempa jak najszybciej: – Pierwszy z nich to obszar roboczo nazwany „Brzeskim”, drugi obszar to „Stalowa”. Środki, które są potrzebne na te obszary są naprawdę duże – mówi i po chwili namysłu dodaje: – W pierwszej kolejności powinniśmy zająć się obszarem „Brzeskiej”, tak żeby cały obszar nadążył za taką inwestycją, jak choćby pobliska budowa metra – mówi.
O ile większość warszawskich dzielnic będzie mogła przystąpić do Zintegrowanego Programu Rewitalizacji dobrowolnie, o tyle dla Pragi Północ, Pragi Południa i Targówka będzie on obligatoryjny.
Co będzie rewitalizowane?
W zarysie nowego planu rewitalizacji na razie nie ma szczegółów, urzędnicy opracowali już jednak główne kategorie miejskiej rewitalizacji Pragi. Mowa jest w nich o rewitalizacji infrastruktury, integracji mieszkańców i wprowadzeniu funkcji kulturalnych, gospodarczych czy turystycznych. Ma też mieć miejsce poprawa jakości przestrzeni. – W tym obszarze szczególnie ważny będzie głos mieszkańców i trzeba poprawiać jakość przestrzeni małymi fragmentami – mówi wiceprezydent Olszewski i dodaje, że mimo to do 2020 roku Praga może zupełnie zmienić swoje oblicze: – Będziemy podejmować bardzo poważne decyzje. Być może gdzieś będzie trzeba obniżyć klasę drogi, gdzieś zamienić drogę tylko w ciąg pieszy. Wszystko będzie zależało od potrzeb mieszkańców Warszawy – mówi.
Każdy projekt, który powstanie w ramach Zintegrowanego Programu Rewitalizacji będzie wdrażany nie tylko z udziałem mieszkańców, ale również organizacji pozarządowych czy innych społecznych partnerów. Miasto obiecuje więc nie wylewać dziecka z kąpielą, ale tam gdzie jest to zasadne, kontynuować już podjęte działania na rzecz rewitalizacji.
Kto zapłaci za projekty?
Skupienie uwagi na prawobrzeżnej części Warszawy w ciągu najbliższych kilku lat będzie sprawiało, że i to miejsce stanie się na mapie Warszawy epicentrum realizowania najważniejszych i największych projektów kulturalnych czy społecznych. Sam program nie będzie jednak zakładał wybierania i finansowania tych inicjatyw. Choć ZPR będzie rekomendowało Pragę jako obszar, gdzie powinny koncentrować się zarówno fundusze miejskie jak i unijne, bezpośredniego przełożenia na to, czy te środki akurat tam trafią czy nie, nie będzie.
– Trzeba to wyraźnie podkreślić, że Zintegrowany Program Rewitalizacji sam w sobie nie jest obietnicą finansowania ze środków unijnych, nie ulega jednak wątpliwości, że obszary w nim opisane, będą w ciągu kolejnych lat priorytetowe – mówi Michał Olszewski, który jednocześnie przyznaje, że suma pieniędzy na rewitalizację koniec końców odegra najważniejszą rolę w tym, jak zmieni się oblicze Pragi i życie jej mieszkańców. A to nie pierwsza obietnica rewitalizacji, jaką otrzymała prawa część stolicy i na razie żadnej z nich na szeroką skalę nie udało się dotrzymać.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)