Przestępstwa, w których dochodzi do wykorzystania dzieci w Polsce są coraz większym problemem. Handel dziećmi, dziecięca prostytucja i pornografia stają się w naszym kraju coraz powszechniejsze. Chociaż słyszymy o spektakularnych akcjach schwytania pedofilów czy wykrywania przestępstw z udziałem dzieci, ciągle brakuje w Polsce systemowych rozwiązań pomagających konsekwentnie walczyć z ich krzywdzeniem. Nie znaczy to jednak, że takiej walki w ogóle nie ma. Podejmują ją na co dzień organizacje pozarządowe, ale jest to walka nierówna. Nierówna, bo bez pomocy państwa.
Zła klasyfikacja przestępstw
Helsińska Fundacja Praw Człowieka z Fundacją Dzieci Niczyje opracowały Raport Alternatywny do Raportu Rządu Polskiego z realizacji Protokołu Fakultatywnego do Konwencji o Prawach Dziecka w sprawie handlu dziećmi, dziecięcej prostytucji i dziecięcej pornografii. Wynika z niego, że polskie prawo w kwestiach dotyczących dzieci jest dziurawe, a z kolei nie pozwala skutecznie zapobiegać różnego rodzaju przestępstwom i skutecznie z nimi walczyć.
Przestępstwa wobec dzieci są w Polsce klasyfikowane według tych samych przepisów, co przestępstwa wobec ludzi dorosłych. Na przykład handel dziećmi w kodeksie karnym regulują te same przepisy, które dotyczą handlu ludźmi w ogóle. W przypadku nakłaniania dzieci do prostytucji większa jest jedynie kara (pozbawienie wolności od 1 do 10 lat), sama klasyfikacja czynu pozostaje jednak ta sama.
Zdaniem specjalistów przestępstwa wobec dzieci są problemem, który od dawna zasługuje na wyodrębnienie. Handel dziećmi to w sensie zarówno przyczyny jak i skutku inne przestępstwo. Tak samo jest w przypadku prostytucji. Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która pracowała przy Raporcie tłumaczy:
- To są zjawiska specyficzne. Inaczej wygląda na przykład handel dziećmi, a inaczej handel ludźmi dorosłymi; inaczej wygląd prostytucja dziecięca, wymaga trochę innych regulacji.
Zdaniem Elżbiety Czyż stworzenie takich regulacji pomogłoby także finansować przeciwdziałanie takim procederom.
- W moim przekonaniu kwestie prawne są w Polsce dużym problemem. Jeżeli przestępstwa wobec dzieci zostaną wyodrębnione, to w tym samym momencie na ich zwalczenie i przeciwdziałanie powinien powstać odrębny budżet. Gdyby były pieniądze wyodrębnione na ten cel, wtedy skuteczniej można byłoby te zjawiska zwalczać – dodaje.
W ten sposób wygospodarowane pieniądze można byłoby spożytkować nie tylko na zmiany w prawie i powoływanie nowych służb do walki z krzywdzeniem dzieci. Najważniejsze byłyby środki przeznaczone na prewencję, czyli takie, które umożliwiłyby organizowanie różnego rodzaju szkoleń dla samych dzieci i ich rodziców.
- Rodzice muszą się dowiedzieć, jak rozmawiać z dzieckiem o trudnych sprawach. Nie wystarczy mówić „bój się pedofila”. Są różne zagrożenia w życiu. Przecież nie uczy się dziecka, że ma się bać samochodów, tylko tłumaczy się mu, jak ma bezpiecznie przejść przez ulicę – mówi Maria Keller-Hamela z Fundacji Dzieci Niczyje i dodaje:
Niestety rodzice w kwestii zagrożenia przemocą wobec ich własnych dzieci są bardzo często bezradni.
Oczywiście same szkolenia dla rodziców i opiekunów sprawy nie załatwią. Potrzeba także gruntownej zmiany systemowej i co najważniejsze kontynuacji podejmowanych już działań.
- Po trochu brakuje i pieniędzy i woli i kompetencji wśród ludzi, którzy się tym problemem zajmują. Brakuje nam systemowości, czyli tego, żebyśmy mieli zapewnioną ciągłość działania. Praca wielu organizacji pozarządowych polega na tym, że robi się wiele rzeczy jednorazowo i reakcyjnie. My nie jesteśmy w stanie sami zapewnić ciągłości, bo brakuje nam pieniędzy i wsparcia – przyznaje Anna Lechowska ze Stowarzyszenia dla Dzieci i Młodzieży „Szansa”.
W opublikowanym Raporcie Alternatywnym autorzy zwracają uwagę na problem upolitycznienia kwestii ochrony dzieci i przeciwdziałania przestępstwom wobec nich.
- To się w Polsce niestety wiąże z kolejnymi zmianami rządów i stanowisk. Kolejne rządy negują to, co zostało zrobione poprzednio i zaczynają od początku. Tymczasem w tej kwestii powinniśmy być ponad polityką, a niestety tak nie jest – tłumaczy Anna Lechowska.
- Po pierwsze trzeba stworzyć system interdyscyplinarnej współpracy. Na drugim miejscu jest kwestia szkoleń. Chcielibyśmy, żeby osoby pomagające dzieciom były profesjonalistami. Z jednej strony chodzi o identyfikacje takich dzieci, z drugiej o interwencje, pomoc i rehabilitację. Nie tylko zależy nam na identyfikacji dzieci. Chcemy doprowadzić do tego, żeby traumy, które przeżyły te dzieci nie spowodowały wpływu na ich życie, żeby mogły wyleczyć się z tej traumy – dodaje Keller-Hamela.
