„To był rok 2004. Na sierpniowej radzie pedagogicznej Pani Dyrektor poinformowała, że od września będziemy w szkole realizować program na rzecz uczniów pochodzenia romskiego. Zapytała, czy ktoś podjąłby się takiego zadania. Pamiętam, że przyszłam do domu, wpisałam w Google słowo Cygan a następnie Rom i zaczęłam czytać” - tak wrocławska nauczycielka Maria Łój wspomina swój pierwszy świadomy kontakt z problemami polskich Romów.
Przez te kilka lat wiele się dla niej zmieniło. – Na stronie internetowej MSWIA przeczytałam rządowy Program na rzecz społeczności romskiej w Polsce i bardzo mi się spodobał. To nie był taki typowy, urzędowy dokument. Czytałam i odkrywałam nowe, nieznane mi do tej pory problemy społeczności romskiej w Polsce. Zawarte w Programie propozycje zadań do realizacji w zakresie edukacji wydały mi się bardzo sensowne. Zgłosiłam Pani Dyrektor chęć opieki nad uczniami romskimi i spotkałam się z dużą aprobatą. Przez trzy lata, obok etatu wychowawczyni świetlicy, zajmowałam się uczniami romskimi uczęszczającymi do Szkoły Podstawowej nr 67 we Wrocławiu. Prowadziłam dla nich godziny wyrównawcze, różnego rodzaju zajęcia w bibliotece i pracowni informatycznej, poznawałam ich środowisko rodzinne, osoby, instytucje i organizacje pozarządowe realizujące zadania skierowane do wrocławskich Romów – mówi nam Maria Łój, nauczycielka wspomagająca edukację uczniów romskich we Wrocławiu. Dziś Maria Łój jest jednym z najbardziej zaufanych Gadziów wśród Romów w stolicy Dolnego Śląska.
Niewątpliwie przyczyną pojawienia się Romów w życiu codziennym pedagożki z Wrocławia było rozszerzenie Unii Europejskiej, które w znacznym stopniu przyczyniło się do zwrócenia uwagi na sytuację mniejszości etnicznych w krajach kandydujących do UE i nałożyło na nie konkretne zobowiązania. Rząd polski na podstawie przyjętego w 2003 roku Programu na rzecz społeczności romskiej w Polsce na lata 2004 – 2013 co roku przeznacza 10 milionów zł na działania, w zakres których wchodzą sprawy związane z: edukacją, walką z bezrobociem, opieką zdrowotną, sytuacją bytową, przeciwdziałaniem przestępstwom popełnianym na tle etnicznym.
– Wiele osób krytykuje rządowy Program, na przykład to, że koordynuje go MSWiA a nie sami Romowie, że zadania realizowane nie są skuteczne. Ja uważam, patrząc z perspektywy tych siedmiu lat realizacji Programu w zakresie edukacji dzieci w szkołach wrocławskich, że wprowadził on dużo pozytywnych rzeczy i zmian. Te dzieciaki wcześniej nie miały zeszytów czy podręczników. Pochodzą z rodzin wielodzietnych, więc wiadomo, że jak mama ma pięcioro dzieci, to nie kupi każdemu z nich kompletu podręczników, bo jej na to nie stać. Dzięki programowi rządowemu na początku roku szkolnego każdy uczeń dostaje komplet podręczników i przybory szkolne, w szkołach organizowane są dodatkowe zajęcia wyrównawcze, dofinansowywane wyjazdy na wycieczki i zielone szkoły, uczniowie mają wsparcie i pomoc w asystentkach i asystentach romskich oraz nauczycielach wspomagających. We Wrocławiu widocznym efektem Programu jest znaczny wzrosła liczby uczniów romskich w gimnazjach – dodaje pedagożka.
Edukacja przedszkolna kluczem do sukcesu
Uzupełnieniem działań służb publicznych są organizacje pozarządowe i programy unijne. We wrześniu 2009 roku w ramach projektu POKL „Romano drom pe fedyr dzipen”, koordynowanego przez Polskie Towarzystwo Dysleksji w Świdnicy, powstały we Wrocławiu, Wałbrzychu i Kłodzku Integracyjne Punkty Przedszkolne, gdzie dzieci romskie przychodziły każdego dnia na trzy godziny, by uczestniczyć w zajęciach edukacyjnych i zabawach. W każdym punkcie przedszkolnym jako pomoc zatrudniona była kobieta romska i mamy bez strachu oddawały tam swoje pociechy, wiedząc, że dziecko będzie w stanie się porozumieć. „Na miejsce w przedszkolu publicznym romskie dziecko, którego matka często jest bezrobotna, gdyż opiekuje się licznym potomstwem, nie może liczyć. Powszechna jest również niechęć dyrektorów do przyjmowania dzieci romskich do swoich placówek a z drugiej strony ciągle jeszcze w środowisku romskim brak jest świadomości jak ważna jest dla dziecka edukacja przedszkolna.
