Przewidywania, że całkowite otwarcie niemieckiego rynku pracy na pracowników z nowych państw członkowskich w maju 2011 roku, w niewielkim tylko stopniu wzmoże aktywność migracyjną Polaków może okazać się nietrafne. Minister gospodarki Niemiec Rainer Brüderle proponuje wypłatę zasiłków „powitalnych” dla pracowników, którzy zechcą przyjechać do Niemiec po pracę. Istnieją też inne zachęty. Np. duże różnice w zarobkach. W Niemczech trwa boom zatrudnieniowy.
Według przywoływanego przez dziennik „Metro” Instytutu Badań nad Rynkiem Pracy w Norymberdze, 70% niemieckich firm ma problemy ze znalezieniem rąk do pracy. Dlatego niemieccy przedsiębiorcy coraz bardziej niecierpliwie czekają na 1 maja 2011 roku, kiedy ostatnie bariery na rynku pracy dla pracowników z nowych krajów UE (m.in. z Polski) zniosą Niemcy i Austria.
Niemcy szczególnie liczą na Polaków. Zarówno tych z wysokimi kwalifikacjami (inżynierów, informatyków), jak i osób na stanowiska opiekunów osób starszych i chorych, fryzjerów, specjalistów budowlanych i nauczycieli w przedszkolach.
Dla Polaków Niemcy są tradycyjnym krajem migracyjnym. Wielu naszych rodaków pracowało (i nadal pracuje) bez żadnych zezwoleń, część korzysta z uwolnionego rynku usług i świadczy swoje usługi jako firma. Są też tacy, którzy już teraz pracują legalnie. Według szacunkowych danych GUS za Odrą (sezonowo bądź na stałe) pracuje prawie 500 tys. (dane za 2009 rok) Polaków.
Jednak już w listopadzie, Kamil Rakoczy z zespołu doradców strategicznych premiera, szacował w rozmowie z „Metrem”, że po 1 maja 2011 roku do Niemiec może wyjechać ponad 400 tys. Polaków. Wziąwszy pod uwagę, że obecnie bezrobocie w Polsce jest dużo niższe niż w latach 2004-2006, odpływ takiej rzeszy pracowników będzie poważnie odczuwalny przez polską gospodarkę.
Pobierz
-
korekta zrobiona asm
398802_200809252115400994 ・38.72 kB
-
201008171518180450
580344_201008171518180450 ・38.72 kB
-
201010051540160501
592132_201010051540160501 ・38.72 kB
Źródło: bezrobocie.org.pl