Poseł Sebastian Kaleta na długo zapadnie w pamięć warszawskim organizacjom pozarządowym. Przygotowany przez niego raport, w którym oskarżył je o złe wydatkowanie dotacji z Urzędu m.st. Warszawy wpłynął na działalność części z nich. W jaki sposób i czy jest szansa, że uda się dać odpór oskarżeniom?
„Gdzie trafiają pieniądze warszawiaków? Raport o działalności niektórych organizacji korzystających z dotacji m.st. Warszawy” – dokument o takim tytule 9 grudnia 2019 roku zaprezentował Sebastian Kaleta, poseł Prawa i Sprawiedliwości (raport dostępny jest na stronie posła).
W ramach dostępu do informacji publicznej obejrzał on sprawozdania z konkursów organizowanych przez Urząd m.st. Warszawy, po czym postanowił pokazać efekty: grzechem – według posła Kalety – jest to, że NGO, które dostają od Urzędu m.st. Warszawy środki na działania profilaktyczne HIV/AIDS przy okazji propagują również „ideologię LGBT+” oraz wspierają ruchy proaborcyjne. Ciąg myślowy jest dość prosty do rozszyfrowania: Urząd i organizacje promują homoseksualne lobby.
Z raportu nie do końca jednak wynika, o co dokładnie chodzi posłowi Kalecie. Jest to dokument, w którym po prostu wypisuje on, jakie projekty prowadziły organizacje, w jakiej wysokości dostały na nie dotacje. Informacje uzupełnione są wieloma zdjęciami z facebookowych profili, które mają siać zgorszenie, bo widać na nich na przykład Paradę Równości, osoby nieheteronormatywne oraz, między innymi, Roberta Biedronia.
Poseł Kaleta nie tłumaczy, co złego jest w tym, że poszczególne NGO współpracują ze sobą i razem realizują projekty, ani jakie przepisy zabraniają udziału w Paradzie Równości. Nie mówiąc już o tym, że środowisko LGBT+ również jest zagrożone HIV/AIDS, więc tym bardziej organizacje powinny z nim współpracować, by móc wykonywać powierzone im zadania.
Stan gotowości
Raport posła Kalety, mimo że pełen błędów, nieścisłości i zwykłych informacji, które bez trudu można znaleźć w internecie, ma kilka wymiernych efektów. Większość wymienionych w nim organizacji nie spotkała się z żadnymi konsekwencjami. Większość rozmówców wspominała, że póki co ma finansowanie swoich projektów, ale obawia się trochę tego, co będzie, gdy się ono skończy i będzie trzeba na nowo stanąć do konkursów. Przy czym oczywiście, w razie ewentualnego niepowodzenia, trudno będzie stwierdzić, czy to wpływ tego dokumentu, czy po prostu zgłoszono lepsze pomysły. Można jednak powiedzieć, że spora część NGO jest w stanie gotowości i uważnie monitoruje sytuację po publikacji raportu.
Szkoły się boją
Są jednak dwie organizacje, które już teraz mają problemy z powodu raportu posła Kalety. Jedną z nich jest Fundacja Edukacji Społecznej, która od osiemnastu lat profesjonalnie działa w obszarze profilaktyki zdrowotnej. Organizacja z ogromnym dorobkiem merytorycznym, skupiająca ekspertów różnych dziedzin działających w Polsce i za granicą musiała niemal od nowa tłumaczyć swoje działania.
– Od lat współpracujemy z Ośrodkami Pomocy Społecznej, Urzędami Dzielnic i szkołami. Niestety kilka z tych ostatnich zdecydowało się zakończyć wspólne działania. Przypuszczamy, że decyzja ta została podyktowana nieprawdziwymi informacjami pokazanymi w raporcie oraz być może obawą przed kolejnymi kontrolami ze strony Pana posła – opowiada Magdalena Ankiersztejn-Bartczak, prezeska Fundacji Edukacji Społecznej. – Tuż przed świętami Bożego Narodzenia bowiem do szkół i innych instytucji działających na terenie Warszawy zostało wystosowane pismo z prośbą o przesłanie informacji, czy współpracowały z którąkolwiek z wymienionych w piśmie organizacji pozarządowych, w tym z naszą. W jakim zakresie i w jakim celu ta współpraca była prowadzona? Nasze kontakty z tymi szkołami trwały od kilkunastu lat, zawsze byliśmy cenieni za to, co robimy. Mamy zresztą bardzo dobrą opinię wśród uczniów, nauczycieli i rodziców. Mimo to współpraca musiała zostać zakończona i to akurat pod koniec roku, czyli w momencie, gdy zbieraliśmy zapotrzebowanie na kolejny rok, by wystartować w nowych konkursach.
Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku planowanej współpracy z inną instytucją miejską. Mimo wcześniejszych ustaleń i przyjętego planu działań, pojawiły się wątpliwości, co do możliwości wspólnego działania. Wątpliwości te nie odnosiły się do wiarygodności Fundacji jako organizacji, rzetelności, merytorycznego przygotowania specjalistów, czy zakresu prowadzonych działań, a jedynie wynikały z obawy przed ewentualnymi konsekwencjami, które ta instytucja możne ponieść z powodu współpracy z wymienioną w raporcie Kalety NGO. Przedstawicielom Fundacji udało się rozwiać te wątpliwości, dzięki czemu wniosek został przyjęty do konkursu, który obecnie czeka na rozstrzygnięcie.
