Pod takim tytułem uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 225 na Woli przygotowali przedstawienie jasełkowe. To jeden z efektów organizowanej w szkole akcji „Wolskie dzieci przeciwko przemocy domowej – czy przemoc może być sekretem lub tajemnicą?”.
Józef z Maryją, która trzyma na rękach małego Jezuska, szukają
domu, w którym mogliby się zatrzymać i odpocząć. Pukają do
pierwszych drzwi, ale nikt ich nie słyszy, gdyż trwa rodzinna
awantura. Kobieta zabiera dzieci i odchodzi od męża alkoholika,
który przepił ostatnie pieniądze, za które można było zrobić zakupy
na święta. W kolejnym mieszkaniu nie ma rodziców, którzy pracują do
późna. Są tylko dzieci, które opowiadają między sobą, że znowu w
Wigilię będą same, bo tata i mama mają ważniejsze sprawy. W
następnym domu kobieta prosi męża, aby wyjechali w święta na
Karaiby. Ich syn zostanie z wynajętą opiekunką w kraju. Kobieta
przegania też Józefa i Maryję, bo wyglądają jak biedacy. W jej domu
nie ma miejsca dla hołoty…
– Dom to miejsce, gdzie chcemy czuć się bezpiecznie, gdzie
otaczają nas życzliwi bliscy. Niestety, nie wszędzie tak jest. Dla
niektórych to dom rozpaczy, poniżenia i bólu. Przygotowaliśmy to
przedstawienie, aby pokazać, że przemoc to nie tylko bicie, to
także zaniedbanie i obojętność, że właśnie nie wszyscy są
szczęśliwi w święta – mówi Elżbieta Krużyńska, dyrektor SP nr
225.
Plakaty, wiersze, ulotki
Jasełka to podsumowanie trwającej w szkole od początku
listopada akcji „Wolskie dzieci przeciwko przemocy domowej – czy
przemoc może być sekretem lub tajemnicą?”
– Dzieci razem z wychowawcami rozmawiały na lekcjach o tym
problemie. Ogłosiliśmy konkurs plastyczny, aby uczniowie mogli
przedstawić w swoich pracach jak postrzegają przemoc. Dzieci pisały
też wiersze dla rodziców dotyczące przemocy. Potem zrobiliśmy
wystawę w szkole z tych prac i wierszy. Uczniowie mogli też do
specjalnego pudełka wystawionego na korytarzu wrzucać anonimowe
kartki do rodziców, na których napisali, czego od nich oczekują. Z
tych kartek zostanie zbudowany symboliczny dom. Część też
wydrukujemy i powiesimy w holu szkoły, żeby rodzice przychodzący
np. na wywiadówkę mogli je przeczytać – opowiada Elżbieta
Krużyńska.
Kartki do rodziców napisane przez dzieci są bardzo wymowne:
„Częściej do mnie dzwoń”, „Rozmawiaj ze mną”, „Częściej ze mną
przebywaj”, „Nie zostawiaj mnie tak często samego” – proszą.
Przejmujące są również wiersze: „Bo niestety czasem bywa, gdy się
ma niewiele lat, tylko coś ci się nie uda, w domu zaraz czeka bat”
– napisał jeden z uczniów. Inny, z klasy 4c stwierdza: „To bardzo
nieładnie sprawiać komuś lanie, powiedz o tym mamie”.
Dzieci przygotowały też ulotki, w których napisały, co to jest
przemoc i jak się przed nią bronić. Ulotki są rozdawane przed
szkołą, leżą też na korytarzach. Także jeden z numerów szkolnej
gazetki poświęcony był przemocy domowej.
Nie bój się policjanta
Akcję „Wolskie dzieci przeciwko przemocy domowej – czy przemoc
może być sekretem lub tajemnicą?” wymyśliła i wprowadziła w życie
mł. asp. Agnieszka Makowska, policjantka Komendy Rejonowej Warszawa
IV na Woli, która na co dzień zajmuje się profilaktyką, prewencją
kryminalną i przemocą w rodzinie.
– Dobrze wiem, ile dzieci na Woli cierpi z powodu przemocy.
