Marek Sołtys odebrał Europejską Nagrodę Obywatelską. - Dla wielu usiąść na wózku to impuls do działania. Ta nagroda należy się wszystkim, którzy nam pomagają - mówił laureat
- Poznałem Marka Sołtysa. Wiem, jak bardzo jest zaangażowany. Dzięki niemu wielu osobom żyje się łatwiej, lepiej. A jeszcze w tym, co robi, jest odrobina szaleństwa - zachwalał Wojciech Olejniczak, europoseł. To on zgłosił kandydaturę Marka Sołtysa do Europejskiej Nagrody Obywatelskiej ustanowionej w 2008 roku przez Prezydium Parlamentu Europejskiego. Nagroda przyznawana jest "za zwiększenie poczucia przynależności do wspólnoty europejskiej, wzajemnego zrozumienia i integracji".
Europoseł Olejniczak poznał laureata tak: Marek Sołtys zaprosił go jako kandydata SLD na prezydenta Warszawy na przejażdżkę na wózkach inwalidzkich po Powiślu. Tak, żeby kandydat mógł na własne oczy zobaczyć i poczuć problemy niepełnosprawnych warszawiaków. Była to jedna z wielu akcji Marka Sołtysa.
Dziś, kiedy jego nieformalne Towarzystwo Szalonego Wózkowicza jest prężną fundacją, aż trudno uwierzyć, że wszystko zaczęło się na początku 2010 r. od wrzucenia filmu na YouTube'a. Widać na nim, jak Marek Sołtys nie może wjechać do wagonu rosyjskiej produkcji w metrze. Jego akumulatorowy wózek się przewraca. Później tłumaczył, że film był odpowiedzią na bezsilność. Po wielu miesiącach bezowocnego korespondowania z Metrem w sprawie przenośnych ramp zdecydował się w naoczny sposób pokazać, na czym polega problem. I to był sukces - film w internecie obejrzało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a Metro Warszawskie zadeklarowało, że zorganizuje przenośne rampy.
Marek Sołtys od samego początku tytułował się Szalonym Wózkowiczem. Między innymi po to - zaznaczał - by zmieniać wizerunek osób z niepełnosprawnością. Chce z przymrużeniem oka spojrzeć na problemy wózkowiczów. I tak też organizuje swoje akcje - nie są to nudne debaty, pogadanki, lecz pomysłowe i czasem śmieszne happeningi. Kiedy walczył o rampy dla wózkowiczów na Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie, wybrał się do restauracji z przywiązanym na sznurku do swojego akumulatorowego wózka nakrytym stolikiem. Zakłopotanemu kelnerowi z rozbrajającym uśmiechem oznajmił, że zamówi na zewnątrz, bo do środka nie wjedzie. Przeszkodą było kilka stopni. Oczywiście - filmik z wyprawy wrzucił do internetu. I tym sposobem przekonał wielu przedsiębiorców z Traktu Królewskiego do zakupu niedrogich i przenośnych ramp.
Nagrodę od Parlamentu Europejskiego odebrał również w niesztampowy sposób. Uroczystość połączył z premierą niezwykłego kalendarza przygotowanego przy Towarzystwo Przyjaciół Szalonego Wózkowicza. Dwunastka modeli i modelek. Ósemka z nich porusza się na wózkach, reszta jest pełnosprawna. Ale na zdjęciach znanego portrecisty Andrzeja Wiktora tego nie widać. Modele są piękni, wysportowani. Mężczyźni pozują z odsłoniętymi torsami.
Zbyszek Wyganowski, jedna z twarzy kalendarza, pracę przy jego powstawaniu tak podsumował: "Nie jesteśmy tacy jak pełnosprawni, ale to nie oznacza, że jesteśmy gorsi czy mniej atrakcyjni. Jesteśmy troszeczkę inni. Ja na przykład - bo mam cztery kółka. Ale umiem robić takie rzeczy, o których się innym nie śniło". Zbyszek jest paraolimpijczykiem z Pekinu, trenuje szermierkę.
Trudno zliczyć wszystkie akcje Szalonego Wózkowicza. W "Gazecie Stołecznej" jego nazwisko od lutego 2010 roku pojawiło się w prawie 40 artykułach! Marek Sołtys w zeszłym roku został również laureatem naszej dziennikarskiej nagrody "Stołka", którą przyznajemy zasłużonym dla Warszawy.
Zdjęcia z kalendarza można oglądać do 15 grudnia w Instytucie Teatralnym przy ul. Jazdów 1.
Źródło: gazeta.pl Warszawa