Nasza praca broni się sama
– Końcówka zeszłego roku była dla nas bardzo trudna – przyznaje Magdalena Ankiersztejn-Bartczak. – Wiadomo, że to czas domykania projektów – mieliśmy ich w 2019 r. prawie trzydzieści – sprawdzanie, czy nigdzie nie ma błędów i wszystko jest tak, jak trzeba. Nasz zarząd musiał się jednak mierzyć także z sytuacją kryzysową wywołaną raportem posła Kalety. Obawiałam się, że pod koniec roku przyjdzie do nas ktoś z dodatkową kontrolą. Oczywiście niczego by nie wykryto, bo wszystkie dotychczasowe kontrole przechodziliśmy pozytywnie, Fundacja jest też postrzegana jako bardzo profesjonalna. Cały czas jesteśmy jednak zaniepokojeni, co przyniesie przyszłość.
W tym czasie też w telewizji publicznej nadano materiały, w których Fundacja Edukacji Społecznej została pokazana jako nierzetelna i groźna, bez dania możliwości wypowiedzenia się przedstawicielom organizacji. Ataki mogły bardzo zaszkodzić wizerunkowo Fundacji, jednak wsparcie nadeszło z Europy.
– Nigdy nie bałam się o losy mojej fundacji, nasza praca broni się sama. Działamy w oparciu o dowody naukowe, nie interesuje nas ideologia i polityka. Ostatnie miesiące były jednak trudne dla całego zespołu. Kwestionowano cały nasz dorobek, atakowano publicznie pracowników. Takiego populizmu nie mogli tolerować nasi międzynarodowi partnerzy i przyjaciele. List poparcia, w którym organizacje międzynarodowe z całego świata poparły nasze działania i został on podpisany przez ponad 200 osób, między innymi AIDS Action Europe, Francuskie AIDES czy International UNITE Parliamentarian Network, daje siłę i pokazuje, że to co robimy jest cenione wśród międzynarodowych ekspertów – opowiada Magdalena Ankiersztejn-Bartczak.
Stygmatyzujący kontekst
Podobne problemy spotkały Stowarzyszenie Zjednoczenie Pozytywni w Tęczy. Akurat w przypadku tej organizacji udało się utrzymać wieloletnią współpracę ze szkołami. Gorzej było z pozyskaniem nowych.
– Prowadzimy projekt na Pradze Południe, związany z profilaktyką HIV/AIDS. Staraliśmy się pozyskać nowe szkoły, jednak żadna z nich nie chciała z nami współpracować. Z tymi, z którymi działamy od wielu lat, mamy wypracowane kontakty. Rozmawialiśmy z dyrekcjami i często jesteśmy proszeni, by nie epatować nazwą naszej organizacji. Ale na szczęście placówki te nie odcinają się od nas. Gdyby nie to, pewnie nie moglibyśmy prowadzić tego projektu – mówi Robert Łukasik prezes Zjednoczenia Pozytywni w Tęczy.
Raport posła Kalety zadał też Zjednoczeniu duży cios związany z wizerunkiem. W dokumencie tym został ujawniony adres Pozytywnych w Tęczy. Oczywiście jest on dostępny na stronie internetowej, ale pojawienie się go w tak stygmatyzującym kontekście może wywołać wiele negatywnych efektów.
– Pracujemy z bardzo trudnym klientem, który ze względu na zakażenie wirusem HIV bardzo dba o swoją prywatność. Ujawnienie adresu w taki sposób może wzbudzić w nich różnorakie obawy – wyjaśnia Robert Łukasik.
Tak samo, jak Fundacja Edukacji Społecznej, także przedstawiciele Zjednoczenia Pozytywni w Tęczy wierzą, że uda im się ostatecznie obronić przed większymi negatywnymi efektami publikacji raportu posła Kalety. Jak przyznaje Robert Łukasik, urzędnicy ich znają, doceniają, pracownicy mają więc świadomość, że jeśli dalej będą robić wszystko dobrze, to nie muszą się bać przyszłości.
Wsparcie ze strony Miasta
Pomóc może w tym też sam Urząd m.st. Warszawy. Po pojawieniu się omawianego dokumentu w obronę warszawski III sektor wziął sam Prezydent m.st. Warszawy, Rafał Trzaskowski.
Do Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Przeciwdziałania Narkomanii i HIV/AIDS dołączył wiceprezydent m.st. Warszawy Paweł Rabiej, deklarując wsparcie w razie problemów. Urząd m.st. Warszawy przygotował też dokument podsumowujący otwarte konkursy ofert ogłaszane w latach 2017-2019 na realizację zadań zleconych związanych z przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie, przeciwdziałaniem zakażeniom HIV i działaniami na rzecz osób żyjących z HIV/AIDS oraz przeciwdziałaniem narkomanii. Został on przekazany radnym m.st. Warszawy.
– Jesteśmy też w stałym kontakcie z organizacjami pozarządowymi: poprzez poszczególne biura oraz urzędy dzielnic, które udzielają dotacji tym organizacjom. Jeśli otrzymamy informacje o jakimkolwiek zagrożeniu wykonywanych przez nie zadań publicznych, oczywiście zareagujemy. Zależy nam na tym, by organizacje pozarządowe mogły bez problemu działać, wydatkując przeznaczone na to środki publiczne – dodaje Ewa Rogala z Biura Marketingu m.st. Warszawy.
Wiele wskazuje więc, że raport przygotowany przez posła Kaletę wywoła mniejsze szkody, niż można by się spodziewać. Pytanie tylko, czy na tym sprawa się zakończy. Poseł podobno zrobił zdjęcia znacznie większej liczbie dokumentów miejskich i zapowiedział kolejne publikacje.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23