Natomiast według Marii Łój edukacja przedszkolna to klucz do zmiany sytuacji Romów w Polsce. – Jeżeli dzieci romskie nie będą uczęszczać do przedszkoli, to w szkole nie ma już czasu na wyrównanie braków. Roczne uczęszczanie do zerówki to za mało. To za krótki czas by nauczyły się języka polskiego, opanowały i poznały to, co dziecko nie-romskie ma w domu: bajki czytane i opowiadane, kolorowanki, gry planszowe, klocki. Pamiętać musimy, że w większości matki romskie są analfabetkami i ich największymi zmartwieniami są problemy materialne – jak dziecko wyżywić i ubrać. W rodzinach romskich są inne wartości, w które wyposażone są te dzieci.
Polscy Romowie w domu mówią po romsku
Nauczycielka wspomina swoje pierwsze spotkania w domach romskich: – Pamiętam moje zaskoczenie i oburzenie. Jest ciepłoto rodzinne, miłość. Panuje serdeczna atmosfera. Jest troska, ale ani jednej książki.
Edukacja wciąż nie jest wartością w wielu domach tej grupy etnicznej. Dodatkowo w Polsce, w odróżnieniu na przykład od Czech, Romowie w domu rozmawiają po romsku. Dlatego dziecko idąc do pierwszej klasy, ma problemy z rozumieniem i komunikacją. – Jeżeli dziecko romskie nie opanuje języka polskiego, to nie przeczyta ze zrozumieniem ani zadania z przyrody, ani z matematyki. Język polski znają z podwórka i z telewizji. I chwała Bogu, że w tych domach jest telewizor. Jestem przeciwniczką tak powszechnego i wielogodzinnego oglądania przez dzieci telewizji, ale w tym wypadku jest to dla dziecka romskiego jedyny kontakt z literackim językiem polskim” – przyznaje nasza rozmówczyni.
Zgodnie z ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym rodzice romscy mogą wystąpić do dyrektora szkoły o naukę własnego języka. Jednak o ile jest to możliwe w przypadku mniejszości np. niemieckiej, o tyle w przypadku Romów jest to trudne, a obecnie nawet niemożliwe, ponieważ nie ma osób przygotowanych do jego nauki w Polsce. Ponadto nie ma standaryzacji tego języka. – Tu gdzie jesteśmy [SP nr 67] mamy uczniów z jednej grupy romskiej – Romów górskich. Jednak w innej szkole mam trzynastu uczniów z czterech grup. To, w którym dialekcie należy ich uczyć? – pyta nauczycielka.
Stu pięćdziesięciu uczniów we Wrocławiu
Obecnie we Wrocławiu w dwudziestu szkołach podstawowych i kilku gimnazjach uczy się sto pięćdziesięcioro dzieci pochodzenia romskiego. Od 1 września 2007 Maria Łój jako pierwsza we Wrocławiu przeszła na etat nauczycielki wspomagającej edukację uczniów romskich. W międzyczasie skończyła romologię w Krakowie na Akademii Pedagogicznej. Są to roczne studia podyplomowe zatytułowane Romowie – historia, kultura, prawo i stereotypy etniczne.
– Średnio w szkole jest pięciu, dziesięciu, najwyżej piętnastu uczniów romskich na różnych poziomach klasowych. Nie jest to dużo. Często zdarza się jeden uczeń w klasie. Przez dwa lata byłam sama, a teraz jesteśmy już dwie. Oprócz tego mamy zajęcia w świetlicy integracyjnej prowadzonej przez Fundację Integracji Społecznej PROM na ulicy Ruskiej. Poproszono mnie bym miała przynajmniej raz w tygodniu tam zajęcia by ściągnąć uczniów romskich. Mówili: jak będzie Pani Maja, to i dzieci romskie przyjdą. I tak było – wspomina Maria Łój.
Szkoły specjalne dla Romów plagą Europy
To nie jedyny wpływ Marii Łój na kształt poziomu edukacji wśród dzieci romskich i ich integrację we Wrocławiu. Ma ona swój olbrzymi udział w wyeliminowaniu praktyki odsyłania ich po pierwszym roku edukacji do szkół specjalnych.