Poza tym, każdego dnia spędzałam po pięć, sześć godzin w szkołach i
bardzo różnie dzieci reagowały na widok tego, że jestem w mundurze.
Miałam taką sytuację w pierwszej klasie szkoły podstawowej, kiedy
prowadziłam zajęcia o bezpieczeństwie w ruchu drogowym, o
bezpieczeństwie w domu i o kontaktach z obcymi. Chłopiec na mój
widok zakrył oczy dłońmi i powiedział, że nie wolno mu rozmawiać z
policją, bo mama go ostrzegła, że policja to tylko zabiera dzieci
do domu dziecka, a do dorosłych strzela – opowiada Agnieszka
Makowska. – Nie mogłam się pogodzić z tą informacją. Zaczęłam
zastanawiać nad tym, co powiedział ten chłopiec i tak wymyśliłam tę
kampanię, żeby dzieci wiedziały, jakie są rodzaje przemocy i do
kogo zwrócić się o pomoc.
Wszędzie jest inaczej
Agnieszka Makowska przygotowała plan akcji, a że dobrze znała
dyrektorów wolskich szkół, zaproponowała, aby przeprowadzić
kampanię w całej dzielnicy. Akcja ruszyła pełną parą na początku
listopada.
– Każda ze szkół ma wolną rękę w przeprowadzeniu akcji. Nie
narzucamy żadnych ram, choćby dlatego, że szkoły włączają się do
akcji w innym czasie. I dzięki temu możemy nawiązać do różnych
aktywności czy świąt. Np. w szkole SP nr 225 finał akcji zbiegł się
ze Świętami Bożego Narodzenia i dzieci przygotowały jasełka –
wyjaśnia A. Makowska. – W dwóch innych szkołach, gdzie finał akcji
był wcześniej, uczniowie zorganizowali manifestacje. Przeszli
ulicami, śpiewali, rozdawali ulotki. Wzbudziło to bardzo duże
zainteresowanie przechodniów. Ludzie wychodzili ze sklepów, aby
zobaczyć co się dzieje i mówili dzieciom, że popierają ich akcję. Z
kolei w szkole na ulicy Grzybowskiej uczniowie pokazywali rodzicom,
jak można spędzać wspólnie czas i rozmawiać z dziećmi na poważne
tematy. To był taki jakby trening dobrego rodzicielstwa. W innej
podstawówce odbędzie się bal karnawałowy pod hasłem „Stop
przemocy”. Gdzie indziej nauczyciele wystawią dla uczniów kabaret.
Wszędzie jest inaczej. Ale wspólne w tej akcji jest to, że nie
jesteśmy obojętni na to, co się dzieje w domach dzieci, że jesteśmy
przeciwko przemocy domowej.
Wzrasta świadomość
Agnieszka Makowska w czasie akcji odwiedza wolskie szkoły i
spotyka się z uczniami. Mówi im o różnych rodzajach przemocy. Także
o tej emocjonalnej. Zaniedbanie i obojętność, kiedy mama mówi, że
nie ma czasu, robi czasem większe spustoszenie niż przemoc
fizyczna, choć na tę przyzwolenia nie ma. Uczy też dzieci, że
przemoc nie jest już sekretem i tajemnicą, bo wiemy z kim o tym
rozmawiać i komu o tym powiedzieć.
– Uczniowie ze wszystkich klas podeszli do akcji w sposób
bardzo dojrzały. Zauważyliśmy, że niezwykle się otworzyły na
problem przemocy, choć wiemy, że czasem trudno im o tym rozmawiać.
To ważne, aby dzieci mówiły nam o każdym swoim problemie, i żeby
wiedziały, że znajdą w nas wsparcie. Tak właśnie było
niedawno, kiedy dziewczynka z klasy piątej i chłopiec z klasy
szóstej przyszli do wychowawczyni i powiedzieli, że rodzice stosują
przemoc wobec nich. Dzieci spotkały się z terapeutą. Zaprosiliśmy
też na to spotkanie rodziców. Wiemy już, że wzajemne relacje w
domach tych dzieci znacznie się poprawiły – przekonuje Elżbieta
Krużyńska, dyrektor SP nr 225.
