Czy stać nas na marnotrawstwo ludzkiej energii? Jak wyglądałby świat gdyby ludzie, którzy noszą w sobie ogromne pokłady energii potrafili ją w pełni wykorzystać? Co zrobić aby im w tym pomóc!?
To nie jest tak...
To nie jest tak, że z tej strony monitora siedzi osoba spełniona w powyższym temacie. Tak naprawdę cały ten felieton jest próbą. Próbą dotarcia do osób, które czują tak jak ja potrzebę działania. I nie ma znaczenia, w którą stronę te działania mają zmierzać. Ale wróćmy do mnie. Jestem dorosłym facetem, z fajną Rodziną i z domem na wsi nad jeziorem. W teorii mam wszystko ale czegoś mi jednak brak. Ten brak całkiem niedawno zdefiniowała moja znajoma, która po wysłuchaniu mnie stwierdziła, że widać, że w moim życiu po prostu musi się coś dziać. To była ta chwila, która przez psychologów nazywana jest błyskiem. Gdy usłyszałem te słowa spojrzałem na siebie z innej strony i ten widok naprawdę mi się spodobał. Zostałem współzałożycielem lokalnego Stowarzyszenia, zacząłem też działać jako wolontariusz w pewnej fundacji. Ruszyłem z kopyta. Niestety po pewnym czasie zauważyłem, że energia, którą wkładam w działanie mojego Stowarzyszenia nie zawsze przekłada się na inne osoby. Bywało, że znajomi patrzyli na mnie jak na dziwaka, nie potrafili zrozumieć po co tak się angażuję w sprawy, które nie do końca na mnie wpływają. Energia zaczęła się ulatniać, potrzeba działania została.
Gdzie jesteście!?
Widzę sprawy szerzej niż inni. Nie myślę o tym co jutro ale biorę pod uwagę całą dekadę. Piszę do różnych ważnych osób, a gdy jestem odsyłany z kwitkiem to piszę kolejne mejle, do kolejnych osób, które mogą mi pomóc. Mam jednak duży problem, bo jestem sam. Nie znalazłem osób, które z równym zaangażowaniem weszłyby w moje pomysły, które motywowałyby mnie do dalszego działania, nie znalazłem osób, które pchałyby mnie do przodu. Dlatego zacząłem się zastanawiać co mną jest nie tak!? Czy naprawdę jest to rodzaj nadpobudliwości!? Może powinienem tak jak reszta skupić się tylko na pracy, domu i rodzinie? Może szczęśliwi ludzie to tylko ci, którzy wieczorem piją piwo podczas oglądania swojego serialu?
A Wy!? Macie podobnie? Gdzie jesteście? Bo wiem, że nie jestem sam. Wiem, że w każdej społeczności są takie "dziwaki" jak ja. Dlaczego jest nam tak trudno? Gdzie znaleźć pomoc aby w pełni realizować siebie, aby czuć się spełnionym. Czy jesteśmy skazani na wymarcie?
Mówię NIE!
Mówię NIE! NIE dla tłamszenia naszej energii! NIE dla traktowania nas jak odludki! NIE dla poczucia wstydu tylko dlatego, że mi się chce! NIE dla marnowania czasu!
Bo nam to zwyczajnie się nie opłaca! Nie stać jest nas na to aby zmarnować te pomysły, tę energię, tych ludzi. Ten kraj może być wspaniały ale ludzie muszą się zarażać pozytywnym działaniem, nie malkontenctwem. Musimy wiedzieć, że jesteśmy wyjątkowi i pomimo wielu problemów musimy w tym trwać. Ja będę! Ruszam z kolejnymi projektami, a moim głównym zadaniem będzie teraz budzenie Was z letargu, w którym pozostajecie. Bo chcę aby moi synowie żyli w świecie ludzi aktywnych i szczęśliwych. Mogę wskazać im drogę, którą mają podążać, jednak to oni sami muszą chcieć tamtędy pójść. A łatwiej idzie się w towarzystwie ludzi nam podobnych.
Do zobaczenia! Pamiętajcie jednak, że zamiast czekać na mnie możecie sami ruszyć w moim kierunku.