Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Z Magdą i Sergiejem Lapshinami ze Stowarzyszenia Genius Loci – Duch Miejsca w Rudzie Śląskiej o polsko-rosyjskich projektach młodzieżowych rozmawia Justyna Janiszewska. "Nie możemy zostawić partnerów" – tym wywiadem rozpoczyna się cykl rozmów z polskimi i rosyjskimi działaczami pozarządowymi na temat polsko-rosyjskiej współpracy.
Tym tekstem rozpoczynamy cykl wywiadów z polskimi i rosyjskimi działaczami pozarządowymi na temat doświadczeń polsko-rosyjskiej współpracy, wspólnych inicjatyw i działań na poziomie społecznym. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy, wywiady będą ukazywać się po polsku na stronie internetowej Fundacji Edukacja dla Demokracji oraz po rosyjsku na stronie partnera projektu – Moskiewskiej Szkoły Edukacji Obywatelskiej. Zapraszamy do lektury!
Reklama
Justyna Janiszewska: – Jak to się stało, że się poznaliście, że mieszkacie razem w Polsce?
Magdalena Lapshin: – Poznaliśmy się w Niemczech na kursie językowym dla studentów, oboje studiowaliśmy germanistykę.
Sergiej Lapshin: – Ja jestem z Tiumenia, studiowałem tam, a Magda w Katowicach.
M.L.: – Po studiach wróciłam do Niemiec na staż, potem pracowałam w Berlinie w organizacji pozarządowej, zostałam członkinią stowarzyszenia MitOst e.V. Sposób pracy, zarządzanie organizacją, zespołem, które wówczas poznałam, procentują do dziś.
Sergieju, ty studiowałeś później na Viadrinie?
S.L.: – Tak, kręciłem też filmy, organizowałem niemiecko-rosyjskie wymiany młodzieży. Wówczas było już łatwiej, byliśmy bliżej siebie.
M.L.: –Ale w końcu zatęskniłam za rodzinnymi stronami i przenieśliśmy się do Polski, najpierw do Raciborza, gdzie miałam pracę, teraz działamy w Stowarzyszeniu Genius Loci, które ma siedzibę w Rudzie Śląskiej.
W jakim języku ze sobą rozmawiacie?
M.L.: – Na początku był to niemiecki – skoro oboje studiowaliśmy ten język, mieszkaliśmy w Niemczech, ale później ja się szybko nauczyłam rosyjskiego, a Sergiej niewiele później polskiego. Teraz rozmawiamy ze sobą głównie po polsku.
S.L.: – Ja bym chciał częściej rozmawiać z Magdą po rosyjsku, ale Magda nie za bardzo chce.
Przyjechaliście na Śląsk i w sumie w ciągu krótkiego czasu rozwinęliście organizację.
S.L.: – Magda jest bardzo zaangażowana, jest stąd, to miejsce jest dla niej ważne, a ja się dołączam z moimi pomysłami. Dla mnie to jest pole do popisu, jeśli chcę coś wypróbować , rozwijać się również jako filmowiec. Jak są jakieś imprezy to ja robię reportaże, filmiki. Wymiany młodzieży to większy projekt.
Właśnie, te wymiany polsko-rosyjskie to jest twój projekt?
S.L.: – Tak, miałem już bardzo dobre doświadczenia z wymiany rosyjsko-niemieckiej, robimy to już siedem lat. Z moim kolegą chcieliśmy zająć się takimi projektami – między Polską a Rosją już, kiedy studiowaliśmy na Viadrinie, ale nie było wówczas możliwości finansowania. Taka możliwość pojawiła się trzy lata temu.
Powiedz krótko, na czym polega ta wymiana, bo jest dużo modeli.
S.L.: – My robimy taką klasyczną, ale to także zależy od konkursu. Jesteśmy zobowiązani do zrobienia dwóch wymian – wizyta i rewizyta. Każdego roku pracujemy nad jednym tematem.
W jakim wieku są uczestnicy?
S.L.: – Młodzież od 17 do 26 lat, tak że grupa jest mieszana.
W jaki sposób rekrutujecie uczestników? Wymiana często kojarzy się ze współpracą szkół. Rozumiem, że to nie jest ten model?
S.L.: – Mamy mieszankę uczestników, bo z jednej strony są bliskie nam szkoły partnerskie, a do tego dochodzą także studenci i osoby z naszego Stowarzyszenia, jeśli pasują wiekowo.
