W 2009 roku w Warszawie dokonano małej rewolucji: pilotażowo pozwolono, aby – na wzór Ministerstwa Kultury – specjalnie zatrudnieni eksperci z dziedziny kultury oceniali stołeczne projekty pozarządowych twórców i animatorów. Pilotaż obejmował wybrane konkursy dotacyjne. Czy to się udało? Czy warto rozwijać i kontynuować tzw. system ekspercki? O tym rozmawiano ostatnio w gronie warszawskich aktywistów (członków KDS ds. kultury).
Krótko przypomnijmy historię: od kilku lat aktywiści warszawscy, skupieni w komisjach dialogu społecznego i współpracujący z Urzędem Miasta Warszawy postulują, aby wprowadzić ekspercki system oceny. Dlaczego? Ponieważ obecnie ocena leży w rękach zespołów, w skład których wchodzą po równo: urzędnicy, radni, przedstawiciele organizacji pozarządowych. Zdarza się, że członkowie zespołów albo nie dają sobie rady z rzetelnym przeczytaniem kilkuset wniosków o dotacje, albo ich decyzje są nieprzejrzyste i niezrozumiałe, przez co zachodzi podejrzenie, że „wspiera się swoich”. Ratunkiem mieli być zatrudnieni przez miasto kompetentni i w miarę obiektywni eksperci. Metodę taką stosuje się w np. podczas oceny wniosków na poziomie ministerstw. W grę wchodzą niebagatelne kwoty – w 2009 roku Miasto przeznaczyło na wspieranie pozarządowej kultury ok. 30 milionów. Ocenę ekspercką – po pokonaniu wielu oporów – pilotażowo wprowadzono do trzech konkursów w 2009 roku. Były to: Festiwal „Przemiany” 2009 oraz „Realizacja projektów nowatorskich artystycznie, innowacyjnych formalnie i technologicznie” 2010 oraz „Realizacja projektów i przedsięwzięć artystycznych tworzących stałą lub cykliczną ofertę kulturalną Warszawy” 2010.
W skrócie system ekspercki polega na tym, że losowo wybrane oferty oceniają anonimowi eksperci za pomocą punktowego formularza oceny. Ich oceny są przekazywane zespołowi opiniującemu. Ten swe rekomendacje przekazuje prezydentowi, który podejmuje ostateczną decyzję. Ustalono zasadę, że oferty poniżej 60% punktów nie będą rozpatrywane przez zespół.
Zespoły opiniujące się nie zmieniły
O swoich doświadczeniach z posiedzeń zespołów opiniujących opowiedzieli ich członkowie z sektora pozarządowego. Niestety, choć pilotaż jest eksperymentem na skalę całego miasta, wśród gości zabrakło zaproszonych urzędników z Biura Kultury i Centrum Komunikacji Społecznej oraz stołecznych radnych, którzy brali udział w pracach zespołów.
Mówiono o znanych z wielu posiedzeń i od wielu lat takich samych sytuacjach: zdarza się, że część zespołu nie czyta wszystkich ofert i że ma swoje wyraźne preferencje osobowe. Nie liczy się wtedy pomysł na projekt tylko to, kto jest jego autorem – choć jest to wbrew ustawowym zasadom oceny wniosków. Spostrzeżenie to dotyczy to zarówno radnych, jak i części przedstawicieli organizacji. Na przykład ci, wytypowani przez środowisko muzyczne forsują projekty muzyczne, nie liczą się z ogólnym poziomem projektów czy całością kultury w mieście. Takim sytuacjom sprzyja brak wyraźnej i konkretnej polityki kulturalnej oraz sposób typowania przedstawicieli organizacji do zespołów opiniujących. Z tej części spotkania wysnuto wniosek: „upolitycznieniu” w pewnym stopniu zapobiec może dalsze wprowadzanie systemu eksperckiego.
System ekspercki
– Dokonaliśmy analizy pilotażu systemu eksperckiego. Pozwoli nam to dopracować system. Na razie jednak powiedzmy sobie jasno: pilotaż nie do końca się udał – powiedziała zebranym Agata Diduszko-Zyglewska, członkini prezydium KDS ds. kultury, która opracowała raport na temat pilotażu systemu eksperckiego. Zebrany przez nią materiał stał się podstawą do merytorycznej rozmowy na temat konkursowej przyszłości.
Mocne i słabe strony
Dużym plusem nowego systemu jest odejście od arbitralnych ocen opartych na indywidualnych gustach członków zespołów opiniujących w kierunku oceny bardziej obiektywnej, mierzalnej (punktami), w miarę wystandaryzowanej (za pomocą formularza ocen) i zawierającej szczegółowe uzasadnienia. To może się przełożyć na jakość projektów, wytypowanych do finansowania.
