Na ogół wiemy jak używa się mediów społecznościowych w Europie Zachodniej i USA. Nowinki przychodzą do nas ze świata anglojęzycznego. Ale przecież świat to dużo więcej niż „angielski” internet. A polskie warunki często zupełnie nie przypominają tych z krajów anglosaskich.
Nasze organizacje inaczej pracują, mają inną strukturę, inne sposoby finansowania. Internet, jako narzędzie promocji, będzie wobec tego inaczej używany. Nie tylko kulturowe warunki, ale też wszystkie różnice w funkcjonowaniu organizacji wpływają na komunikację z użyciem internetu.
Właśnie dlatego warto przyglądać się krajom, które są nam kulturowo i społecznie bliższe. Fundacja TechSoup prowadzi projekt na Bałkanach, w którym pracuje m.in. nad efektywnym wykorzystaniem nowych technologie w komunikacji przede wszystkim w obszarze lepszego funkcjonowania państwa i zwiększenia możliwości partycypacji obywatelskiej. Zapytaliśmy ekspertów z Belgradu, co sądzą o tym, w jaki sposób organizacje społeczne na Bałkanach używają mediów społecznościowych, przede wszystkim Facebooka.
Grzechy główne
Prowadzenie pojedynczych akcji, np. wokół konferencji lub pojedynczego projektu nie jest skuteczne w dłuższej perspektywie. Ludzie śledzący profile na Facebooku, nawet ci najbardziej zaangażowani, nie chcą mieć ściany zalanej przez wiadomości od jednej tylko strony czy grupy. A tak niestety to się w praktyce kończy. Konferencja staje się pretekstem do wrzucania dziesiątek zdjęć, czasem nawet bez tworzenia albumów. Dodatkowe zintegrowanie FB i Twittera prowadzi do niekończącego się strumienia zupełnie nieistotnych wiadomości, np. o tym, że na lunch podano kanapki. Podobnie dzieje się podczas prowadzenia akcji, gdy do sieci wrzucane jest wszystko bez względu na formę i porę dnia. Dzięki temu, ludzie, którzy początkowo byli nawet zainteresowani danym tematem, zniechęcają się i rezygnują z lubienia strony lub w najlepszym razie ukrywają ją z głównego widoku. Nie jest to cel, który chcą osiągnąć organizatorzy, tym bardziej, że raz ukryta strona ma naprawdę niewielkie szanse wrócić do głównego widoku.
Podejście do komunikacji od drugiej strony i raczej informowanie o codziennej pracy organizacji skutkuje podobnymi efektami. Przypadkowe wiadomości, czasem zupełnie niepowiązane z obszarem działalności organizacji, nadmiar różnych materiałów, mieszanie różnych programów organizacji, a nade wszystko wrzucanie dziesięciu postów na raz – to podstawowe błędy organizacji. Automatyzacja informowania świata o każdym nowym poście na blogu czy stronie internetowej na dłuższą metę się zupełnie nie sprawdza, gdyż media społecznościowe to nie tablica ogłoszeń, a przede wszystkim miejsce dla rozmowy z ludźmi zainteresowanymi naszymi działaniami lub tematem, którym się zajmujemy.
A kto radzi sobie dobrze?
To, co przemawia za jakością prowadzonych przez Libka i Sieć, to świadome używanie różnego rodzaju mediów, pozostając spójnym w treści.
Eksperci zdecydowanie podkreślili również, że widać pokoleniową różnicę w podejściu do używania mediów społecznościowych. I nie chodzi tu o różnicę wieku członków organizacji, ale o młodość samej organizacji i tego, czy powstała przed czy po tym, jak media społecznościowe stały się popularne i dostępne dla każdego. Młodsze organizacje nie musiały zmieniać swoich przyzwyczajeń, przez co mogły tworzyć reguły komunikacji od zera. Starsze organizacje nie tylko cechuje nieufność (to nie pierwsza rewolucja w sposobie komunikacji, jaką przeżyły), ale także każde nowe przystosowanie oznacza zmianę w całej, nierzadko rozbudowanej organizacji. To wymaga czasu. Dynamiczny rozwój internetu i dostępności multimediów, choć może wydawać się ułatwieniem życia, czasem stanowi dla nich zbyt duże wyzwanie.
Nie tylko w sieci
Źródło: Technologie.org.pl