M.L.: – Te szkoły partnerskie są bardzo fajne, jedna to jest liceum, inna to technikum i jest zderzenie światów (nawet tych polskich). Chłopaki z technikum są super – mają zupełnie inne podejście, potrafią rozwiązywać praktyczne problemy. Rok temu naprawili autokar, który zepsuł się naszej grupie w Rosji. To jest spore zderzenie z intelektualistami z liceum.
No tak. A z Rosji?
S.L.: – W Krasnojarsku mamy zaprzyjaźnioną organizację partnerską INTERRA, która już od wielu lat realizuje wymiany z Niemcami, mają więc doświadczenie, potrafią też na miejscu wszystko dobrze zorganizować. Specyfika jest taka, że mieszkamy w rodzinach. Poznajemy tamten kraj od środka: co się dzieje, co się je, co się pije, co się mówi, co widać w telewizji.
Co się składa na program?
S.L.: – Pracujemy w małych grupach, zawsze jest jakiś ogólny temat…
M.L.: – Podczas pierwszej wymiany to było „Śladami Rosjan w Polsce i Polaków w Rosji”…
S.L.: – I jedna grupa robiła swój projekt wideo, inna grupa robiła blog, inna grupa gazetkę, czwarta coś jeszcze…
Widziałam na Waszej stronie, że jest bardzo bogata dokumentacja wymian. To jest bardzo fajne.
S.L.: – To jest nasz konkretny produkt, w zeszłym roku nawet powstał film „Coraz bardziej na Tak z tą Rosją”.
Aha…
S.L.: – Uczestnicy bardzo otwarcie i tak szczerze mówią, czego doświadczają, jak to jest dla nich ważne, że mogą coś wspólnego zbudować… Te wymiany są dla nich dużym przeżyciem.
Jak młodzież reaguje na to, co się dzieje , czy powstaje jakaś nowa jakość?
S.L.: – Przede wszystkim mamy zainteresowanych dalej tym tematem, oni przychodzą do naszego Stowarzyszenia, zapisują się do niego. Kilka osób zostało wolontariuszami przy projekcie i już współkoordynują ze mną tegoroczną edycję. To jest przygoda na całe życie, dobrze sobie radzą z rosyjskim i chcą to dalej rozwijać. Dla nich najważniejszy jest kontakt międzyludzki, to, że spotykają przyjaciół. Są przekonani, że to, co się dzieje w strefie politycznej jest nieważne. Dla nich wielką wartością jest poznanie ludzi z drugiego kraju – gościnnych, otwartych – i chcą podtrzymywać te kontakty.
Sergieju, a wiesz jak to wygląda z drugiej strony, czy młodzież rosyjska też tak do tego podchodzi?
S.L.: – Podobnie. Wymiana rosyjsko-niemiecka to zderzenie dosyć różnych kultur, trzeba nad tym pracować, dynamika grupy jest nieprosta i dopiero na koniec powstaje dobra atmosfera. A jak robiłem pierwszą wymianę polsko-rosyjską, już pierwszego dnia gdzieś tam, w Krasnojarsku, młodzież zaproponowała wspólne spędzenie wolnego czasu przy gitarze. Powstaje taka bliskość od razu, nie trzeba miesiąc pracować, żeby coś z nimi osiągnąć. Oni od razu się włączają. Mają wspólne cechy, ten duch jest taki podobny i oni to czują. Nawet jak nie rozumieją, bo na początku ten język brzmi obco, to przez dwa tygodnie wypracowane jest takie zrozumienia języka, że na końcu już nie potrzebują tłumacza.
No właśnie – czy język czy jest jakiś kryterium przy naborze?
S.L.: – Nie.
Czyli założenie jest takie, że mają się dogadać?
S.L.: – Kryterium jest motywacja do zwiedzania, do poznania kultury Rosji, historii.