– Teraz we Wrocławiu mamy czterech uczniów w szkołach specjalnych, z czego dwoje ze względu na wadę słuchu. Jeszcze kilka lat temu było ich aż osiemnastu, ale w innych dużo mniejszych miejscowościach w Polsce wciąż jest to liczba zatrważająca – dwudziestu, trzydziestu. Uczniowie klas zerowych mają badaną gotowość szkolną, ale w Poradniach Psychologiczno-Pedagogicznych nikt nie uwzględnia faktu, że zgodnie z rządowym Programem „dzieci romskie we wczesnym etapie edukacji należy traktować jako obcojęzyczne i dwukulturowe” tylko tak jak ich nie-romscy rówieśnicy badani są ciągle standaryzowanymi testami opracowanymi pod dzieci wychowane w kulturze i języku polskim. W związku z tym otrzymują orzeczenie o upośledzeniu i skierowanie do szkół specjalnych. Ale to nie są dzieci upośledzone umysłowo. To są dzieci, które mają trudności z językiem polskim. To tak jakby dzieci polskie po roku pobytu w Anglii poddano testom w języku angielskim. Jestem ciekawa jakby wypadły. Pewnie też na upośledzone – mówi.
Maria Łój zachęca dzieci i nauczycieli we Wrocławiu, aby korzystali z zajęć wyrównawczych w ramach tak zwanych godzin romskich. – Nauczyciele muszą traktować dziecko romskie na równi z innym. Pamiętać jednak muszą, że wymaga ono większej motywacji i wsparcia, dodatkowych zajęć głównie z języka polskiego. Dziecko jest tylko dzieckiem. Nie możemy mówić, że jakieś dziecko jest lepsze lub gorsze. Agatka, tak samo jak Fatima, lubi się bawić, biegać, lubi lody, chce być pochwalona.
Wsparciem w tym procesie jest stworzenie w szkołach etatu dla asystentów i asystentek romskich, na których zatrudniani są Romowie i Romki znający język i wywodzący się z tego kręgu kulturowego. We Wrocławiu są to tylko dwie takie osoby.
Poznanie jest najważniejsze
To, że Rom się wykształci i przejdzie etap szkoły podstawowej czy zasadniczej, wcale nie daje gwarancji, że znajdzie pracę. Również takiej gwarancji nie dają kursy podnoszenia kwalifikacji zawodowych, które proponują organizacje pozarządowe. – Bo dalej są Cyganami – Maria Łój przypomina o potrzebie zdobycia podstawowej wiedzy na temat kultury romskiej przez społeczeństwo większościowe. – Myślę, że najważniejsze jest poznanie. Nie mówmy o nich nie znając ich. Nie mówmy tylko i wyłącznie w oparciu o stereotypy, albo nie powtarzajmy, to co mówią inni. Jestem w stanie uwierzyć, jak ktoś mi mówi, że został gdzieś, kiedyś okradziony, czy nabrany na wróżbę przez Cygankę. I proszę bardzo, jeśli zostałeś w taki sposób – przez własną naiwność – potraktowany, masz prawo powiedzieć, że ci się coś takiego przytrafiło. Ale nie masz prawa mówić, że Oni wszyscy tacy są. Nie każdy Polak jest super hydraulikiem czy złodziejem samochodów”.
Maria Łój wraz z Anną Kudarewską (trenerkę antydyskryminacyjną z Dom Spotkań im. Angelusa Silesiusa) prowadziły w 2010 roku warsztaty kultury romskiej dla osób zatrudnionych w administracji publicznej. Zajęcia obywały się w ramach kompleksowego projektu „Romowie i Gadziowie na jednym podwórku” koordynowanego przez CIRS.
Romowie w Europie
W Polsce mniejszość romska w porównaniu do Francji czy Czech jest o wiele niższa. U naszych południowych sąsiadów Czechów jest 250 tysięcy osób romskiego pochodzenia, na Słowacji 450 tysięcy. We Francji szacuje się liczbę Romów na 400 tysięcy. W Polsce jest ich około 45 tysięcy, co w skali 38-milionowej populacji jest liczbą niedużą. Żyją wśród nas już od setek lat, dlatego warto dołożyć starań by bliżej ich poznać i wspólnie zastanowić się jak poprawić warunki życia Romów w Polsce. – Nie można realizować projektów i zadań dla Romów bez Romów – kwituje Maria Łój.
Zdjęcia: Lucie Růžičková. Festiwal szkolny „Cygańskim Taborem po Drogach Europy” we Wrocławiu w szkole podstawowej przy ulicy Chrobrego we Wrocławiu. Maj 2010
Źródło: inf. własna wroclaw.ngo.pl