Po pół godzinie niemal wszystkie grzyby były już wyzbierane. Takim zainteresowaniem cieszyło się w Powsinie nietypowe niedzielne Grzybobranie.
W słoneczne weekendy w Parku Kultury zawsze są tłumy. Jest tu mnóstwo atrakcji: boiska do gry w siatkówkę, park linowy, basen, muszla koncertowa, ścieżki rowerowe, ogród botaniczny, stoliki do gry w szachy, stoiska bukinistów, kawiarnie, trawa do wylegiwania i las do spacerowania. W niedzielę doszło do tego wszystkiego jeszcze Grzybobranie zorganizowane przez Fundację Form i Kształtów, znaną z takich akcji jak Plac Zabawiciela czy EUgeniusz na Mariensztacie. Zjechała więc do Powsina kolorowa publiczność warszawskich wydarzeń artystycznych i wymieszała się ze stałymi bywalcami.
Kolejka do stoiska informacyjnego Grzybobrania przez pięć godzin akcji nie malała. Tu pobieraliśmy "Mały atlas grzybów" z mapką wszystkich leśnych obiektów i plastikową siatkę na grzyby. A były ich w całym lesie setki: twardzioszki przydrożne, strzępiaki strzępiaste, koźlacze, smardze - wszystkie z tektury. Po pół godzinie w trawie zostały już same muchomory, bo dzieci szybko zrozumiały, że tych grzybów nie zbieramy. Ale nie tylko maluchy wyruszyły podekscytowane na penetrowanie powsińskiego lasu. Były całe, wielopokoleniowe rodziny, goście z zagranicy, grupy przyjaciół, a śmiechom i sesjom fotograficznym nie było końca.
Tekturowe grzyby były tu tylko pretekstem. Prowadziły nas od jednej instalacji leśnej do kolejnej. Kilkunastu projektantów dostało za zadanie wymyślenie i zainstalowanie w Powsinie specjalnych obiektów leśnych. Sprytnie wmontowali je między drzewami, no i mapka była dosyć ogólna, tak że grzybiarze musieli solidnie wytężyć wzrok. Rozpierzchli się po lesie i co chwila słychać było okrzyki: Jest kupa! Jest wiklinowa umywalka! Jest grająca huba!
Przez lupkę oglądaliśmy czerwone mrówki na różowym mrowisku (dzieło Mirelli von Chrupek, która witała gości w punkcie informacyjnym w berecie przypominającym kapelusz muchomora). Można było przysiąść na malutkich krzesełkach przy miniaturowym stoliku w zakątku Jasia i Małgosi, uszytym z materiału przez Studio Mysikrólik. Furorę robiły też dziki ze styropianu, obszyte milutkim materiałem; wielka pajęczyna z białych rurek i czarna materiałowa chmura z deszczem z nitek, która przyjechała do Powsina aż z Berlina ze studia znanej artystki Niny Braun. No i kupa z kolorowymi muchami, przy której każdy chciał pozować do zdjęcia. Dzieci całkowicie weszły w tę konwencję, oprowadzając dorosłych po lesie jak po baśniowej krainie, gdzie tylko niektóre zjawiska są prawdziwe.
- Chciałam, żeby została dostrzeżona i doceniona praca wszystkich tych genialnych ludzi - projektantów, artystów - którzy dłubią sobie takie rzeczy w zaciszu swoich pracowni i rzadko mają okazję, żeby aż tak zaszaleć. Sukces Grzybobrania przerósł nasze najśmielsze oczekiwania - mówiła po zakończeniu akcji Iza Rutkowska z Fundacji Form i Kształtów.
Wielu grzybiarzy, dotlenionych i zmęczonych hasaniem po lesie, jeszcze długo dzieliło się wrażeniami w tutejszej klubokawiarni, urządzonej w głównym, drewnianym parkowym pawilonie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna