Nie zaprzepaśćmy doświadczeń z poprzednich edycji Funduszy Norweskich
KOWALSKI: Operatorzy funduszu regionalnego i krajowego mają być wybierani w drodze konsensusu. Nie jest to, zdaje się, ulubiona metoda naszego rządu. Mam jednak nadzieję, że tym razem się sprawdzi i faktycznie zostanie wybrany najlepszy a nie tylko „alternatywny wobec dotychczasowych” operator.
Dwie z organizacji, w których działanie jestem zaangażowany, korzystały w poprzedniej edycji z funduszy norweskich. Fundacja KSK, a w raz z nią kilkadziesiąt innych NGO, przygotowała społeczny raport alternatywny z wdrażania w Polsce Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Polski Związek Głuchych Oddział Łódzki wyznaczał „Drogę do edukacji dwujęzycznej”, a wspólnie z innymi organizacjami monitorował dostępność inwestycji realizowanych ze środków europejskich w Polsce.
Fundusze Norweskie nie dla NIW
Chociaż od realizacji wszystkich tych projektów minęło już kilka lat, to do dzisiaj korzystamy z ich efektów. Opracowania powstałe w ich wyniku są wykorzystywane także przez rząd. Dlatego z zainteresowaniem obserwowałem i obserwuję proces uruchamiania funduszy w tej edycji. Rozwiązania, które powstały w wyniku negocjacji pomiędzy darczyńcami i rządem, poszły moim zdaniem w dobrą stronę.
Mogło być gorzej. Środki mogły być zarządzane przez Narodowy Instytut Wolności bez żadnego właściwie wpływu NGO i to byłoby złe. Darczyńcy jasno postawili sprawę: takie rozwiązanie jest niemożliwe i operatorem muszą być organizacje pozarządowe.
Czy podział na fundusz regionalny i krajowy się sprawdzi? Nie wiem. Ale wiem, że w dużej mierze argument o tym, że pieniądze wydawane były tylko w stolicy, jest pozorny. W projekcie KSK siedziba fundacji wskazywałaby na wydatek „mazowiecki”, wręcz „stołeczny”, ale przecież działania obejmowały kwestie ważne dla całej Polski, a autorki i autorzy pochodzili z całego kraju. Podobnie część działań miała zresztą miejsce poza Warszawą.
Konsorcja dobrym pomysłem
Z ową regionalnością związany jest jeszcze jeden problem. Moja podstawowa aktywność ma miejsce w Łodzi. Mieszkam na osiedlu o kilku tysiącach mieszkańców. Konia z rzędem temu, kto potrafi wskazać źródła finansowania w Polsce działania robionego w wielkim mieście, ale dla małej społeczności. Społeczności, w której więzi lokalne są niestety często znacznie słabsze niż w regionie. A te więzi też powinno się rozwijać i wzmacniać. Czy program „regionalny” będzie dla nas, mieszkańców Starego Widzewa. jakimś rozwiązaniem? Pewnie nie, bo mieszkamy przecież w dużym mieście.
Na pewno dobrym pomysłem jest za to postawienie na konsorcja organizacji jako operatorów funduszy. Pozwoli to startować w konkursie na operatora także mniejszym podmiotom.
Muszę jednak podkreślić, że mam nadzieję, iż Fundacja Batorego wystartuje w konkursie i zostanie jednym z operatorów. Przede wszystkim dlatego, że byli bardzo dobrym operatorem w drugiej edycji. Mam sporo doświadczeń z różnymi grantodawcami. Opiekunki z Batorego naprawdę interesowały się naszymi projektami. Chciały nie tylko sprawdzać położenie pieczątek, ale rozmawiać o merytorycznej stronie projektów. I to było super. Liczę, że te doświadczenia nie zostaną zaprzepaszczone.
Potrzebujemy funduszy norweskich
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Muszę jednak podkreślić, że mam nadzieję, iż Fundacja Batorego wystartuje w konkursie i zostanie jednym z operatorów.