Wierzchołek góry
Sprawy dotyczące krzywdzenia dzieci, które wychodzą na jaw i kończą się w sądzie stanowią niewielki procent wszystkich przypadków molestowania i wykorzystywania nieletnich. Dlaczego tak się dzieje? Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka odpowiada:
- Problem jest niezwykle trudny. Duża część dzieci, która bierze udział w tym procederze jest tak zastraszona, że te dzieci nigdy nie będą chciały opowiedzieć, co się zdarzyło. Stąd statystyki tak naprawdę ujawniają bardzo niewielki fragment skali problemu. Myślę, że pierwsze co tak naprawdę należy robić to takie działania profilaktyczne i szkoleniowe, żeby dzieci i ich rodzice zdawali sobie sprawę ze skali zagrożenia.
Wiele trudności pojawia się także, jeśli chodzi o dzieci przywożone do Polski z zagranicy. Straż Graniczna nie ma wystarczających instrumentów, które pozwoliłyby jej skuteczniej identyfikować ofiary handlu dziećmi.
- Najtrudniej jest zidentyfikować ofiarę, która pojawia się w Polsce. Straż Graniczna niestety nie zawsze jest chętna do tego, żeby precyzyjnie sprawdzać, czy dziecko, które nie jedzie ze swoimi opiekunami, przypadkiem nie jest ofiarą handlu. A należałoby w każdym takim przypadku takie podejrzenie mieć i rzeczywiście dokładnie weryfikować dokumenty oraz sytuację dziecka sprawdzać – mówi Elżbieta Czyż i podaje dowód:
- Przygotowując Raport Alternatywny na początku roku zapytaliśmy Straż Graniczną, czy zidentyfikowała jakąkolwiek ofiarę handlu dziećmi. Dostaliśmy odpowiedź, że Straż pomimo podejmowanych działań do tej pory nie zidentyfikowała żadnej ofiary. A przecież wiemy, że przemycane dzieci jakoś się do Polski przedostają.
Takie dzieci najczęściej zgłaszają chęć uzyskania statusu uchodźcy. Trafiają do placówek opiekuńczych, z których zazwyczaj szybko uciekają.
- Niewielki procent tych dzieci pozostaje w placówkach opiekuńczych przez okres jednego roku. Reszta znika. „Opiekun” czeka na takiego dzieciaka, a dzieciak wyobraża sobie, że gdzieś tam za granicą czeka na niego lepsze, szczęśliwsze życie. Tymczasem kończy się przeważnie prostytucją – przyznaje Czyż.
Trudno liczyć zatem na to, że to dzieci będą same zgłaszały się na policję i mówiły o sytuacji, która je spotkała.
- Dziecko ma poczucie winy, boi się czy wstydzi. Często jest też przez sprawcę uwiedzione. Dlatego dzieci bardzo rzadko ujawniają przestępstwa. To jest dla nich bardzo trudne, a jeżeli już o tym mówią, to z wielkim opóźnieniem. W związku z tym liczenie na to, że to dzieci będą same siebie chroniły jest błędem. Odpowiedzialność za ochronę dzieci leży po stronie profesjonalistów – stwierdza Maria Keller-Hamela.
Powolne zmiany
Sytuacja w Polsce, choć powoli, zmienia się na skutek wielu działań podejmowanych przez organizacje pozarządowe oraz dzięki współpracy międzynarodowej służb.
- Ostatnio nie możemy powiedzieć, że rząd polski nic nie robi. Policja przeprowadza różnego rodzaju akcje. Niedawno udało się przeprowadzić dwie duże i zakończone sukcesem działania policji – mówi Elżbieta Czyż i dodaje, że zwiększa się także katalog uprawnień policji:
- W tej chwili policjanci mogą na przykład przeprowadzać internetowe prowokacje, podszywać się pod nieletnich na czatach i forach i dzięki temu identyfikować pedofilów. Jest tendencja zwiększania uprawnień policji, które pomagają w ustalaniu tożsamości sprawców.
Zmianę widać także na poziomie niwelowania skutków przestępstw, a dzięki temu także coraz większa liczba przypadków wykorzystywania dzieci jest wykrywana.
- Jest ruch w kierunku powstawania ośrodków pomocy ofiarom przestępstw. Problemem jest to, że większość dzieci i ich rodzin nie jest w stanie skorzystać z płatnej pomocy. To jest obowiązek rządu, żeby zapewnić im bezpłatną rehabilitację – mówi Keller Hamela.
Tutaj ruch władz jest bardzo powolny. Sprawą najważniejszą dla wszystkich zaangażowanych w problem krzywdzenia dzieci jest więc teraz przyspieszenie działań mogących uchronić potencjalne ofiary. Anna Lechowska dodaje:
- Nie można powiedzieć, że jest zjawisko a nie ma problemu. Ja się ciągle zastanawiam czym się różni zjawisko od problemu. Czy troje dzieci to jeszcze zjawisko, czy już problem? Jak długo trzeba czekać, aż pewne kwestie staną się problemem ogólnokrajowym? – pyta i dodaje:
- My walczymy o każde dziecko. Nie traktujemy dzieci jako ogólnej populacji.
Anna Lechowska widzi jednak światełko w tunelu. Od kilku już lat powoli doganiamy naszych zachodnich sąsiadów:
- Na tle Europy nie wypadamy źle. Mamy sporo osiągnięć, chociażby w kwestii ochrony dzieci. Ministerstwo Sprawiedliwości zgodziło się na zmiany w przepisach regulujących przesłuchania dzieci – stwierdza i dodaje:
- Wiele rzeczy zmienia się na plus, ale to oczywiście nie wystarcza. My dążymy do tego, żeby stale było lepiej.
Źródło: inf. własna ngo.pl