Także dzieci zapytane na korytarzu podczas przerwy bez wahania
mówią o problemie.
– Nie można używać przemocy, bo to boli. Bo przemoc rodzi
przemoc – uważa Kamila z 3b.
– Przemoc to bicie, dokuczanie, agresja, krzyk, złość, gniew,
poniżanie, wyzywanie – wylicza jej koleżanka.
– Najważniejsze, żeby nie wstydzić się być ofiarą, tylko
powiedzieć, że jest się źle traktowanym. Niech się wstydzi ten, kto
bije, a nie ofiara – wyjaśnia Olga z 3b.
– Dzieci też nie powinny stosować przemocy. Nie można bić
rodziców ani innych dzieci. Jeżeli to robią, to muszą się liczyć z
tym, że także poniosą karę – dodaje jej kolega.
Ważni są też rodzice
Do akcji w wielu szkołach włączają się także rodzice. Pomagają
dzieciom wykonywać prace plastyczne, wspólnie piszą teksty do
ulotek, są pomocni w realizacji przedstawień, szukają materiałów
traktujących o przemocy. Ale…
– Wiem, że nie wszyscy rodzice są zadowoleni z tej kampanii.
Wiadomo, że jest to jakaś ingerencja w rodzinę. Ale z drugiej
strony rodzice muszą wiedzieć, że nie są już bezkarni. I że to, co
robią niezgodnie z przepisami będzie przez te dzieci powiedziane
np. nauczycielowi, koledze, policjantowi. Przemoc w domu to nie
jest tajemnica czterech ścian. W tym przypadku ściany mają uszy, to
jest bardzo dobre zdanie i podsumowanie naszej akcji. Ściany muszą
mieć uszy, żebyśmy mogli się o przemocy w domu dowiedzieć –
zapewnia Agnieszka Makowska.
Wielki finał
Kampania „Wolskie dzieci przeciwko przemocy domowej – czy
przemoc może być sekretem lub tajemnicą?” będzie trwała do czerwca.
Jej finał planowany jest na dzień dziecka.
– Chcemy, aby pierwszego czerwca dzieci ze wszystkich wolskich
szkół połączyły się w jednym korowodzie i przeszły do Parku
Sowińskiego, gdzie odbędzie się festyn i zakończenie całej akcji.
Marzy nam się, aby każde dziecko dostało wtedy lizaka w kształcie
serca z napisem „Kocham cię”. Zresztą serce z tym napisem jest
symbolem kampanii – mówi Agnieszka Makowska.
A tymczasem akcja wymyślona i rozpoczęta przez jedną
policjantkę z wolskiej komendy zatacza coraz szersze kręgi.
– To bardzo potrzebna akcja, przemoc w rodzinie do tej pory
była skrywana właśnie w czterech ścianach mieszkania, a dzięki tej
kampanii dzieci mogą się dowiedzieć, że o przemocy w domu trzeba
mówić. Widzę, jak akcja na Woli nabiera rozpędu. Włączeni są w nią
nie tylko policjanci i szkoły, ale też Wydział Spraw Społecznych i
Zdrowia, Ośrodek Pomocy Społecznej. Wydaje mi się, że to jest dobry
początek i mam nadzieję, że akcja obejmie całą Warszawę, i dzięki
temu ta świadomość, jak ważne jest aby mówić i przeciwdziałać
przemocy dotrze do wszystkich warszawiaków – twierdzi Paweł Pawlak,
zastępca burmistrza Woli.
– Problem dotyczy wszystkich dzieci i dlatego ta inicjatywa
wolskiej policji powinna być promowana. Myślę, że Wydział Prewencji
Komendy Stołecznej po części taką działalność będzie prowadził w
innych dzielnicach. Akcja przynosi dobre efekty. Spotykając się z
dziećmi w szkołach jestem pod dużym wrażeniem słysząc, co dzieci
mówią na temat przemocy i czego się podczas tej kampanii nauczyły –
zapewnia mł. insp. Marek Fidos, Komendant Rejonowy Policji Warszawa
4.
Źródło: inf. własna