"Chcemy nauki, a nie propagandy! i "Akademia bez pogardy!" krzyczało w czwartek 29 września około stu osób zgromadzonych na pikiecie pod bramą Uniwersytetu Warszawskiego.
Demonstranci protestowali przeciwko odbywającej się na uczelni konferencji "Tożsamość małżeństwa i jej jurydyczna ekspresja", zorganizowanej przez Wydział Prawa i Administracji oraz Instytut Kultury Prawnej Ordo Iuris. Wielu spośród prelegentów nie jest naukowcami, tylko aktywistami i lobbystami, którzy domagają się ograniczenia praw osób homoseksualnych.
Zgromadzeni przyszli wyrazić swoje oburzenie tym, że Uniwersytet nie tylko użycza sal takim inicjatywom, ale również współorganizuje wydarzenia, które z nauką, mimo deklaracji organizatorów, nie mają nic wspólnego.
— Nie możemy się zgadzać na nazywanie debatą na uczelni czegoś, co jest tak naprawdę szerzeniem propagandy. Homofobiczne wypowiedzi prelegentów przekładają się nie tylko na publikacje pokonferencyjne: to są złamane życia, samobójstwa, życie w ciągłym strachu! — mówiła Julia Zimmermann, członkini partii Razem i absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego.
Przy protestujących kręcili się panowie w garniturach, podobno uczestnicy konferencji. Mówili, że uniwersyteckie dziedzictwo, do którego się odwołują, to dziedzictwo numerus clausus i getta ławkowego.
Wśród prelegentów na konferencji można znaleźć osoby, które nawołują do penalizacji homoseksualizmu, a epidemię AIDS uważają za "karę boską". Jedna z osób, które zabiorą głos na konferencji, Maggie Gallagher, współzałożycielka National Organization for Marriage, jest zwolenniczką leczenia homoseksualizmu oraz penalizacji seksu pozamałżeńskiego.
Zebranych na demonstracji zbulwersowały też wysokie opłaty za uczestnictwo w wydarzeniu wpółorganizowanym przez WPiA. — To nie jest tak, jak się nam zarzuca, że my chcemy tylko lewicowych debat. Jesteśmy zwolennikami prawdziwej dyskusji akademickiej, w której prezentowane są różne poglądy, różne podejścia. Tylko jak można podejmować dyskusję na konferencji, jeżeli za samo wejście trzeba zapłacić 350 zł? To nie jest otwarta debata! – mówiła w czasie demonstracji Monika Helak członkini Uniwersytetu Zaangażowanego, organizatora demonstracji.
Źródło: inf. nadesłana