M.L.: – Założenie nie jest takie, że mają się sami dogadywać, my musimy metodycznie wspierać pracę w wielojęzykowych grupach. Czasami ludzie myślą, że każdy Polak rozumie rosyjski, a wiadomo, że to nie tak, nie bez przygotowania, trzeba się osłuchać. Dlatego prowadzimy dużo zajęć z animacji językowej skierowanych mocno na komunikację. Z mojego doświadczenia bez takiego merytorycznego wsparcia bardzo szybko przychodzi blokada. Niektóry ludzie od razu mają blokadę na obcy język, nie potrafią się przełamać, słuchać uważnie, tylko mówią „Ja nie rozumiem, nie rozumiem”. Jak się nie pracuje z tym od samego początku, to można nabrać złych nawyków, dlatego musimy nad tym pracować. Wiadomo, że najfajniejsze rzeczy dzieją się w wolnym czasie. Gościnność jest obustronna, oni naprawdę dużo czasu spędzają po zajęciach ze sobą. Jak chłopaki mają samochód, to zabiorą gdzieś dziewczyny, jadą sobie gdzieś do klubu, wszystko chcą pokazać.
S.L.: – Jak mówimy o tym co wspólne, to bardzo łączy ich śpiewanie. Mamy taki swój śpiewnik, prosty, ale jednak….
Międzynarodowy śpiewnik?
M.L.: – To jest takie hobby Sergieja, najpierw był rosyjsko-niemiecki śpiewnik…
S.L.: – …który kosztował masę pracy i środków. Nie wiem, jak się udało te wszystkie prawa autorskie załatwić. Często używamy go w trakcie wymian, to jest super metoda – po tygodniu Niemcy, którzy nie znali tych niemieckich piosenek, bo nie ma takiej kultury, tradycji, zaczynają coś mieć z tym wspólnego i się trochę otwierają.
M.L.: – Ja się musiałam do tego dopiero przekonać, bo widzę że to też działa. Po prostu trudno mi uwierzyć, że dorośli ludzie chcą śpiewać piosenki dla dzieci tylko dlatego, że są proste. Ale to jakoś działa, ludzie chcą to robić.
S.L.: – To te nasze śpiewniki: rosyjsko-niemiecki, polsko–rosyjski... [oglądamy śpiewniki]
M.L.: –A my też to wykorzystywaliśmy w Szkole pod Żaglami.
S.L.: – Dam takie porównanie: podczas wymiany polsko-rosyjskiej byłem zdziwiony, gdy uczestnicy do mnie przyszli pierwszego dnia i zaproponowali „Chodź, zaśpiewaj z nami”, bo Niemców musiałem tydzień przekonywać, żeby zaśpiewali jedną piosenkę, prostą , jedno słowo…, a tutaj sami przyszli i mówią „Chodź zaśpiewamy!” – to dla mnie sygnał, że to działa.
Czyli ta część integracyjna idzie dużo szybciej?
S.L.: – O wiele lepiej, kultury są o wiele bliżej siebie. Młodzi nie są tak źle nastawieni do siebie jak starsze pokolenia.
Właśnie – czy ta młodzież, ludzie, którzy mają 18 czy 20 lat, mają już głowę napakowaną stereotypami o sobie, czy jeszcze nie?
S.L.: – No właśnie nie, Polska jest krajem nieznanym w Rosji. Polska – gdzie to jest? Nikt się nie orientuje. Warszawa czy Praga – to dla nich środek Europy, ale gdzie się dokładnie znajduje, tego nie wiedzą. W szkole jest bardzo mało informacji na ten temat. Tylko przez to, że często mają pradziadków, którzy z różnych przyczyn mieli kontakt z Polską, ci młodzi ludzie mieli z tym jeszcze jakąś styczność. Bo i śladów polskich jest na Syberii dużo, nawet Krasnojarsk był założony przez Kozaka polskiego pochodzenia. Ale teraz tak ogólnie trudno im powiedzieć, gdzie jest Polska, czym jest Polska. Dlatego nie mają żadnych stereotypów, nie myślą w takich kategoriach. Młodzi ludzie z obu krajów słuchają podobnej muzyki, podobnie się ubierają, używają tych samych gadżetów, lubią być razem i to jest ich wspólna cecha.
Ale to, co się dzieje w polityce, przekłada się jednak na to, jak ludzie patrzą na siebie wzajemnie.
S.L.: – To jest pierwszy trudny rok. Nasza wymiana została przeniesiona na jesień, bo latem nie dostaliśmy dofinansowania, dopiero teraz, więc naszą trzecią wymianę robimy na jesieni. Mamy jednak problem z uczestnikami z Polski, nie możemy znaleźć chętnych, ludzie boją się jechać albo rodzice ich nie puszczają. I naprawdę już wszędzie szukamy i apelujemy do różnych organizacji, bo warto kontynuować taką współpracę nawet w takich warunkach. Tym ważniejsza jest nasza praca.
