Dla dziesiątków tysięcy niepełnosprawnych żyjących pośród nas podjazdy dla wózków to za mało, by mogli się kształcić, pracować i uczestniczyć w życiu społecznym. Potrzebują pomocy – nie doraźnej, ale codziennej. Tą mógłby im zapewnić system asystentury społecznej, który służyłby również odciążeniu członków rodziny, zaangażowanych we wspieranie osób niepełnosprawnych. Jak mógłby wyglądać taki system?
Projekt opiera się na możliwości tworzenia ośrodków pod nazwą Centrum Asystentury Społecznej (CAS), które miałyby być z definicji „wyodrębnionymi podmiotami realizującymi usługi asystenckie dla osób z niepełnosprawnością na terenie gminy/powiatu w sposób kompleksowy”. Ośrodki takie mogłyby być powoływane do życia (projekt zakłada fakultatywność!) przez samorządy i organizacje pozarządowe – zatem to na poziomie lokalnym podejmowana byłaby decyzja, czy wykorzystane zostaną własne wysiłki organizacyjne, czy też w całości lub części usługi asystenckie realizowane będą ze wsparciem trzeciego sektora.
Zatrudnieni w CASach asystenci mieliby kwalifikacje dopasowane do grupy osób niepełnosprawnych (ON), którymi by się opiekowali. Pomoc ta mogłaby być odpowiednio różnicowana: niektóre ON potrzebują tylko kogoś, kto pomoże im w transporcie do i z pracy lub szkoły oraz w zakupach – w jednej lub kilku z wymienionych sytuacji przez kilka do kilkudziesięciu godzin w tygodniu, w zależności od indywidualnych potrzeb. Warto podkreślić, że pomoc przy czynnościach higienicznych i pielęgnacyjnych realizowana jest w ramach tzw. usług pielęgnacyjnych, finansowanych ze środków Ośrodków Pomocy Społecznej (OPS) – CASy z założenia nie mogą powielać tych działań, za to ich polem aktywności byłyby usługi w pełni komplementarne, dopełniające te oferowane przez OPSy.
Projekt CAS przewiduje standaryzację działania takich ośrodków, przy czym standardy opierałyby się na pięciu założeniach. Po pierwsze, usługi dotyczyłyby aktywizacji na trzech poziomach (edukacyjnym, zawodowym i społecznym). Po drugie, usługi adresowane byłyby do klientów o różnym charakterze niepełnosprawności – CASy nie byłyby adresowane np. wyłącznie do osób na wózkach. Po trzecie, ośrodki musiałby spełnić określone normy zasobów organizacyjnych (m.in. struktury kadrowe, zakres czynności itd.). Po czwarte, ośrodki stawałyby się węzłem sieci kooperacji różnych podmiotów: uczelni, NGOsów, Zakładów Pracy Chronionej, małych i średnich przedsiębiorstw, samorządów, Zakładów Aktywizacji Zawodowej, OPSów itd. I po piąte wreszcie, centra szukałyby finansowania nie tylko w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, ale i w grantach krajowych, Europejskim Funduszu Społecznym, w ramach środków uczelni wyższych, czy dzięki współpracy z pracodawcami w ramach obniżania wpłat na PFRON oraz przedsiębiorstwami wrażliwymi społecznie oraz aktywnymi na polu CSR, itd.
Łukasz Komuda, lkomuda@fise.org.pl
Źródło: FISE