Słabą stroną okazała się praktyka: trudno było znaleźć odpowiednich ekspertów, kwalifikacje części z nich były kwestionowane. Jak podała Diduszko-Zyglewska, w ocenie Marcina Jasińskiego, naczelnika ds. organizacji pozarządowych w Biurze Kultury, trzy osoby spośród 11 ekspertów w poważnym stopniu nie poradziły sobie z powierzonymi zadaniami. W czasie dyskusji wskazano, że w przyszłości jeden z dwóch oceniających każdy wniosek ekspertów powinien mieć wykształcenie specjalistyczne (np. w dziedzinie teatru lub muzyki), a nie – ogólną wiedzę o kulturze. Wtedy wpadki typu nieznajomość nazwiska wybitnego choreografa nie będą się zdarzać.
Eksperci powinni także zostać przeszkoleni w narzędziu, jakim jest karta oceny oraz powinno wymagać się od nich, aby swe braki uzupełniali, np. googlując.
Przede wszystkim jednak okazało się, że podczas jednego konkursu system ekspercki w ogóle nie zadziałał, gdyż podważono jego zasady. Wskutek nacisków radnej Małgorzaty Kobus, która zanegowała wypracowane zasady (nierozpatrywania ofert, które otrzymały poniżej 60% punktów), pod obrady wróciły oferty z najniższą punktacją. W rezultacie dofinansowanie otrzymały oferty słabo i średnio napisane, natomiast te, ocenione przez ekspertów na „bardzo dobrze” – odpadły.
Przyczyną, wskazaną w raporcie, były zbyt miękkie i ogólne zapisy w Zarządzeniu Prezydenta, czyli procedurze regulującej relacje między ocenami ekspertów a decyzjami zespołu opiniującego.
Komisja postanowiła, że chce nadal pracować nad systemem eksperckim i że uważam, że jest to dobry kierunek zmian.
Nowy Teatr zrobi „Przemiany” 2010?
Rozmawiano również o rozstrzygnięciu konkursu na Festiwal „Przemiany” 2010. Zespół postanowił nie dofinansować żadnej oferty. Stawką było 2 miliony złotych. Festiwal miał być jednym z „koni pociągowych” naszych starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Był też eksperymentem: gdyż po raz pierwszy miasto postanowiło aż taką kwotę i tak wielkie przedsięwzięcie przekazać jednej organizacji. Tegoroczną edycję miała poprzedzić dyskusja nad założeniami i porządna, obiektywna ewaluacja. To się nie udało.
– Kryterium zbyt trudnym dla organizacji pozarządowych okazała się wymagana wysokość wkładu własnego. Przy 2-milionowym budżecie festiwalu organizacje winne mieć 500 tys. własnych środków. Nikomu się to nie udało. Postulowana przez Komisję ewaluacja zeszłorocznej edycji i wspólne z urzędnikami przygotowanie założeń tegorocznego konkursu pozwoliłoby uniknąć podobnej wpadki. Błędna było też idea przeznaczenia 2 mln złotych dla jednej organizacji. Pomysły organizacji, często bardzo dobre, musiały spełnić warunek – wydajmy jak najwięcej pieniędzy, zbliżmy się do sumy 2 mln. Więc zawyżały budżety. Dla zespołu opiniującego szokujący był stopień ich sztucznego nadmuchiwania. Obecny w zespole Dyrektor Jóźwiak z Gabinetu Pani Prezydent nie może mieć po tym konkursie dobrego zdania nt. współpracy miasta z NGO-sami. Tak jak w zeszłym roku jedynym winnym będą organizacje pozarządowe. Nie dość, że pokazały niekompetencję (wkład własny), to dodatkowo cieniem na ich wiarygodności kładzie się uczciwość w budżetowaniu projektu. Wciąż dajemy się nabrać Miastu. Konkurs był znowu nieprzygotowany. Urzędnicy uważają, że próbowali z nami współpracować, że mieli chęci, i to wystarczy. A my biorąc udział w źle przygotowanym przez urzędników konkursie, nadwyrężamy swoją wiarygodność i dobry wizerunek – mówił przewodniczący KDS ds. kultury, Grzegorz Lewandowski.
Ponieważ Warszawa nie rezygnuje ze swego pomysłu na istnienie „Przemian”, jego organizacją zajmie się samorządowa instytucja kultury, prawdopodobnie Nowy Teatr.
Wiele spraw
Komisja niemal jednogłośnie zadecydowała wystosować szereg pism do Biura Kultury. Dotyczą one wyjaśnień w sprawie opóźnień w ogłaszaniu wyników konkursów (na przestrzeń publiczną). Zapyta także o losy InfoQultury i sprawę przekazywania Teatru Ochoty w zarząd organizacji pozarządowej. Należy także zacząć zastanawiać się nad priorytetami na rok 2011. – Pracy jest dużo, możemy się spotykać nawet co tydzień – żartowali przedstawiciele prezydium KDS ds. kultury.
Na zdjęciu autorstwa Pauliny Capały Agata Diduszko-Zyglewska
Źródło: inf. własna (ngo.pl)