M.L.: – Zdecydowanie największy problem jest teraz na poziomie rodziców, bo to właśnie rodzice się teraz najwięcej boją czy wyjazdu do Rosji, czy na Ukrainę. Dlatego komunikacja z rodzicami jest tutaj bardzo ważna, zwłaszcza w czasie naboru.
Ze strony rosyjskiej już zaczęliście rekrutację?
S.L.: – Zajmuje się tym nasz partner, jeszcze nie wiem, czy też ma problemy, raczej nie, bo ludzie na Syberii, zwłaszcza młodzi, nie interesują się polityką i tym, że Polska jest przedstawiana teraz w innym świetle. Bardziej myślą o tym jako o wyjeździe do Europy, okazji, by zwiedzić coś nowego, ciekawego. Dla nich to jest nadal świat, który ich przyciąga.
Mając tam partnerów, realizując projekty, a przede wszystkim mając te bardzo bliskie osobiste więzi z Rosją, bo przecież cały czas jesteście w kontakcie z rodziną Sergieja i jeździcie tam – czy widzicie jakąś zmianę, czy to jest coś, co jest trochę przesadzone w polskich mediach? A może to jest specyfika Syberii?
M.L.: – Nie, nie jest to przesadzone. Jest to prawda, że ludzie są bardzo pod wpływem mediów, a propagandy jest bardzo dużo – informacji na temat Ukrainy i innych krajów, które są teraz wrogiem. I w ogóle jak się ogląda telewizję, a przecież o telewizję głównie chodzi, to po prostu nie ma od tego jak uciec. Nie ma jak przełączyć na inny kanał, bo nawet na kanale kulturalnym jest audycja o tym, jak to fajnie, że Krym jest nasz. Po prostu nie ma od tego ucieczki. I zaciera się ta różnica pomiędzy starszym i młodszym pokoleniem. Chociaż oczywiście wśród moich znajomych dużo jest takich rodzin, w których na temat Krymu i całej tej sytuacji politycznej rozgrywa się konflikt pokoleniowy. Pomiędzy młodszymi i rodzicami…
Ci starsi akceptują politykę Kremla?
M.L.: – Tak.
S.L.: – Tam nie ma tak jak w Polsce czy Niemczech krytycznego myślenia, informacja jest przyjmowana wprost i nikt nie pyta, jest prawdziwa czy nieprawdziwa.
No to, kochani, jak będzie dalej z tym „Na TAK dla Rosji”?
S.L.: – Właśnie tam jest takich ludzi – poddanych propagandzie – większość. I ta masa nie daje głosu mniejszości, nie chce jej słuchać. Sytuacja jest o tyle krytyczna, że nie można być pośrodku. Możesz być albo w białej strefie, albo czarnej – po prostu jesteś z nami albo przeciw nam.
A nie jest tak , że taki młody człowiek, który wybierze wyjazd do Polski, automatycznie będzie traktowany przez innych jako ta mniejszość, „czarna strona”, i to rodzi obawy?
S.L.: – Mnie się wydaje, że ludzie sami tego nie wiedzą, ponieważ z jednej strony się cieszą, że dzieci pojechały gdzieś do Europy, coś zobaczyć, zwiedzić, na jakiś kurs, a z drugiej strony słuchają tej propagandy, że Zachód jest zgniły, co rodzi dysonans i oni sami nie wiedzą, co mówią.
Gdybyście mieli komuś poradzić – tym, którzy tak jak Wy czy my próbują mimo wszystko współpracować z rosyjskimi organizacjom – na co teraz się nastawiać, jakiego rodzaju działania są możliwe?
M.L.: – My nigdy nie prowadziliśmy działań systemowych, czy na szeroką skalę i nie potrafilibyśmy poradzić czegoś w tym kierunku. Takie rzeczy na lokalnym poziomie, które prowadzimy, przynoszą bardzo dobre efekty. Praca, która jest nakierowana na kontakty z ludźmi i na to, żeby tych ludzi traktować jako multiplikatorów i przygotować na kontakty z innymi ludźmi, by swoje zdanie mogli nieść do innych ludzi, to jest naprawdę takie wyzwanie. Przygotować ludzi do tego, by myśleli trochę krytyczniej, żeby potrafili swoje zdanie obronić przed innymi albo po prostu przekazać taką informację. To się bardzo dobrze udaje. Przy tym frustrujące jest oczywiście to, co się dzieje na takim globalnym poziomie. Pracujemy X lat i robimy krok za kroczkiem, i nagle w ciągu dwóch miesięcy wydarzenia polityczne (nie mówię o obecnej sytuacji, bo teraz jest naprawdę kryzysowa sytuacja, ale o innych zdarzeniach, które działy się w polityce, o drobnych incydentach, które były nagłaśniane) powodują takie dwa wielkie kroki do tyłu w globalnym dialogu między społeczeństwami. Ja nie mówię, że nasza działalność nie jest polityczna, każde działanie społeczne jest według mnie polityczne, ale byłoby dobrze, gdyby to było trochę bardziej oddzielone od polityki instytucjonalnej, na poziomie rządu. Akurat we współpracy Polski z Rosją ma to wielkie znaczenie, co się dzieje na poziomie państwo-państwo i ma to wpływ na ludzi, bardziej niż w relacjach z innymi państwami.
Chcesz coś dodać, Sergieju?
S.L.: – Ja też myślę w podobnym kierunku – jak najbardziej utrzymać te kontakty, które są. Jak zawiesimy te kontakty i to, co robimy, nie wiadomo, czy to da się znów po kilku latach coś rozkręcić, czy ktoś będzie chciał to jeszcze robić. I dlatego bardzo się staramy znaleźć nowe kontakty albo ze starymi jeszcze to pociągnąć w innej konstelacji, bo trudności jednak są, ale najważniejszy jest ten kontakt. I nawet jak przyjedzie nie cała grupa, nie 15, a 10 osób, i zobaczą na własne oczy, że tutaj nie ma amerykańskich czołgów na ulicach, to zmieni się postrzeganie pewnych spraw choćby przez te 10 osób.
M.L.: – Również to jest wsparciem dla naszych partnerów, że my w tej sytuacji jesteśmy z nimi, nie zostawiamy ich samych sobie, tylko dalej pracujemy razem. To jest niezwykle ważne. Sytuacja jest w tej chwili także trudna dla NGO w Rosji. Część organizacji ma status zagranicznych agentów i muszą sobie radzić z wieloma trudnościami w codziennym funkcjonowaniu. Nawet symboliczne wsparcie jest ważne, nie możemy go dużo dać, ale choćby w formie przedłużania naszej współpracy.
Dzięki ogromne za rozmowę.
Bytom, 18 września 2014 r. Rozmawiała Justyna Janiszewska, współpraca: Grzegorz Zajączkowski
Zdjęcia z projektów: Sergiej Lapshin
Magdalena Lapshin – socjolożka i germanistka, absolwentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Śląskim. Działa w Stowarzyszeniu Genius Loci – Duch Miejsca w Rudzie Śląskiej. Koordynatorka międzynarodowego programu edukacyjnego „Pracownia Aktywności Obywatelskiej” dla młodzieży z Polski, Ukrainy i Białorusi. Jako trenerka edukacji obywatelskiej pracowała m.in. na rosyjskim Północnym Kaukazie. Nauczycielka i asystentka oficera w ubiegłorocznej polsko-rosyjskiej Szkole pod Żaglami Kapitana Krzysztofa Baranowskiego. Członkini międzynarodowego stowarzyszenia MitOst e.V.
Sergiej Lapshin – Absolwent Tiumeńskiego Uniwersytetu Państwowego (Rosja), magister komunikacji międzykulturowej Europejskiego Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, trener pracujący przy projektach wymiany młodzieży między Polską, Rosją i Niemcami; facylitator i członek zespołu PR-owego programu "Pracownia Aktywności Obywatelskiej", autor filmów dokumentalnych oraz projektów wideo dla młodzieży, członek międzynarodowego stowarzyszenia MitOst e.V. Autor i koordynator cyklicznego projektu polsko-rosyjskiej wymiany młodzieży między Ruda Śląską a Krasnojarskiem pt. „Poznaj sąsiada, poznaj siebie!”.
Wywiad został przygotowany w ramach projektu „Polsko-rosyjskie inicjatywy pozarządowe” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji w partnerstwie z Moskiewską Szkołą Edukacji Obywatelskiej i współfinansowanego przez Departament Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2014”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.
Ten wywiad jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacja dla Demokracji. Utwór powstał w ramach konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2014”, realizowanego za pośrednictwem MSZ RP w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2014”.
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.